Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy nie mogą odwołać się od wyroku, bo sędzia nie dopełnił formalności

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
Sędzia był kilkakrotnie ponaglany. Niestety bezskutecznie.
Sędzia był kilkakrotnie ponaglany. Niestety bezskutecznie.
W marcu br. zapadły wyroki skazujące w głośnej sprawie prezesów nowosolskiego Dozametu i Interinwestu. Oskarżeni chcą się odwołać, ale nie mogą. Bo sędzia nie napisał uzasadnienia, choć termin minął mu w czerwcu.

To była jedna z najgłośniejszych spraw gospodarczych minionej dekady w regionie. Zakończyła się w marcu br. skazaniem byłego prezesa Dozametu Roberta S. oraz prezesa Interinwestu Piotra G. na dwa lata więzienia w zawieszeniu oraz pół miliona zł grzywny. Do tego nowosolski sąd nakazał oskarżonym, by w ciągu trzech lat zwrócili do budżetu państwa 1,2 mln zł wyłudzonego podatku VAT.

Poszło o to, że w połowie 1999 r. byli szefowie Dozametu z Robertem S. na czele, przenieśli na rzecz Interinwestu (firmy Piotra G.) majątek zakładu warty prawie 7 mln zł. Wszystko by grało, bo Interinwest wykupił długi Dozametu wobec Wielkopolskiego Banku Kredytowego, stając się istotnym wierzycielem upadającej firmy. Gdyby nie to, że Dozamet miał ponad trzystu wierzycieli, a zaspokojony został tylko jeden - Interinwest.

Do tego doszły jeszcze kolejne zarzuty: podrobienie dokumentów przeniesienia majątku firmy oraz fikcyjna - zdaniem oskarżyciela - transakcja zakupu maszyn Dozametu przez Interinwest. Piotrowi G. prokuratura zarzuciła, że zakup maszyn został dokonany po to, by wyłudzić zwrot podatku VAT na sumę 1,2 mln zł.

Oskarżeni i ich adwokat Włodzimierz Sawicki uznali wyroki za „skrajnie niesłuszne”. Od razu wystąpili o pisemne uzasadnienie wyroku. - Cały czas na to czekamy, jak tylko je dostaniemy, to składamy apelację - zapowiada Sawicki.

Szkopuł w tym, że sędzia Marek Olejnik miał czas do 26 czerwca, by sporządzić to uzasadnienie. Wcześniej prezes sądu przedłużył mu termin. - Ale uznałem, że 26 czerwca to ostateczny i nieprzekraczalny termin, z którego sędzia powinien się wywiązać - przyznaje prezes nowosolskiego sądu Andrzej Bogucki.

Co dalej? - Nie do mnie należą teraz decyzje, bo ta sprawa, z uwagi na jej rangę i wyjątkowy charakter, jest objęta osobistym nadzorem prezesa Sądu Okręgowego w Zielonej Górze - odpowiada prezes Bogucki.

Dzwonimy więc do zielonogórskiego sądu okręgowego. Jego wiceprezes Marek Witczak potrzebuje pół godziny, by zapoznać się z dokumentacją sprawy, po czym odpowiada: - Rzeczywiście, kilkakrotnie w ramach nadzoru ponaglaliśmy sędziego, by sporządził uzasadnienie. Niestety, bezskutecznie. Z dokumentów wynika, że pan sędzia milczał na te ponaglenia.

Co teraz? - 17 września skierowaliśmy wniosek o podjęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego - odpowiada prezes Witczak. - Po tym postępowaniu, może on stanąć przed naszym sądem dyscyplinarnym w Poznaniu. Ale nie mamy możliwości, by zmusić go do napisania uzasadnienia w terminie.

Napisanie uzasadnienia w tej sprawie jest wyjątkowo trudnym zadaniem. Samo śledztwo trwało prawie pięć lat, proces cztery lata. Żaden oskarżony nie przyznawał się do zarzutów, domagali się uniewinnienia. Twierdzili, że działali w myśl obowiązującego wówczas prawa, które zostało zinterpretowane przez prokuratora na ich niekorzyść. Przesłuchiwany Piotr G. zapewniał, że jako absolwent Akademii Ekonomicznej dobrze zna się na systemie podatkowym i nie ma sobie nic do zarzucenia.

 

Czytaj też: Dekada niejasności wokół Dozametu

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska