Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Irlandia Płn.: Fatalna postawa obrony, dziwne zmiany, brak skuteczności. Efekt? Tylko remis

Z Chorzowa Andrzej Flügel [email protected] Przemysław Piotrowski [email protected] 0 68 324 88 06
Nie było zmiłuj się. Irlandczycy ostro grali. Samuel Clingan fauluje Jacka Krzynówka. Akcji przypatruje się Mariusz Lewandowski
Nie było zmiłuj się. Irlandczycy ostro grali. Samuel Clingan fauluje Jacka Krzynówka. Akcji przypatruje się Mariusz Lewandowski fot. Przemysław Piotrowski
Wielkie rozczarowanie. Tak krótko można podsumować to, co w sobotni wieczór oglądaliśmy na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Finały nam chyba odjechały.

POLSKA - IRLANDIA PŁN 1:1 (0:1)

POLSKA - IRLANDIA PŁN 1:1 (0:1)

Bramki: M, Lewandowski (80) - Lafferty (37).
POLSKA: Boruc - Golański, Dudka, Żewłakow, Krzynówek - Błaszczykowski, M. Lewandowski (od 61 min R. Lewandowski), Murawski, Guerreiro, Obraniak (od 46 min Smolarek) - Brożek.
IRLANDIA PŁN: Taylor - McCauley, Evans, Hughes, Craigan - Johnson, Clingan, McCann, Davis - Lafferty (od 54 min Paterson), Healy.
Żółta kartka Golański. Sędziował Manuel Mejuto Gonzalez (Hiszpania). Widzów 43.000.

Wydawało się, że moc jest z nami. Irlandczycy to mniej niż średniak europejski. Ot, silne chłopaki, potrafiące coś grać, a częściej faulować. Mogą tylko wspominać, że mieli kiedyś kogoś takiego jak fenomenalny George Best. Porażka w Belfaście? Przypadek, ,,samobój" Marcina Żewłakowa i fart gospodarzy. Tak myślało 43 tysiące widzów, którzy zjechali do Chorzowa z całej Polski. Może mniej radykalnie, ale w podobnym tonie oceniali starcie z Irlandczykami dziennikarze. Do tego dochodziła świadomość, że musimy zwyciężyć.

- Bardzo chcieliśmy, a wyszło jak zawsze - tak podsumował mecz jeden kibiców. Miał rację. Pierwsza połowa, to był koszmar. Czy tak gra zespół, który walczy o wszystko? Skąd tak tragiczne błędy w obronie? Po co wrzucanie piłki górą, do środka, gdzieś na wysokich obrońców irlandzkich? Gdzie były nasze skrzydła? Czy nie jest trochę wstyd, że para David Healy - Kyle Lafferty tak niemiłosiernie objeżdżała naszą obronę? To pytania, które zadawali sobie fani.

Ale przy stanie 0:0 nie było jeszcze tragedii. Przecież zawsze coś można zmienić, przestawić, poprawić celownik. Niestety, nieporadność naszych ,,zakwitła" w 37 min. Szkolna akcja zagranie na prawą stronę, podciągniecie piłki przez Lallerty'ego, położenie na trawie Artura Boruca (do niego nie można mieć żadnych pretensji), strzał i gol. Prawda, że proste?

A miało być tak pięknie! Przed meczem stadion skandował ,,Marcin Wasilewski", na cześć obrońcy Anderlechtu, któremu w ubiegłą sobotę, w lidze belgijskiej, rywal złamał nogę. Migawki z tego zdarzenia poruszyły całą piłkarską Europę. Nasi wyszli na rozgrzewkę w koszulkach ,,Wasyl jesteśmy z tobą". Jeśli popularny Wasyl oglądał mecz, to co wyprawiali jego koledzy w obronie, pewnie go tylko rozwścieczyło. Było kilka zgrzytów, jak choćby ten, kiedy grano hymn Zjednoczonego Królestwa część widzów klaskała, ale większa gwizdała.

Zmiany jakich w przerwie dokonał Leo Beenhakker były dziwne. Zdjął Ludovica Obraniaka, jedynego który mógł jakoś niekonwencjonalnie strzelić, a wstawił Ebiego Smolarka, zawodnika bez klubu, od dawna nie grającego regularnie. Owszem, atakowaliśmy, staraliśmy się, ale udało się nam strzelić tylko jednego gola. To jak Irlandia broniła się rozpaczliwie w ostatnich minutach, ograniczając się do wybijania piłki z własnego pola karnego, pokazało jak słabą jest drużyną. Tym bardziej żal, że z takim zespołem nie potrafiliśmy wygrać i to u siebie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska