Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszłam za głosem serca

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
IRENA MAGUCZAJA urodziła się w Witebsku w 1963 r, skończyła wydział malarstwa i grafiki na tamtejszym uniwersytecie. Jej obrazy (gwasze, pastele, akryle) znajdują się w muzeach i kolekcjach prywatnych w Grecji, Niemczech, Holandii, Izraelu, Szwajcarii, Francji, Belgii, Rosji. W Zielonej Górze mieszka z przerwami od roku. Tu poślubiła Tadeusza Bartkowiaka. Jej prace oglądać można w Galerii u Jadźki.
IRENA MAGUCZAJA urodziła się w Witebsku w 1963 r, skończyła wydział malarstwa i grafiki na tamtejszym uniwersytecie. Jej obrazy (gwasze, pastele, akryle) znajdują się w muzeach i kolekcjach prywatnych w Grecji, Niemczech, Holandii, Izraelu, Szwajcarii, Francji, Belgii, Rosji. W Zielonej Górze mieszka z przerwami od roku. Tu poślubiła Tadeusza Bartkowiaka. Jej prace oglądać można w Galerii u Jadźki. Fot. Paweł Janczaruk
Rozmowa z IRENĄ MAGUCZAJA, malarką z Białorusi, która zamieszkała w Zielonej Górze - Ciało kobiety bywa tajemnicą?

B> - Wszystko jest tajemnicą: i kobiece ciało i dusza. Dlatego uwiecznia je pani na swoich obrazach?
- Fascynują mnie nie tylko kobiety, ale także mężczyźni, dzieci, chłopi... Człowiek jednym słowem. Bo ja kocham ludzi.

- I z tej miłości przywędrowała pani aż do Zielonej Góry?
- Przywędrowałam do mężczyzny i do Polski. Dla mnie nie ważne gdzie mieszkam. Równie dobrze może to być Warszawa, bo mam tam sporo znajomych, albo Paryż. Ostatnio na przykład przez rok mieszkałam we Francji. Ale wybrałam Polskę, bo kocham Polaków. Macie niesamowitą duszę, wyjątkową. Pierwszy raz przyjechałam tutaj dziewięć lat temu na plener malarski. Wszyscy byli dla mnie tacy mili, tacy wspaniali, miałam wrażenie, że wszyscy mnie kochają. Nauczyłam się polskiego, żeby jeszcze lepiej zrozumieć Polskę. We Francji, Niemczech, czy Hiszpanii nie ma takich ludzi jak tu. No, może są jeszcze w Grecji...

- Postanowiła się pani jednak osiedlić w grodzie Bachusa.
- Tu mieszka wybranek mojego serca. Poznaliśmy się u wspólnego przyjaciela, do którego on przyjechał w gości. I tak to się zaczęło, a skończyło na małżeństwie.

- A za miastem Chagala pani już nie tęskni?
- W Witebsku bywam często, ale teraz moim miejscem na ziemi jest Zielone Góra. I pewnie tak już zostanie. To piękne miasto i nadziwić się nie mogę, że choć jest małe, to tak wiele się w nim dzieje. W dużych miastach każdy gdzieś pędzi, nikt na nic nie ma czasu, a tutaj jest zupełnie inaczej. Zielona Góra ma swój niepowtarzalny klimat, to miasto z duszą.

- I już poczuła się pani zielonogórzanką?
- Tak, choć nie mam nawet polskiego obywatelstwa.

- Nasze miasto już zdążyło zainspirować panią twórczo?
- Jak najbardziej. Nie miałam jednak czasu, żeby spokojnie siąść i zastanowić się nad tym. Ale gdy na dobre się osiedlę, to na pewno coś namaluję. Może jakąś architekturę, bo są tu przepiękne kamienice.

- I w jakie kolory je pani ubierze?
- Na pewno w ciepłe, spokojne i radosne.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska