W kadrze jest też inny piłkarz o polsko brzmiącym nazwisku - Tim Borowski. Aspirował do niej również Lukas Sinkiewicz, lecz Joachim Loew postawił na Piotra Trochowskiego rodem z Tczewa.
Bóg futbolu
29-letni Miroslav Klose wyjechał z Opola 20 lat temu. Wraz z rodzicami i siostrą na zawsze zostawili deskowiec na Chabrach, gdzie mieszkali. Małego Klosego pamiętają już tylko najstarsi mieszkańcy. Ci młodsi słyszeli tylko o sławnym sąsiedzie.
- Lubię wracać do Polski odpoczywać, nabrać sił - nie ukrywa Klose.- A poza tym bardzo dobrze odbierają mnie tam ludzie.
.
Pierwsze piłkarskie kroki Miroslav stawiał w Niemczech w SG Blaubach-Diedelkopf. Potem przeniósł się do FC Homburg, aby za namową trenera Stefana Majewskiego trafić do FC Kaiserslautren. W Polsce nikt nie pomyślał, aby Mirka sprawdzić w reprezentacji.
- Takiego tematu po prostu nie było, a ja zawsze chciałem grać dla Niemiec - stwierdził w 2006 roku syn Józefa, znakomitego przed laty piłkarza Odry Opole i Barbary Jeż, reprezentantki Polski w piłce ręcznej. A talent Miroslava eksplodował. Szybko trafił do Werderu Brema i reprezentacji (został wicekrólem strzelców mundialu w Korei i Japonii). Niemieccy kibice skandowali "Miro Klose, Bóg Futbolu". Ale poznał też drugą stronę medalu. Transferu do Monachium nie wybaczyli mu w Bremie i kiedy tam wrócił na ligowy mecz, kibice nie szczędzili mu wyzwisk.
Mama miała nosa
W Monachium Klose spotkał się z Lukasem Podolskim. Droga 23-letniego Łukasza była inna. Z Gliwic wyjechał jako dwulatek. Piłkarskiego rzemiosła też uczył się w Niemczech w Bergheim, ale wypłynął w FC Koeln. W 2003 roku Paweł Janas namawiał go nawet do gry w biało-czerwonych barwach.
- Mam w sercu Polskę, ale wybrałem Niemcy - mówił później Podolski. - I nie żałuję.
Doskonała dyspozycja sprawiła, że zdecydowano się sprowadzić go do Monachium, ale tu częściej grzeje ławkę i nie zdobywa już tylu bramek. - Mój czas jeszcze nadejdzie - przekonuje.
Jako dziecko z Polski wyjechał także 24-letni dziś Trochowski. Grał w niemieckich klubach z Hamburga, z którego to w 1999 roku przeszedł do Bayernu Monachium. Zimą 2004/2005 trafił za milion euro do Hamburger SV.
Zapytany o to, czy przyjąłby powołanie do reprezentacji Polski, odpowiedział: - Chyba jednak nie. Gram dla Niemców i niech tak już zostanie. Wciąż czuję się Polakiem, ale gdy Niemcy mnie powołali, miałem 13 lat. Nie myślałem o obywatelstwie, chciałem tylko grać w piłkę.
Trochowskiego do reprezentacji Polski nikt nie ciągnął, choć jego mama Alicja pisała o synu do PZPN, kiedy przyszło niemieckie powołanie. - Nie miał wówczas niemieckiego paszportu i nie mógł grać. A ja liczyłam, że zagra dla Polski. Odzewu jednak nie było - wspomina.
Rozmawiają po polsku
Wszyscy trzej porozumiewają się ze sobą po polsku. - Nie wiem, czy to komuś przeszkadza - mówi "Poldi". - Nie przejmuję się tym. Jeśli mamy ochotę pogadać po polsku, to tak robimy. Przecież nikt nie może mi tego zabronić.
Wszyscy trzej mają za sobą debiuty w pojedynkach z reprezentacją rodzinnego kraju. Trochowski jako junior, a Klose i Podolski ograli Polaków 1:0 na mundialu w Niemczech.
- To był najważniejszy mecz w mojej karierze i fantastycznie, że znowu ze sobą zagramy - nie ukrywa Podolski. - Kibicuję Polsce, ale nie w meczu z nami. Przed Euro mam dwa marzenia: wygrać z Polakami i strzelić wreszcie gola Borucowi oraz żeby z grupy wyszły Niemcy i Polska. Tyle, że Niemcy z pierwszego miejsca.
- Zawsze chciałem zagrać z Polską i byłem zadowolony, że to się stało - dodaje Klose. - Teraz Polacy będą chcieli rewanżu za porażkę 0:1. A zrobili spore postępy i wygrać z nimi będzie bardzo trudno. To już nie będzie taki mecz, jak w Dortmundzie, kiedy cały czas się tylko bronili. Beenhakker sprawił, że jego zespół nie boi się mocnych drużyn i gra z nimi odważnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?