Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Miedzichowem zderzyły się trzy tiry. Na miejscu zginął 45-letni kierowca ze Starachowic (zdjęcia)

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Okoliczności wypadku starają się ustalić policjanci z Nowego Tomyśla pod nadzorem miejscowej prokuratury.
Okoliczności wypadku starają się ustalić policjanci z Nowego Tomyśla pod nadzorem miejscowej prokuratury. fot. Dariusz Brożek
Trzy rozbite ciężarówki na kilka godzin zablokowały ruch na krajowej "dwójce". Powstał kilkukilometrowy zator. Kierowcy nie wiedzieli, mają zawracać, czy czekać. - Jak w czeskim filmie. Nikt nic nie wie - mówili.

Kraksa trzech tirów pod Miedzichowem

Około 6.00 rano na krajowej "dwójce" koło Miedzichowa doszło do kraksy trzech tirów. Na miejscu zginął 45-letni kierowca ze Starachowic. Dwaj inni, Litwin i Polak, doznali powierzchownych obrażeń. Jak poinformował nas mł. asp. Paweł Głódź z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Tomyślu, miejscowa prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu obcokrajowca.

Czytaj też: Tragedia pod Miedzichowem. Zderzyły się trzy tiry, jedna osoba nie żyje (szczegóły, zdjęcia)

Strażacy zawodowi z Nowego Tomyśla oraz druhowie z jednostek OSP w Miedzichowie i Bolewicach usuwali z jezdni kilkaset litrów oleju, który wyciekł z baków rozbitych pojazdów. Potem uprzątnęli części pojazdów, którymi droga była zasłana na odcinku kilkudziesięciu metrów. - Całe szczęście, że ciężarówki nie wiozły żadnych niebezpiecznych chemikaliów - mówili. Wraki zablokowały przejazd. Dla samochodów osobowych nowotomyscy policjanci wyznaczyli objazd przez Zbąszyń, jednak na "dwójce" powstał olbrzymi korek. Kierowcy byli zdezorientowani. Niektórzy zawracali do Trzciela i tam zjeżdżali na Zbąszyń lub Międzyrzecz. Większość czekała na odblokowanie drogi. - Nikt nie panuje nad tym bałaganem. Jak w czeskim filmie, nikt nic nie wie - wściekał się pan Andrzej z ciężarówki na poznańskich rejestracjach.

Czytaj też: 75-latek jechał autem pod prąd. Zginęły dwie osoby. Jednemu z kierowców udało się nagrać moment tragicznego wypadku (wideo)

Na miejsce wypadku musiał dojechać prokurator, a potem ciężkie maszyny, które mogły usunąć z drogi sczepione ze sobą tiry. Trzy godziny po wypadku sznur samochodów sięgał wsi Stary Folwark. W południe wydłużył się do obwodnicy Trzciela. Około sześciu kilometrów!
O 9.00 ciężarówki stały jedna za drugą na wysokości przydrożnego baru "Słoneczko" przed Starym Folwarkiem. Jego właścicielka Jolanta Nowotarska na próżno wypatrywała klientów. - Kierowcy nie zachodzą do nas, bo liczą, że w każdej chwili droga może zostać odblokowana - mówiła.

Do wypadku doszło około 300 m za skrzyżowaniem dwójki z drogą wojewódzką 160, która w Gorzyniu pod Międzychodem krzyżuje się trasą krajową nr 24 do Pniew i dalej do Poznania. Z objazdu korzystali jednak tylko ci kierowcy, którzy znali ten teren, albo mieli mapy lub nawigację satelitarną. Na wysokości skrzyżowania przez trzy godziny stał osobowy renault na białoruskich numerach rejestracyjnych. Kierujący nim mężczyzna dopiero od dziennikarza "GL" dowiedział się o tym, że może ominąć zablokowany odcinek.

Trasę pokazał mu na swojej mapie kierowca z Koszalina. Białorusin był zdziwiony, że policja nie urządziła objazdu tą drogą.
- W Niemczech czy Holandii podczas wypadków służby mundurowe i drogowcy pomagają kierowcom. U nas jesteśmy zdani na siebie, radia CB i nawigację - komentuje koszalinianin.
Kierowcy mówią o dwójce, że to "trasa śmierci". Potwierdzają to policyjne statystyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska