Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszkodowani w wybuchach gazu otrzymują pomoc

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
- Najgorsze już za nami - mówi Halina Borkowska, a jej słowa odbijają się echem od ścian pustego mieszkania
- Najgorsze już za nami - mówi Halina Borkowska, a jej słowa odbijają się echem od ścian pustego mieszkania fot. Mariusz Kapała
13 tys. zł - tyle przyniosła wspólna z Caritas zbiórka pieniędzy dla poszkodowanych w wybuchu gazu. Przeznaczymy je na pomoc dwóm rodzinom, których mieszkania spłonęły.

Ponad dwa miesiące temu wszyscy z niedowierzaniem śledziliśmy doniesienia z os. Śląskiego i Pomorskiego. Całe miasto, a może i nawet Polska z zapartym tchem czekały na informację o poszkodowanych w wybuchu gazu. Byliśmy świadkami tragedii. Zginął człowiek, kilka osób zostało rannych, a inni stracili dorobek swojego życia. Widzieliśmy też dużo dobrego. Przekonaliśmy się o tym, że w nieszczęściu człowiek ciągle może liczyć na drugiego człowieka. Pomoc płynęła ze wszystkich stron. Każdy pomagał jak umiał. Ludzie spontanicznie oferowali wsparcie.
Kilka dni po wybuchu wspólnie z diecezjalnym Caritas uruchomiliśmy specjalne konto, na które każdy mógł wpłacić dowolną sumę dla poszkodowanych. - Pierwsze wpłaty były od sąsiadów, od osób, które same zostały tej nocy ewakuowane. To niesamowite, jak ludzie potrafią jednoczyć się w obliczu tragedii - podsumowuje Marek Kwaśniak, sekretarz Caritasu, który od początku czuwał nad przebiegiem akcji. - Potem przyszła wpłata z domu dziecka i 5 tys. od tajemniczego darczyńcy. No i wiele drobnych wpłat, które złożyły się na tysiące.

Cała suma zostanie przeznaczona na umeblowanie i wyposażenie mieszkań dwóch, najbardziej poszkodowanych rodzin - Wiatrowiczów z Pomorskiego i Borkowskich ze Śląskiego. To ich mieszkania spłonęły doszczętnie.
Wspólnie uzbieraliśmy 13 tys. zł. Teraz nadszedł czas na zakupy.
W mieszkaniu państwa Borkowskich remont już się zakończył. Za kilka dni rodzina będzie mogła wrócić do domu. Do zagospodarowania mają trzy pokoje. W poniedziałek pani Halina razem z nami przeglądała oferty z meblami. Do kupienia są nie tylko szafy, trzeba będzie również pomyśleć o nowych ubraniach, naczyniach i całym wyposażeniu. Przecież w pożarze spłonęło wszystko. - Po wybuchu odcięłam się od mediów. Nie miałam siły, żeby ciągle, od początku i na nowo przeżywać tę tragedię - przyznaje Halina Borkowska.

Rodzina nigdy nie zapomni wybuchu, pożaru i widoku spalonego mieszkania. Borkowscy do dziś przebywają w schronisku młodzieżowym. Starają się żyć normalnie. - Nie, nie. Ja już nie płaczę, tak tylko czasem, jak zaczynam sobie przypominać - pani Halina tłumaczy się ze swoich łez i ściska w dłoni chusteczkę.- Ściany można odbudować, okna wymienić, a meble kupić. Najważniejsze, że wyszliśmy z tego cało i ciągle mamy siebie.

Po tej tragedii również rodzina Wiatrowiczów znalazła w sobie oparcie. Choć pani Justyna ciągle żyje wydarzeniami listopadowej nocy, to wierzy, że nadchodząca wiosna przyniesie lepsze dni. W czerwcu jej rodzina się powiększy. - Nasz czteroletni synek już czeka na siostrzyczkę. Nie chce nawet słyszeć o braciszku. A dla mnie najważniejsze jest to, żeby dziecko było zdrowe - wyznaje pani Justyna.
Wybuch gazu kosztował ją wiele nerwów i nieprzespanych nocy. Teraz spokój potrzebny jest Wiatrowiczom bardziej niż kiedykolwiek. Choć do domu będą mogli wrócić dopiero pod koniec marca, już dziś planują ewentualny wystrój. Zaczynają od zera. Nic nie ocalało z wybuchu, nic oprócz nadziei na lepsze jutro i wiary w ludzką, bezinteresowną pomoc. Już wkrótce wybierzemy się z młodą rodziną na pierwsze zakupy.
Wszystkim ofiarodawcom bardzo, bardzo dziękujemy.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska