Gwizdy, śpiewy, okrzyki i transparenty... A także wiele żalu - z tym pod budynek lecznicy przyszli protestujący, głównie salowe i pielęgniarki. Czego żądają?
Protestujący sprzeciwiają się decyzji szefowej szpitala w Ciborzu
- Chcemy, aby salowe miały 2800 złotych brutto podstawy. W tej chwili mamy o trzysta złotych mniej. Żądamy także wyrównania krzywdy, do jakiej doszło podczas rozdziału tak zwanego dodatku kowidowego, który pracownicy szpitala otrzymali w grudniu - tłumaczy salowa Beata Walkowiak. Protestujący sprzeciwiają się decyzji szefowej lecznicy, która wysokość wspomnianego dodatku uzależniła od podstawy pensji każdego z pracowników.
Salowe z Ciborza chcą wyrównania dodatku kowidowego do kwoty 2.995 zł
- My proponowaliśmy, aby każdy dostał po tyle samo, czyli 2995 złotych. Tymczasem dyrektorka każdemu wypłaciła 83 procent pensji zasadniczej, a wiadomo, że salowe mają najmniejsze uposażenie, więc dostałyśmy najmniej. A przecież byłyśmy tak samo narażone na zakażenie koronawirusem, jak inni. Kto wie, czy nawet nie bardziej?! - denerwuje się Walkowiak.
Jakby tego było mało, to wszystkim nam potrącono za zwolnienia, kwarantanny czy izolacje. W konsekwencji wiele dziewczyn dostało po 1100 złotych, a niektórzy nawet mniej niż tysiąc. Nie muszę chyba wspominać, że to dyrektorzy i administracja zgarnęli najwięcej - mówi Beata Walkowiak
Zdaniem Walkowiak właśnie te grudniowe decyzje przelały czarę goryczy. - Wiadomo, że każdy pracuje i daje z siebie wszystko, ale koniec końców to właśnie my jesteśmy przy łóżku chorego - przypomina. - Mamy już dość takiego traktowania. Żąda się od nas gotowości do pracy, zrozumienia pracodawcy, ale czemu pracodawca nie rozumie nas!?
Dyrektorka szpitala w Ciborzu zdania nie zmieni
Szefowa szpitala dziwi się ostrej reakcji protestujących. Zaznacza, że wśród pracowników działają cztery związki zawodowe. Z trzema doszła do porozumienia, natomiast problem ma tylko z jednym, NSZZ Solidarność. - Uważam, że podział, który zaproponowałam jest sprawiedliwy i nie zamierzam nic zmieniać. Proszę zwrócić uwagę, że przy nagrodach jubileuszowych też stosujemy rozdział procentowy w zależności od podstawy wynagrodzenia. Nie widzę w tym nic złego - zaznacza Beata Sudnik - Kotus.
Na chwilę obecną nie ma porozumienia między protestującymi, a szefostwem szpitala. Wszystko wskazuje na to, że czekają nas kolejne pikiety. Jeśli nic się nie zmieni, za trzy tygodnie znów się spotkamy - zapowiadają protestujący.
Polecamy również:
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?