Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownica Urzędu Skarbowego w Słubicach kradła pieniądze

Bożena Bryl, 095 758 07 61, [email protected]
Aleksandra B. stanęła przed sądem, bo zamiast zwracać nadpłaty podatnikom, wypłacała je sobie. Pomagała jej w tym kasjerka jednego z banków. W piątek zapadł wyrok.

Księgowa pracowała w referacie rachunkowości podatkowej słubickiej skarbówki. Prowadziła tzw. karty kontowe. Do jej obowiązków należało przeksięgowywanie nadpłat podatków przeznaczonych do zwrotu zarówno osobom fizycznym jak też firmom.

Nie wszystkie jednak pieniądze trafiały pod właściwy adres, bo część z nich Aleksandra B. przywłaszczała. Jej przekręty wyszły na jaw w listopadzie podczas kontroli wewnętrznej i naczelnik US Michał Tokarczyk zawiadomił o tym śledczych.

Na lewo 20 tys. zł

O sprawie było cicho. Poinformowali nas o niej Czytelnicy. - Zainteresujcie się defraudacją księgowej ze skarbówki - dostaliśmy niedawno list. - Ta kobieta naraziła Skarb Państwa i podatników na straty, przywłaszczając sobie dziesiątki tysięcy złotych - czytaliśmy.

Poszliśmy więc z tym do prokuratora rejonowego w Słubicach Mariusza Nowaka, który nam potwierdził, że taki fakt miał miejsce. Pracownica US wpłacała pieniądze należne jednym podatnikom na konta innych. Potem podrabiała upoważnienia do pobrania pieniędzy i szła do kasjerki banku Katarzyny G., która wystawiała fałszywe pokwitowania, że właściciele kont wypłacali gotówkę osobiście. - W ten sposób od maja 2007 r. do maja 2008 r. kobieta pobrała w sumie ok. 20 tys. zł nienależnych pieniędzy - mówił nam dzisiaj M. Nowak.

Obie się przyznały

- Działania tej pani były bardzo dobrze zakamuflowane, świetnie znała program komputerowy, poprzez który dokonuje się zwrotu podatków - twierdził naczelnik Tokarczuk. Nie mniej kontrola wewnętrzna ujawniła ten proceder. - Natychmiast powiadomiliśmy o tym prokuraturę, a kobieta została dyscyplinarnie zwolniona z pracy - mówił M. Tokarczuk. Dodał, że to była wieloletnia pracownica i nigdy by się tego nie spodziewał.

W piątek skończył się proces w tej sprawie. Obie kobiety przyznały się do zarzucanych im czynów. Aleksandra B. została skazana na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności z zawieszeniem na dwa lata. Ma też naprawić pokrzywdzonym wyrządzone szkody. Natomiast wobec Katarzyny G. sąd umorzył warunkowo postępowanie karne, poddając ją dwuletniej próbie. Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska