Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pornografia to nie rzeczywistość. Czym grozi jej oglądanie?

(mad)
Prof. Zbigniew Izdebski to znany w Polsce seksuolog. Jest również specjalistą w zakresie poradnictwa rodzinnego oraz wykładowcą akademickim. Za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej oraz osiągnięcia w działalności dydaktycznej i społecznej w 2011 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest wykładowcą na Uniwersytecie Zielonogórskim.
Prof. Zbigniew Izdebski to znany w Polsce seksuolog. Jest również specjalistą w zakresie poradnictwa rodzinnego oraz wykładowcą akademickim. Za wybitne zasługi w pracy naukowo-badawczej oraz osiągnięcia w działalności dydaktycznej i społecznej w 2011 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest wykładowcą na Uniwersytecie Zielonogórskim. Mariusz Kapała
- Jeżeli rzeczywistość wyglądałaby tak jak na filmach porno, to nikt nie miałby siły chodzić do pracy - uważa prof. Zbigniew Izdebski, znany w Polsce seksuolog.

- Ostatnio przez media przetoczyła się dyskusja na temat idei wprowadzenia systemu utrudniającego dostęp do pornografii w internecie, aby uchronić dzieci przed oglądaniem takich treści. Pomysł przyszedł z Wielkiej Brytanii. Część naszych rodzimych polityków od razu go podchwyciła. To dobry kierunek działań?
- Jeśli chodzi o osoby dorosłe, to utrudnianie dostępu do pornografii nie ma kompletnie sensu. To pewna kwestia wolności wyboru i nie ma w tym nic złego. Bardzo dużo osób ogląda materiały erotyczne. Myślę jednak, że takie propozycje to pewna forma działań pozornych ze strony polityków. Również dużo dzieci oraz nastolatków odwiedza strony z pornografią i to niewątpliwie jest problem społeczny. Chciałbym jednak podkreślić, że totalny zakaz w internecie się nie sprawdzi. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Młodzi często wchodzą na takie strony, ponieważ kieruje nimi ciekawość oraz brak wiedzy na temat własnej seksualności. Trzeba powiedzieć sobie jasno, to jedno wielkie wołanie o porządną edukację seksualną. I właśnie na to powinni odpowiedzieć politycy swoimi działaniami. Obecna edukacja w tej kwestii jest źle realizowana. Brak w niej konkretnych informacji o fizjologii czy też zdrowych relacjach między partnerami. To wszystko podane jest w mało przystępnej dla młodych formie, katolicka wizja seksualności im nie wystarcza. Pornografia jest dla nich preferowanym źródłem wiedzy. Problem w tym, że rzeczywistość wyraźnie się od niej różni.

- No właśnie. Czy oglądanie pornografii może być dla nastolatków bardzo szkodliwe?
- Nasza seksualność jest zdecydowanie związana z naszym zdrowiem. Jeżeli rzeczywistość wyglądałaby tak jak na filmach porno to nikt nie miałby siły chodzić do pracy. Pomyślmy o tym, co możemy na nich obejrzeć. Przedmiotowe i chamskie traktowanie kobiety, niespożyta wydolność seksualna, wyuzdane techniki czy też dużych rozmiarów penisy bądź piersi. To nie jest powszechna rzeczywistość. Jeśli więc młodzi czerpią tylko taką wiedzę, to ich obraz o tej sferze człowieka może być wyraźnie wypaczony. Później często chcą doświadczać tego samego, co obejrzeli na filmie porno. Kiedy sami przeżywają pierwsze seksualne doświadczenia następuje zderzenie z rzeczywistością. Wszystko wygląda zupełnie inaczej. Mogą pojawić się kompleksy albo lęki. Młodzi boją się, że nie sprawdzą się w seksie. Znam taki przypadek, kiedy to brat zmuszał swoją siostrę do stosunków, bowiem chciał z nią przećwiczyć różne pozycje zanim spotka się ze swoją dziewczyną. Żyjemy w cywilizacji, która przesiąknięta jest erotyzmem i młodzi ludzie wyraźnie to widzą.

- Jak więc można poprawić obecny stan rzeczy?
- Na to nakłada się kilka elementów. Na pewno trzeba poprawić stan edukacji seksualnej w szkołach. To nie jest łatwy temat. Nie każdy pedagog nadaje się do tego żeby realizować taki przedmiot. Są jednak specjalne szkolenia dla nauczycieli i studia podyplomowe. Jestem przekonany, że dobra edukacja seksualna w naszych szkołach jest możliwa. Trzeba ją jednak wyraźnie oddzielić od religii, która często próbuje nam narzucić grzeszną wizję seksu. Nie powinniśmy religii mieszać z edukacją. No chyba, że dana placówka jest ośrodkiem katolickim i ktoś świadomie wybiera, że chce kształcić się zgodnie z przekonaniami swojej wiary. Również rodzice często zbyt długo zwlekają, aby podjąć temat seksualności ze swoimi dziećmi. Boją się, czują wstyd, a przecież młodzi muszą skądś wziąć potrzebną im wiedzę. Jeżeli zaś chodzi o ograniczenie dostępu do pornografii to nie potrzeba do tego zmian ustawowych. Już teraz istnieje odpowiednie oprogramowanie, które może na komputerze założyć tzw. filtr rodzinny, który wyłączy dostęp do takich treści. Dlaczego więc rodzice z tego nie korzystają? Nie wiem... Politycy tak szumnie podchwycili teraz temat ograniczenia pornografii w sieci, ale co tak właściwie zrobili wcześniej żeby uchronić od niej dzieci i młodzież?

- Teraz temat stał się medialny, wiele osób uznało, że warto się więc wypowiedzieć. Zostawmy jednak politykę. A co z dorosłymi? Jesteśmy kompletnie uodpornieni na wpływ pornografii?
- Każde uzależnienie jest szkodliwe i podobnie jest z pornografią. Jeżeli ktoś jest uzależniony od filmów porno, nawet jak jest dorosły, to również może to prowadzić do problemów, zaburzeń czy też patologii. We wszystkim trzeba mieć umiar i zdawać sobie sprawę, że to, co oglądamy to tylko fikcja. Tym niemniej jestem przekonany, że w naszych współczesnych mediach za mocno kładziony jest nacisk na ich seksualizację. To uderza w nas w reklamach, filmach czy też teledyskach. Młode rozebrane dziewczyny zachęcają nas do kupna różnych produktów. Dla niektórych taki przerost treści o charakterze erotycznym może być męczący.

- Czy to dlatego zdarzają się osoby, które świadomie decydują się rezygnować z seksu albo powstają tzw. białe pary lub małżeństwa gdzie partnerzy nie sypiają ze sobą? Jak pan to ocenia?
- Białe związki dotyczą niewielkiej grupy ludzi, nie jest to powszechna praktyka. Wszystko zależy od tego, na jaką koncepcję na życie decyduje się dana osoba. Jeżeli jest to jej świadomy wybór, jeżeli obydwojgu partnerom taki układ odpowiada, to nie ma w tym nic złego. Niektórzy mają naturalny niski poziom libido, chcą być w związkach, ale nie zależy im na życiu seksualnym. To jest ich decyzja. Problem zaczyna się w momencie, gdy nie możemy współżyć, ponieważ mamy jakieś problemy psychologiczne albo zdrowotne np. zaburzenia erekcji. Problem pojawia się również, jeśli to jedna ze stron sama decyduje się na zrezygnowanie z seksu. W jej partnerze, który nie może się realizować w sferze seksualnej, narasta wtedy frustracja czy też poczucie niskiej wartości. Konsekwencją takiej sytuacji mogą być trudności w relacji w związku a nawet jego rozpad.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Maciej Dobrowolski

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska