MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityka w kagańcu

Dariusz Chajewski

Dwa ogromne dogi niemieckie, jamnik i dwa grzywacze chińskie przyszły wczoraj do gmachu Sejmu posłowie PO i SLD. Nie, nie głosowały. Przyprowadzili je właściciele. Straż Marszałkowska taktownie udawała, że nie widzi gości.

Izabela Jaruga-Nowacka (SLD), właścicielka grzywaczy, powiedziała dziennikarzom, że przyprowadziła swoje pupilki, by mogły się zintegrować z psami innych polityków - "bez względu na płeć". Jak tłumaczyli politycy zainspirowało ich zachowanie marszałka Ludwika Dorna, który w zeszłym tygodniu przyszedł do Sejmu ze swoim sznaucerem Sabą.

"Gdy wróciłam do domu i moje psy, dowiedziały się, że pan marszałek Dorn swojego psa zabiera do pracy powiedziały mi tak: tyle lat jesteś w Sejmie i ani razu nas ze sobą nie zabrałaś" - żartowała Jaruga-Nowacka.

Bardziej polityczna była argumantacja posłanki PO Jolanty Hibner, która przyszła do pracy z jamnikiem szorstkowłosym i uważa, że jej piesek nie powinien być dyskryminowany. I zdaniem posłanki to... szansa na większy dialog w Sejmie.

Jeśli rzeczywiście ma to być dialog na poziomie parlamentarnym to mam nadzieję, że psy były w kagańcach. Jak dowodzą bowiem kynolodzy im czworonóg jest mniej pewny swojej pozycji w stadzie, tym staje się bardziej skłonny do agresji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska