Fan-Sport Team z Zielonej Góry to pierwsza zupełnie amatorska drużyna kolarska na Ziemi Lubuskiej. Powstała z inicjatywy 49-letniego Wojciecha Niewiadomskiego. Liczy 13 członków, których podczas startów wyróżniają jednakowe stroje.
Pomysł i realizacja
Niewiadomski na wyścigi MTB jeździ od kilku lat. To właśnie w jego głowie zrodził się pomysł, aby stworzyć amatorski zespół. - Przed rokiem brakowało mi jednak jakiegoś bodźca - wspomina zielonogórzanin. - Dostarczyło mi go wprowadzenie nowego regulaminu w cyklu wyścigów Bikemaraton, w których startuję. Otóż w tym sezonie wprowadzono klasyfikację drużynową, która przewiduje start minimum czterech osób w różnych kategoriach wiekowych. Wspólnie z moimi kolegami Gerardem Majorczykiem i Stanisławem Rysiukiewiczem postanowiliśmy założyć zespół. Bardzo szybko przyłączyli się do nas inni cykliści-amatorzy. Dziś nasza ekipa liczy 13 osób, głównie z Ziemi Lubuskiej, choć są też w niej mieszkańcy Poznania i Krakowa.
Zawsze na starcie
Fan-Sport Team nie jest nigdzie zarejestrowanym klubem, czy stowarzyszeniem. Działalność zespołu opiera się wyłącznie na zapale jego członków. Wszyscy są wielkimi miłośnikami kolarstwa, którzy na rowerach jeżdżą rekreacyjnie od wielu lat. Podczas wyścigów spotykają podobnych do siebie zapaleńców z całej Polski. Średnio w każdym wyścigu Bikemaraton startuje 600-700 osób, a bywają zawody, w których uczestniczy nawet 1.500 cyklistów.
Członkowie Fan-Sport Teamu zaliczyli w tym sezonie wszystkie dziewięć startów w wyścigach z cyklu Bikemaraton. Trzykrotnie stawali na podium klasyfikacji drużynowej. W punktacji końcowej zajęli czwartą pozycję. Przegrali jedynie z zespołami, w których jeżdżą profesjonalni kolarze, zrzeszeni w klubach.
- To dla nas wielki sukces, biorąc pod uwagę, że wśród nas nie ma nikogo, kto choć troszkę miał związek z kolarstwem - tłumaczy Niewiadomski. - Wszyscy jesteśmy amatorami w pełnym tego słowa znaczeniu. Pracujemy zawodowo, sami kupujemy sobie rowery, płacimy za wyprodukowane specjalnie dla naszego teamu stroje, organizujemy sobie wyjazdy na zawody. A jeden start, np. w Myślenicach, to wydatek rzędu 300 zł od osoby. Musimy przecież pokryć koszty paliwa, noclegu, opłacić startowe, nie wspomnę już o stratach sprzętowych, jakie zdarzają się podczas ścigania w ekstremalnie trudnych warunkach. Traktujemy to jednak jako doskonałą zabawę. Bo tym właśnie jest dla nas jazda na rowerze. Jesteśmy przecież fanami sportu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?