MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polska przegrała w Zielonej Górze z Francją w meczu towarzyskim do lat 18

Przemysław Piotrowski
Bartosz Bereszyński (nr 11) nie odpuszczał nigdy i był jednym z najbardziej wyróżniających się graczy Polski
Bartosz Bereszyński (nr 11) nie odpuszczał nigdy i był jednym z najbardziej wyróżniających się graczy Polski fot. Tomasz Gawałkiewicz
Wczoraj w Zielonej Górze Polska przegrała z Francją w towarzyskim meczu drużyn do lat 18. Szkoda, bo źle nie graliśmy, a aktualni wicemistrzowie Europy w tej kategorii wiekowej byli do pokonania.

Dawno nie widziałem tylu kibiców na stadionie przy ul. Sulechowskiej. Organizatorzy postarali się, aby widzów nie zabrakło, a kolejne szkoły dały całkiem fajny popis gorącego dopingu. Mecz za to trochę rozczarował, a szczególnie postawa Francuzów, po których można było spodziewać się trochę więcej. Polacy nie błysnęli, choć mieli kilka okazji, aby wywalczyć chociaż remis.

Biorąc pod uwagę obraz całego spotkania biało-czerwoni nie wypadli źle na tle, mającego znacznie większy potencjał, rywala znad Sekwany. Co prawda to goście mieli optyczną przewagę, konstruowali więcej akcji, ale zdecydowana większość z nich była zatrzymywana na stoperach Marcinie Kamińskim i Michale Czekaju. Oni zaprezentowali się całkiem dobrze, choć mieli problemy z prostopadłymi podaniami Francuzów, których napastnicy byli szybsi. Szczególnie jeden z nich wyraźnie się wyróżniał Jimmy Kamghain z Paris Saint Germain, na którego zakusy miał sam Arsenal Londyn, ale oferta angielskiej drużyny została odrzucona. Paryscy włodarze wiedzieli co robią, bo z pewnością rośnie im wielki talent. Właśnie on w 44 min z dziecinną łatwością wkręcił w ziemię naszych obrońców w polu karnym i pięknym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie. Poza tym na lewej flance był jak wiatr, a do tego często schodził do środka, wybiegał na pozycje, szukał kolegów. Reszta rywali specjalnie się nie wyróżniała, nie licząc dwóch rosłych stoperów Malmine Diarry i Christophe Lowinsky'ego, którzy z powodzeniem mogliby grać w... Intermarche Zastalu. Głównie na nich kończyły się dalekie podania z własnej strefy obronnej Polaków.

A wystarczyło tylko akcję rozegrać i już było pięknie. Z prawej flanki ładną, płaską centrę na gola zamienił w 55 min zamykający akcję Andrei Dej z MSV Duisburg, który uprzedził obrońcę Francuzów. Wcześniej naszym wyraźnie nie szło, ale po bramce uwierzyli w swoje możliwości, a szczególnie wspomniany Dej i Bartosz Bereszyński, których współpraca na lewym skrzydle wyglądała imponująco. Po jednej z takich dwójkowych akcji, po której całkowicie wyprowadzili w pole defensorów gości, ten pierwszy zagrał na prawo do Bartłomieja Pawłowskiego, ale on przestrzelił. Szkoda, bo kilka minut później to my straciliśmy gola. Ładnym uderzeniem z wolnego, choć na pewno nie bez błędów obrońców i bramkarza, popisał się w 74 min Saphir Taider. Więcej bramek nie padło, choć z podobnego miejsca szansę miał Rafał Pietrzak, ale kropnął koło słupka.

Polacy byli może trochę słabsi, wolniejsi, gorsi technicznie, ale tak naprawdę nie było tego widać. Szkoda, że polegli, bo była szansa ograć jedną z największych potęg świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska