Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed Orionem i Stelmetem ciężkie boje

Przemysław Piotrowski, 0 68 324 88 69, [email protected]
W drugoligowym pojedynku Oriona Sulechów ze Stelmetem AZS-em UZ-em Zielona Góra emocji nie zabrakło. Ale to co chwilami pokazywali akademicy wołało o pomstę do nieba. Ale obie ekipy muszą jednak zapomnieć o meczu, bo przed nimi najcięższe spotkania.

Tak słabo grających zielonogórzan nie widziałem już dawno. Sześciokrotnie trafiły się im tzw. "stójki" w której rywale zdobywali przynajmniej pięć punktów z rzędu. Z drugiej strony Orion zachwycił, a jego lider Karol Hachuła dał akademikom srogą lekcję.

Zgubił ich spokój

Zielonogórzanie wydawali się dziwnie niemrawi jak na spotkanie derbowe. Sam trener Tomasz Paluch miał o to trochę pretensji. - Mecz był bardzo spokojny, bez uszczypliwych uwag. Do takiego pojedynku trzeba było podejść ostrzej, konsekwentnie, a nie tak jak my. A te "stójki"? Tragedia. Jak można prowadzić 12:6 i przegrać seta? Sami się ugotowaliśmy - mówił wyraźnie poddenerwowany Paluch.

W zupełnie innym nastroju był trener gospodarzy Paweł Raczyński. - Wiem, wiem, wynik 3:2 dla nas brałem w ciemno, a tu taka niespodzianka. Nie spodziewałem się tylu fatalnych błędów rywali. Tomasz Paluch za dużo rotował w składzie i się po prostu zaplątał, a my większość piłek graliśmy na Łukasza Gwaderę i to zdało egzamin.

Zaważyły święta

Jak przepracowały okres świąteczno-noworoczny obie drużyny. Chyba wyraźnie lepiej Orion. A Stelmet? - Treningi były bardzo ciężkie i chyba jeszcze nas to zmęczenie nie puściło. Mamy to w nogach - mówił zawiedziony lider Stelmetu Wojciech Lis. - Nie wiem co powiedzieć więcej. Zagraliśmy beznadziejnie, poddaliśmy się tak fizycznie, jak i mentalnie. Mam nadzieję, że to ostatni taki nasz występ.

- Jesteśmy bardzo rozczarowani - dorzucił Piotr Przyborowski. - Na mój nos to zabrakło wiary i determinacji. Trudno, musimy o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym spotkaniu.

Gotowi na lidera

Takiego meczu z pewnością brakowało Orionowi, aby w pełni uwierzyć we własne możliwości. Ostatnio ekipa Raczyńskiego mocno dołowała. Na siedem spotkań wygrała tylko jedno i z drugiego miejsca w tabeli, wypadła poza czwórkę. - Bardzo się cieszę, bo zaczęliśmy nowy rok od zwycięstwa - mówił szkoleniowiec sulechowian. - Na pewno podniesie ono zawodników na duchu. Tym bardziej, że przed nami najtrudniejsze spotkanie w sezonie - z liderem w Pile. Jako jedyni pokonaliśmy Jokera, ale pojedynek w jaskini lwa będzie niezwykle ciężki. Liczę, że jednak uda nam się wywieźć jakieś punkty.

W chwili obecnej Orion zbliżył się do Stelmetu na punkcik w ligowej tabeli. Z pewnością obie ekipy mają zamiar walczyć o play offy, a dwa miejsca są już raczej zarezerwowane dla Jokera i Morza Bałtyku Szczecin. A akademicy podejmują za tydzień depczący im po piętach AZS UAM Poznań. - Musimy z nimi wygrać. Nie widzę innej opcji - zapowiada Lis. Na to liczymy.

TRZY PYTANIA DO... KAROLA HACHUŁY, lidera Oriona

Karol Hachuła. Ma 34 lata. Atakujący. Wychowanek Stilonu Gorzów. Grał też w Orle Międzyrzecz, Stali Nysa i Płomieniu Sosnowiec oraz w Izraelu i Francji. Mieszka koło Międzyrzecza.

- Czy spodziewał się pan tak łatwej przeprawy i czy to już prawdziwe przełamanie Oriona?
- Na początku sezonu graliśmy świetnie, a potem przyszło klika gorszych spotkań. Trudno powiedzieć, ale chyba przeszliśmy jakieś załamanie. Teraz pokonaliśmy drużynę, która jest na trzecim miejscu, a na dodatek w spotkaniu derbowym. Przyznam, że nie spodziewałem się tak łatwej przeprawy, ale Stelmet chyba nie potrafi z nami grać. W poprzednim meczu w Zielonej Górze też nie pokazaliśmy się z rewelacyjnej strony, ale spokojnie zwyciężyliśmy. Dziś również nie zaprezentowaliśmy powalającej formy, a z łatwością ich pokonaliśmy. Oby tak dalej.

- Wcześniej było różnie, a dziś był pan absolutnie nie do zatrzymania. Czy to już ten bombardier Karol Hachuła, którego znamy?
- No wiadomo, było raz tak, raz tak. Dużo zależy też od rozgrywających, bo ja też nie jestem maszyną, żeby na szczelnym podwójnym czy potrójnym bloku kończyć wszystkie ataki. Cieszę się bardzo, że ten nowy rok zacząłem tak dobrze i mam nadzieję, że to zapowiedź świetnej formy na najbliższe miesiące.

- Jak mobilizował was trener przed tym pojedynkiem?
- Zapowiadał się niezwykle ciężki mecz, a do tego derbowy, więc sami byliśmy bardzo zmotywowani. Ważny z tego powodu, że gdybyśmy nie zdobyli punktów, to za tydzień byłoby o nie jeszcze trudniej, bo jedziemy do Piły, a tam nie wygrał jeszcze nikt. Zakładając, że byśmy polegli, to nasza sytuacja stałaby się bardzo ciężka i awans do czołowej czwórki znacznie by się oddalił, bo rywale nie śpią. A tak jedziemy mocno podbudowani i liczymy, że uda się nam sprawić jakąś niespodziankę. W końcu tylko my pobiliśmy Jokera. Dlaczego sytuacja miałby się nie powtórzyć?

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska