Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polowanie z tradycjami

Tadeusz Krawiec
Przy zrytym polu kukurydzy myśliwi mieli nadzieję trafić dzika. Niestety, napotkali tylko lisa.
Przy zrytym polu kukurydzy myśliwi mieli nadzieję trafić dzika. Niestety, napotkali tylko lisa. Fot. Tadeusz Krawiec
Myśliwi z choszczeńskiego Koła Łowieckiego Szarak jako pierwsi w regionie uczcili pamięć swojego patrona św. Huberta. Na niedzielnym polowaniu ustrzeli trzy dziki i dwa lisy.

Tego dnia największym szczęściarzem okazał się Dariusz Wiąz z Nowego Żeńska, który jednym strzałem położył olbrzymiego odyńca. Za ten wyczyn okrzyknięto go królem polowania. Podobnego dzika ustrzelił Arkadiusz Jakszuk z Brzezin, a trzeciego, najmniejszego, łowczy koła Sławomir Gibert.

Jest więcej zajęcy

- Jak widać na naszych polach pokarmu dla dzikiej zwierzyny nie brakuje - mówi Gibert i podkreśla, że przy tej okazji zwierzyna sieje spustoszenie w rolniczych uprawach. Wszystkie straty łowczy muszą pokrywać z własnej kasy. - Za ten kawałek zapłaciliśmy rolnikowi ponad 3 tys. zł - prezes koła i prowadzący polowanie Andrzej Staszczyk pokazuje zryte pole kukurydzy. Jest pewny, że w jego pobliżu zaległy dziki. Po godzinie pędzenia przez nagankę okazało się, że we wskazanym przez niego miejscu nie było ani jednego dzika. Za to trafił się lis, którego jednym strzałem położył Stanisław Żabski z Zamęcina. To właśnie on i Stanisław Woźniak wiosną ubiegłego roku wypuścili w ich rewirach ponad 300 bażantów. - Strzelać możemy tylko do lisów, ale także niszczą je kruki, sokoły, jastrzębie, koty i wałęsające się psy - S. Żabski twierdzi, że bażantów znowu zdecydowanie ubyło. Za to cieszy go fakt, że na polach pojawia się coraz więcej zajęcy.

Oddali honor zwierzynie

Podczas niedzielnego polowania wolno było strzelać tylko do dzików i lisów. - Paradują jakby wiedziały, że nic im nie możemy zrobić - mówi A. Jakszuk, który w drugim miocie oglądał prze lunetę okazałe stado jeleni. Huk wystrzału sprawia, że szybko nikną w leśnych ostępach. - Pudło - śmieje się Władysław Kowalski, który poluje już ponad 60 lat. Obawia się, że za ten nieudany strzał do dzika może zostać królem pudlarzy jednak w ostatnim miocie dwukrotnie spudłował Jerzy Wlazłowski z Rzecka i to on odebrał ten tytuł. Na jeziorem Czystym w Krzęcinie myśliwi ułożyli pokot w którym ostatecznie znalazły się trzy dziki i dwa lisy. - Tradycja mówi, że w ten sposób należy oddać honor zwierzynie - mówi Jan Owerko z Choszczna. Był niepocieszony, bo w tym dniu nie oddał ani jednego strzału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska