Okazuje się, że problem opłat nie jest jedyną bolączką rodziców mających w przedszkolach swoje pociechy. Tym, którzy zawożą i odwożą swoje dzieci z przedszkola nr 11, coraz bardziej zaczyna doskwierać brak miejsc parkingowych pod placówką. Dodatkowym utrudnieniem jest sąsiedni żłobek, który w określonych porach dnia również generuje dość spory ruch samochodów. A problem może nie doskwierałby tak bardzo, gdyby nie znaki zakazujące postoju i coraz częściej egzekwująca je policja i straż miejska.
- Temat parkowania pod "jedenastką" podjąłem sam z siebie, zgłosiłem problem do odpowiednich wydziałów magistratu, bo sam mam w tym przedszkolu dwoje dzieci - mówi Adam Kałuski, nowosolski radny. - Okazał się jednak, że temat zaczął żyć własnym życiem. Któregoś razu podczas wizyty w przedszkolu dowiedziałem się, że jest jakaś petycja, że rada rodziców zbiera podpisy w sprawie poprawienia warunków parkingowych pod przedszkolem - mówi.
O piśmie słyszała też dyrektor "jedenastki", Małgorzata Dobroch. - Owszem, krążyła taka lista. Na posiedzeniu rady rodziców problem został zasygnalizowany - potwierdza.
W piśmie przygotowanym przez rodziców pojawiła się koncepcja czasowego regulowania postoju. Znak zakazu wciąż byłby obowiązujący, z wyjątkiem jednak godzin od 7.00 do 8.00 i 13.30 do 15.00, czyli pór, kiedy to dzieci są przywożone i odwożone. Dziś zakaz jest notorycznie łamany przez ryzykujących mandat rodziców.
- Znak zakazu jest rozwiązaniem najprostszym i najtańszym - mówi A. Kałuski. - Ale może warto zastanowić się nad budową parkingu, kosztem niewielkiego pasa zieleni? - zastanawia się radny.
Problem ma jednak drugie dno, i to dosłownie.
- W miejscu gdzie miałby powstać ów parking, pod ziemią poprowadzony jest węzeł ciepłowniczy, wraz ze wszystkimi najważniejszymi mediami - tłumaczy Beata Pietrzykowska z nowosolskiego magistratu. - Koszt przesunięcia tych instalacji byłby ogromy, a cała inwestycja zamiast przykładowych 10 tys. kosztowałaby kilkukrotnie więcej - tłumaczy B. Pietrzykowska. - Poza tym samo uzyskanie pozwolenia na budowę w takim miejscu jest prawie że niemożliwe - dodaje.
Kolejny problem zauważa Jacek Patelka, przewodniczący radzie rodziców. - Nawet gdyby parking powstał, to jaką mamy gwarancję, że będą korzystać z niego tylko rodzice przedszkolaków - pyta. - Z parkowaniem tu jest problem i to niemały - mówi Piotr Pikta, którego żona również działa w radzie. - Dziś akurat przyszedłem po córkę na piechotę, ale gdy żona podjeżdża samochodem to jest jakaś masakra. A przecież to zajmuje 5, góra 10 minut - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?