Pana Mieczysława można spotkać codziennie w małym parku obok Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zazwyczaj przychodzi tu koło południa. Nie jest sam, otaczają go dziesiątki ptaków. - Kiedy wchodzę do parku już mnie widzą i prędko do mnie dolatują lub dobiegają. A później idziemy razem aż do miejsca karmienia - mówi głogowianin.
Jest tam karmnik, wodopój, i ułożone płyty plastikowe. Tak by ptaki miały swoje wygodne miejsce do jedzenia. Mężczyzna nie przychodzi tu z pustymi rękami. Z teczki wyciąga różne worki z ziarnem. - Tu mam groch, to ulubione ziarno ptaków. Tutaj jest mieszkanka słonecznika z pszenicą - wyjaśnia.
Ptaki są oswojone i nie boją się swoich karmicieli. Wydziobują ziarna nawet z dłoni. - Czasami jak są bardzo głodne i niecierpliwe, to siadają mi na głowie, ramionach. Jakby chciały mi powiedzieć, żebym się pospieszył z tym karmieniem - Mieczysław Jańczyk śmieje się. - Kiedyś przechodził chodnikiem ksiądz, zobaczył mnie takiego ustrojonego gołębiami. Przystanął i powiedział, że to pewnie łaska od Boga. Może i tak jest.
Przylatują tu różne ptaki. - W większości to są miejskie ptaki, ale trafiają się także gołębie pocztowe. Takie, które zasłabły w swojej podróży - wyjaśnia. - Wielokrotnie takie ptaki zabierałem do domu, kurowałem, dawałem odpocząć. A później wypuszczałem, by leciał dalej, do celu. W leczeniu poranionych ptaków najlepszy jest pan Kaziu. Uczę się od niego.
Na obrączkę ptaka pan Mieczysław przykleja karteczkę z numerem swojego telefonu. - Właściciele oddzwaniają, dziękują za pomoc - mówi. To były gołębie z Opola, Poznania czy Oleśnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?