Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwi kibice

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Archiwum GL
Miałem ostatnio wiele listów i telefonów od Czytelników. I bardzo fajnie sobie pogadaliśmy. Jeden z nich wyraził wielkie zdziwienie. Co go tak zaskoczyło?

To, że kadra polskich piłkarzy przed turniejem w naszym kraju ma zgrupowanie w Turcji, a potem w Austrii. - Skoro niedługo zamieszkają u nas najlepsze ekipy kontynentu, to czy nasi reprezentanci nie mogli znaleźć bazy treningowej we własnym kraju? Czy muszą widzieć z okien hotelowych Alpy, a nie Tatry albo Karkonosze? - pytał Czytelnik. Przyznałem mu rację. Rzeczywiście, czemu Austria, a nie Polska? Nie mam pojęcia. Ów kibic był strasznie zły na Jana Tomaszewskiego za wygadywanie głupot. On ciągle pamięta pana Janka rzucającego się na beznadziejne - wydawałoby się - piłki. Dziś nie może na niego patrzeć ani tym bardziej go słuchać. I nie dlatego, że słynny bramkarz jest starszy o prawie 40 lat, i w niczym nie przypomina długowłosego młodzieńca z numerem jeden na plecach, bo Czytelnik też się posunął, ale z powodu właśnie tych głupot. Też przyznałem mu rację, choć kiedy usłyszałem próbkę języka polskiego w wykonaniu Sebastiana Boenischa to się uśmiałem. Ale on coś jeszcze gada, a Ludovic Obraniak nic! Ale co tam. Mnie to w sumie przeszkadza zaledwie trochę. Tylko niech fajnie grają i wygrywają.

Tradycyjnie zadzwonił do mnie Czytelnik z Rzepina, stały recenzent moich felietonów. Kiedy nie odezwie się z jakąś, obowiązkowo krytyczną, uwagą w czwartek lub w piątek, odczuwam pewien niepokój. Może, nie daj Bóg, choroba, myślę? Ale jak tylko zadrynda telefon i usłyszę znajomy głos mówiący: - Dzień dobry. Z tym, co pan tym razem napisał, ja się generalnie nie zgadzam, to zaraz jest mi raźniej i robi się ciepło na duszy. Tym razem mój recenzent miał rację, bo podniecając się finiszem ligi angielskiej i meczem Manchester City - Queens Park Rangers napisałem, że ten drugi zespół już o nic walczył. Pomyliłem się, bo przecież QPR jeszcze nie był pewny utrzymania. Oczywiście w niczym nie zmieniło to mego zachwytu nad kapitalnym finiszem, ale co prawda, to prawda. Przyznaję się do pomyłki.

Zadyma wokół przerwania lubuskich derbów sprawiła, że napisało do mnie kilku Czytelników, którzy chcieli przekazać swoje uwagi. To były bardzo mądre listy, w których podzielili się ze mną nie tylko oceną tego konkretnego przypadku, ale też swoich początków jako fanów sportu, kiedy ojciec zaprowadził ich pierwszy raz na mecz i tak im zostało (każdy miał chyba tak samo, prawda?). Także fascynacji wybraną dyscypliną czy drużyną i smutkiem, gdy dyscyplina podupada, a zespołowi nie idzie. Pomyślałem sobie, że to właśnie tacy ludzie, są prawdziwymi fanami sportu. To oni pokazują jego normalne oblicze, to oni kochają swoich, ale też szanują rywali i doceniają ich klasę. Są zwyczajni, nie przyciągają uwagi kamer czy fleszy aparatów, ale właśnie oni swoją zwyczajnością i normalnością stanowią wielką siłę. Bo przecież bez fanów bez pełnych trybun, pięknego dopingu i wiary w sukces sport nie ma sensu.
I wiecie, co pomyślałem odpisując na ostatni list? Że to dobrze, że są wśród nas prawdziwi kibice. Serdecznie ich pozdrawiam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska