Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska służba zdrowia już ma zawał

Katarzyna Borek 0 68 324 88 37 [email protected]
fot. sxc.hu
Wielomiesięczne oczekiwanie na badania, operację czy wizytę u specjalisty - oto nasza darmowa służba zdrowia. Jak wynika z rankingu, jedna z najgorszych w całej Europie! Większy dramat jest tylko w Albanii, Rumunii, Bułgarii...

O RANKINGU

O RANKINGU

Konsumencki ranking zdrowia powstaje co roku. W tym oceniono 33 publiczne systemy służby zdrowia w Europie. Dane pochodziły z ogólnie dostępnych źródeł statystycznych i niezależnych badań prowadzonych przez twórców rankingu, skupionych wokół Health Consumer Powerhouse. Punktem wyjścia było postrzeganie służby zdrowia przez samego pacjenta. Pierwsze miejsce zajęła Holandia, uzyskując rekordowy wynik 875 punktów na 1.000 możliwych. Dalej Dania - 819, Islandia - 811 i Austria - 795. Polska dostała 565 punktów.

Źródło: www.healthpowerhouse.com

Ranking Health Consumer Index ocenia jakość europejskiej służby zdrowia. Tegoroczny ogłoszono w Brukseli w poniedziałek. Wśród 33 krajów, które brały udział w badaniach, Polska zajęła dopiero 26. miejsce!

- I wcale mnie to nie dziwi. Nasza służba zdrowia jest fatalna - uważa Maria Szygunda-Kowalec ze Świebodzina. - Miesięcznie płacę ponad 130 złotych składki na ubezpieczenie zdrowotne, a do endokrynologa, który przyjmuje na fundusz, jestem zapisana dopiero w lutym. A to i tak niezłe tempo. Koleżanka ma chore biodro. Tak ją boli, że ledwo chodzi. Termin operacji wyznaczono na styczeń... 2013 roku. Kto to widział, tyle człowieka trzymać w takim stanie?!

W raporcie uwzględniono m.in. prawa pacjenta, kolejki oczekujących na zabiegi, wyniki leczenia, zakres usług medycznych, dostęp do leków. I tzw. szczodrość systemu, czyli mówiąc po ludzku, na przykład to, czy rodzinny chętnie wypisuje nam skierowania. Co wyszło? Autorzy raportu pozytywnie ocenili jedynie nasze prawa pacjentów, okresowe szczepienia dzieci i usługi stomatologiczne. Ale mimo miernej oceny ogólnej, wynik nie jest podobno aż tak zły!

- Polska wolno, ale wciąż się pnie - pociesza nas dr Arne Björnberg, dyrektorka Euro Health Consumer Indem. Ale widzi przed nami problemy, związane na przykład z brakiem lekarzy przyjmujących na fundusz. - To już się dzieje, a będzie jeszcze gorzej. Między innymi właśnie dlatego lekarzy w karetkach zastępujemy ratownikami - opowiada Krzysztof Bułaj, dyrektor pogotowia w Zielonej Górze.
Nasz system zdrowia autorzy raportu określili jako "stabilny". My już jednak najlepiej wiemy, co to oznacza... Jak potwierdzają historie Czytelników "Gazety Lubuskiej", u nas nawet zdjęcie gipsu ze zdrowej już nogi jest problemem! A co dopiero mówić o skierowania na podstawowe badania.

- Mama miała raka żołądka, z przerzutami do płuc i wątroby. Ale dowiedzieliśmy się o tym za późno, bo rodzinny wolał sam ją leczyć trzy miesiące niż wysłać do laboratorium - wspomina pani Agnieszka z Zielonej Góry. - Do każdego specjalisty chodziłyśmy prywatnie. Na NFZ nie było szans się dostać, bo najbliższe wolne terminy wizyty u gastrologa były za pół roku! Zresztą mama tej wizyty już nie dożyła...
Z raportu wynika, że pod względem walki z nowotworami mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników uleczalności i długości przeżycia.

- Bo polskie kliniki onkologiczne to inny świat - potwierdzają Radek i Sylwia Długoszowie z Zielonej Góry, których synek choruje na nowotwór oczu. Dzięki pieniądzom uzbieranym m.in. przez Czytelników "GL", po leczeniu w polskiej klinice Kubuś pojechał do Essen.

- Niecałe 700 kilometrów od Zielonej Góry, a jakbyśmy w kosmos polecieli. Inna diagnoza, inna forma leczenia, inna technika - wylicza pan Radek. W Polsce chłopczyk miał tylko chemie, które nic nie dawały. W Essen zdziwili się, że taki nowotwór ktoś chciał wyleczyć takim przestarzałym sposobem...
Według Euro Health Consumer Index 2009, naprawdę bardzo źle jest u nas z dostępem do nowoczesnych leków. - Ściągaliśmy je z Niemiec - podkreśla pani Agnieszka.

- A gdy mama nie mogła już nic jeść, specjalnego pokarmu w woreczkach szukałam sama, dosłownie wszędzie. Dostawałaby je za darmo w hospicjum, ale i tak nie było wolnych miejsc, bo nawet tam są kolejki oczekujących...

Najgorzej wygląda jednak polska profilaktyka. Ale za to sami ponosimy już część winy. Choćby taka cytologa - prosta, bezbolesna i za darmo. A jednak z 30 tysięcy Lubuszanek zaproszonych w tym roku na to badanie, zgłosiło się 4,5 procent.

- W porównaniu do zeszłego roku i tak zrobiliśmy o ponad 6 tysięcy badań więcej. Dzięki temu naszej województwo przesunęło się z 15. miejsca w kraju na 10. - informuje Piotr Gratkowski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Koordynującego program profilaktyki raka szyjki macicy w Gorzowie.

To jednak wciąż bardzo niepokojący wynik. Rak szyjki macicy jest drugim co do częstości występowania nowotworem u Polek. Tylko w Lubuskiem z tego powodu dokładnie co pięć, sześć dni umiera jedna kobieta! W krajach, w których profilaktyka funkcjonuje bardzo dobrze, nie spotyka się zawansowanych postaci raka szyjki macicy. Dlatego aby zobaczyć, jak on wygląda, skandynawscy ginekolodzy przyjeżdżają do Polski...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska