Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Wawelem pływają ogromne sumy. To raj dla "łowców potworów". Wyjaśniamy, skąd wzięły się w Krakowie tak gigantyczne ryby

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Z lewej wędkarze i ich zdobycze na tle Wawelu. Z prawej Jarosław Kurek, który sam jest łowcą okazów
Z lewej wędkarze i ich zdobycze na tle Wawelu. Z prawej Jarosław Kurek, który sam jest łowcą okazów
"Pod Wawelem złowił prawdziwego smoka", "Potwór wyciągnięty z Wisły w Krakowie" - takich nagłówków było w ostatnich latach wiele. Wędkarze chwalili się zdjęciami z gigantycznymi sumami wyciągniętymi na zakolu Wisły (i nie tylko). Skąd wzięły się akurat na tym odcinku Wisły? A może to jest jeden i ten sam sum? Między innymi o to pytamy Jarosława Kurka, wędkarskiego łowcę okazów, komendanta społecznej straży rybackiej koła PZW Nowa Huta.

Łowcy potworów pod Wawelem

W ostatnich latach na portalach społecznościowych sporo jest zdjęć wędkarzy, którzy chwalą się złowieniem sumów gigantów. Fotografie zazwyczaj robią sobie na tle Wawelu. Czy w centrum Krakowa pływa tak wiele ogromnych sumów?
Duże sumy chronione są tzw. górnym wymiarem ochronny, co oznacza, że okazy mające więcej niż dwa metry po złowieniu muszą zostać wypuszczone do wody. Specjaliści, którzy znają Wisłę i kryjówki sumów potwierdzają, że bywa, iż największe ryby łowione są dwa lub trzy razy w sezonie. To z kolei oznacza, że złowieniem tej samej ryby może się chwalić np. na Facebooku kilku wędkarzy.

Do jakich rozmiarów potrafią urosnąć sumy?

Z opowieści wielu wędkarzy wiem, że stukilogramowy okaz zawsze był łowiony w okolicach pierwszego filaru mostu Grunwaldzkiego w Krakowie. To było jego miejsce przez wiele lat. Ten gigant był nie do wyłowienia ze względu na swój rozmiar i ciężar, dlatego nikt z wędkarzy nie może się pochwalić zdjęciem z tym okazem.

Takie duża ryba musi chyba dużo jeść?
To jest minus wypuszczania takich okazów do wody. W latach 80 suma było bardzo mało. Zdecydowano się na zwiększenie jego liczebności przez zarybianie. Małe sumy były wpuszczane do wielu zbiorników wodnych. A że są to ryby z dużym apetytem, to rosły zjadając wszystko, co znalazły na swojej drodze. Efekt jest taki, że obecnie mamy sporo sumów, w tym naprawdę duże sztuki, które wyjadają mniejsze ryby. Jest to problem, bo jeśli nie zmniejszymy populacji suma, to w wodach mogą zostać tylko duże ryby, których sumy nie jedzą.

Czy wędkarstwo wciąż jest modne?
Szczyt popularności wędkarstwa to lat 80. i początek 90. Teraz jest trochę mniejsze zainteresowanie. Dzieje się tak m.in. dlatego, że koszty łowienia rosną. Byłem kiedyś świadkiem, jak wędkarz będąc w sklepie wędkarskich liczył na ile wizyt nad wodą starczy mu zanęty i robaków po kolejnej podwyżce cen. Niektórzy wykupują zezwolenie tylko na jedno łowisko, co też jest tańsze. To zajęcie robi się niestety coraz bardziej drogie.

Mimo wzrostu kosztów wędkarstwo zawsze ma wielu zwolenników.
To hobby ma jedną wspaniałą cechę, że ma milion odmian. Jedni łowią okazy, inni na muchę, kolejni lubią łowić w całkowitym odosobnieniu, a jeszcze inni na morzu z kutra. Każdy tworzy wędkarstwo dla siebie. W Krakowie mamy około 7 tys. wędkarzy i każdy robi to na swój sposób.

Jak przez ostatnie lata zmienił się styl wędkowania?

Od kilku lat coraz bardziej powszechne staje się tzw. łowienie „no kill”, czyli bez zabijania ryb. Dominuje głównie wśród młodych wędkarzy. Niestety zauważyłem, że przyznanie się, nawet w środowisku wędkarzy, że po złapaniu ryby zabiło się ją i zjadło wywołuje ogromna falę hejtu. Tak zwani nowocześni wędkarze są dość agresywni i chcą narzucić swoje poglądy innym. Starsi wędkarze od lat łowili ryby po to, żeby je zjeść. Teraz takie zachowanie nazywane jest nieetycznym.

A jakie według pana jest wędkarstwo etyczne?
Wędkarz etyczny, to taki, który łowi zgodnie z przepisami. Ale też taki, który nie przyczynia się do zadawania rybie niepotrzebnego cierpienia. Mamy przepisy, które nakazują nam wypuścić po złowieniu określone ryby i takie, które powalają nam zabić rybę i zjeść. I tego się trzymajmy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska