Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postrzelony w głowę mężczyzna leży w gorzowskim szpitalu

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
To jedna z ofiar sobotniej awantury w centrum miasta. - Jest na intensywnej terapii, ale nie można mówić o stanie zagrażającym życiu - powiedział nam wicedyrektor lecznicy Piotr Dębicki. Według naszych informacji w awanturze ucierpiały jeszcze dwie osoby.

Policja nie wydała jeszcze oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Dlatego w całej historii jest ciągle wiele niewiadomych. Wiadomo jednak, że wszystko wydarzyło się w sobotni poranek, gdy nieopodal pomnika Jancarza spotkały się dwie grupy mężczyzn. Doszło do kłótni, ktoś wyciągnął broń na metalowe kulki lub śrut (to też nie jest jeszcze pewne) i padły strzały.

Dziś będą szczegóły

O sprawie zawiadomił nas w niedzielę nasz Czytelnik. Nie podał jednak żadnych szczegółów. Policja zapowiedziała wczoraj, że przedstawi je w poniedziałek, czyli dziś. Jednak postanowiliśmy o sprawie napisać jeszcze w niedzielę.

Pod materiałem są już pierwsze komentarze. Internauta Gość napisał: - Wiem od rodziny jednego rannego, że kulka utkwiła w mózgu i nasi lekarze nie dają rady jej wydobyć. Będzie przewieziony do innego miasta. Czy to nie jest zagrożenie życia?

Skontaktowaliśmy się z wicedyrektorem szpitala P. Dębickim. - Mamy od soboty rannego mężczyznę z postrzałem. Jest na intensywnej terapii, ale nie można powiedzieć, by jego życie było zagrożone.

Zapytaliśmy, czy jest szansa na kontakt z pacjentem. - Nie - odpowiedział wicedyrektor.

Nikt nic nie widział

Przypomnijmy: natychmiast po zgłoszeniu Czytelnika byliśmy na miejscu, w okolicach pomnika Jancarza. Oglądaliśmy drzewa, a poszukiwaniu jakichś odprysków od kuli, wypatrywaliśmy policyjnych taśm czy lekarskich rękawiczek. Niczego takiego nie znaleźliśmy. Dowiedzieliśmy się jednak, że ranne zostały przynajmniej dwie osoby. Teraz okazuje się, że była jeszcze trzecia - to właśnie mężczyzna leżący w spzotalu.

Rozmawialiśmy też z obsługą pobliskiego punktu handlowo - usługowego. Oni - choć pracowali od soboty od 10.00 - niczego podejrzanego nie widzieli i nie słyszeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska