Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkolacy: Górnik pracuje łopatą, a powietrze do kopalni wlatuje dziurami

Dariusz Chajewski
Przedszkolacy z grupy Jagódki życzą górnikom: Wszystkiegooooo najlepszegoooo!
Przedszkolacy z grupy Jagódki życzą górnikom: Wszystkiegooooo najlepszegoooo! Mariusz Kapała
Przez dekady górnictwo miedzi rozwijało się nieco w cieniu tego węglowego. Na szczęście stereotyp górnika ze świdrem w dłoni powoli odchodzi

Zielonogórskie przedszkole. Ekspertów od spraw górnictwa szukaliśmy w grupie Jagódek. Siadamy po turecku na dywaniku i... fedrujemy. Wiedzę najmłodszych.

- Czy wiecie co to jest Barbórka?

- ???

- Jakieś święto?

- Aaaa, górników.

- Kto to jest górnik?

- Taki pan w mundurze. Czarnym.

- I w takiej śmiesznej czarnej czapce. Jak garnek.

- Z piórkiem.

- I co taki górnik robi?

- Świętuje?

- Pracuje pod ziemią.

- I kopie.

- Zjeżdża taką windą.

- Jak w bloku?

- Coś ty, większą.

- Co kopie górnik?

- Złoto i różne kolorowe kamienie.

- Mój tato też kopie złoto.

- Górnik kopie węgiel.

- Łopatą.

- I czasem grabiami.

- Pod ziemią? Przecież tam jest ciemno.

- Górnicy mają latarki - ta uwaga była już z politowaniem.

- Takie czołówki, wiecie, takie na czole, o tutaj - gest instruktażowy.

- Ja też mam taką czołówkę.

- A czym się oddycha w kopalni?

- Są tam takie dziury i powietrze leci.

- Może mają takie maski?

- Eeee, chyba nie.

- A co to jest miedź?

- ?????

- A widzieliście taki czerwonawy metal?

- Przecież to złoto…

- Nie, to miedź.

- I to też od górników?

- A skąd pochodzi sól?

- Też od górników?

- U mnie jest z solniczki…

Nie bądź taki Pstrowski

Tak, dla przedszkolaków górnik to zdecydowanie ten wydobywający węgiel. Miedź? Sól? Najmłodsi nie zauważają nawet nafciarzy, którzy w Lubuskiem, a zwłaszcza w Zielonej Górze, widoczni są od lat. Rozmawiając także ze starszymi Polakami widać, że stereotyp, który wynieśliśmy ze szkoły studiując Elementarz Falskiego, nadal funkcjonuje. Czarny korytarz, facet w kasku napierający na świder. Górnik, oczywiście węglowy, to symbol ciężkiej pracy i pieszczocha PRL, zwłaszcza w dobie „panowania” Edwarda Gierka, górnika z dziada pradziada. Jeszcze o stereotypach? Do dziś najbardziej znanymi górnikami są Wincenty Pstrowski i Alojzy Piątek. Pierwszy był symbolem komunistycznego przodownika pracy („Kto da więcej węgla niż ja”), a drugi po katastrofie górniczej przetrwał pod ziemią w oczekiwaniu na ratunek 158 godzin…

Miedź wchodzi na scenę

W latach 60. i 70. minionego wieku wiedziano już o tym, że na Dolnym Śląsku jest miedź. Jednak mówiąc o górnictwie i górnikach poświęcano jej niewiele miejsca. Zresztą przez długi czas czynniki tzw. decyzyjne nie wierzyły w to, że wydobycie miedzi może być opłacalne. W końcu górnik węglowy wydobywa spod ziemi gotowy produkt, a ta miedź? Tak niewiele jest jej w tej… miedzi. Te wątpliwości jeszcze wzrosły po zalaniu szybu L II w 1964 roku, gdy domagano się całkowitego wstrzymania budowy kopalń i dalszego ich finansowania. Jak wspominał Tadeusz Zastawnik, dyrektor naczelny kombinatu w latach 1962-1975: „Ówczesny członek Biura Politycznego Zambrowski udowadniał, że pieniądze pakowane w błoto w kopalniach miedzi, zainwestowane w przemysł maszynowy, po dwóch latach dadzą efekty niewspółmiernie większe”.

Kolejne dekady pokazały, że Wyżykowski i jego następcy mieli rację, KGHM powoli stawał się kluczową firmą w skali kraju, dostarczycielem miliardów złotych do budżetu. Górnictwo węglowe miało swoje wzloty, chociaż ostatnio upadków znacznie więcej. Jednak w tym stereotypie górnika niewiele się zmieniło. Węgiel.

Okazuje się również, że prekursorzy górnictwa miedzi w znacznej części z węgla się wywodzili. I już wówczas mówili o szoku.

- W Nowym Kościele było raptem dwóch inżynierów i okazałem się cennym nabytkiem - opowiadał nam Zbigniew Szabla. - Z dzisiejszej perspektywy ta kopalnia była jak piwnica, gdyż co to jest głębokość raptem 80, 90 metrów. Jednak ta kopalnia była trochę takim naszym poligonem. Na przykład po raz pierwszy zastosowaliśmy wrębiarkę jako ładowarkę. Wcześniej wszystko robiono łopatami. Dziś jest wielka różnica między kopalnią węgla i miedzi, a kiedyś były do siebie podobne. Filary, ściany...

Niespodzianka co krok

Gdy pytamy o różnicę, górnicy tylko się uśmiechają. I słyszymy, że, gdy dziś przychodzą pracownicy „z węgla” początkowo rozglądają się niepewnie wokół. Wszędzie mają litą skałę, żadnych stempli, zabezpieczeń. Wcześniej poruszali się jak w obudowanych piwnicznych korytarzach. Na dodatek tutaj jest znacznie większa przestrzeń. Nie są również przygotowani na rozmaite nowe dla nich zagrożenia. W kopalni miedzi strop jest stabilny, zabezpieczony kotwami. Bo i to całkiem inna kopalnia. Nawet system wydobycia jest całkiem inny, filarowo-komorowy prowadzony tak, aby wszystko nie zwaliło się na głowę. Tymczasem w kopalniach węgla funkcjonuje systematycznie zabudowywany klasyczny przodek. Kolejne zaskoczenie to podziemny system transportu osobowego, landroverami, labiryntem podziemnych ulic. W kopalniach węgla zazwyczaj transport odbywa się przy pomocy kolejki spągowej (jeżdżącej po torach) lub podwieszanej. A potem wędruje się piechotą do ściany wydobywczej czy przodka.

Mechanicy tłumaczą, że teoretycznie maszyny samojezdne górnicze są podobne. Grupa ładowarek, sprzęt pomocniczy...

- My nie mamy, nie musimy mieć maszyn odpornych na wybuch, gdyż metan, pył węglowy, występują na węglu - tłumaczy Gabriel Siedziukiewicz, nadsztygar ds. maszynowych, zastępca głównego mechanika ds. maszyn dołowych. - Jednak trzeba zacząć od tego, że mamy całkowicie inny ciąg technologiczny wydobycia. Tam jest kombajn i natychmiast odstawa taśmociągami. U nas podstawą są samojezdne maszyny od etapu wiercenia, przez kotwienie, później mamy ładowarki, łyżki, wozidła… Dopiero później urobek trafia na kratę i taśmociągami jest transportowany na powierzchnię, do zakładów wzbogacania rud.

Zresztą różnice są zauważalne nawet przez laika. Na przykład odwiedzając kopalnię miedzi dostajemy sporo elementów odblaskowych. A to dlatego, że w wyrobiskach i korytarzach trwa ruch, maszyny jeżdżą z miejsca na miejsce i „odblaski” sprawiają, że pieszy lepiej widoczny jest dla kierowców podziemnych pojazdów, zwłaszcza że ci mają często bardzo ograniczone pole widzenia. I mówiąc o szoku wyobraźmy sobie, co przeżywają górnicy węglowi, gdy zjeżdżają do oddziałów KGHM zajmujących się wydobyciem soli. To zderzenie czerni z oślepiającą bielą… I opuszczając kopalnię nie są umorusani tylko obsypani białymi kryształkami.

Z kolei górniczy stratedzy mówią o dwóch modelach kopalni - złożowym i kamiennym. W złożowym dąży się do tego, aby jak najszybciej dotrzeć do złoża i czerpać zyski. Niesie to jednak z sobą duże ograniczenie, gdyż infrastruktura, szyby, chodniki, muszą być tak zaplanowane, aby mimo to wystarczyć na wiele lat. To wymaga starannego planowania na wiele lat do przodu. Jeśli kopalnia zostanie źle posadowiona, straci możliwość rozwoju...

Wszystkiego najlepszego!

„Kochani górnicy, życzymy Wam wszystkiego najlepszego” - chórem krzyczą Jagódki. Po naszej krótkiej rozmowie wiedzą już, że górnicy spod ziemi wydobywają także miedź. Mało tego. Wiedzą, że po to, aby przewodami płynął prąd, aby działały ich laptopy i komórki potrzebna jest także praca hutników. To jakby taki nasz suplement do Elementarza Falskiego, który przecież został napisany ponad sto lat temu i tylko nieco unowocześniony w latach 60. i 70., gdy miedzi nikt poważnie nie traktował…

„Górniczy Stan niech nam żyje
Niech żyje nam Górniczy Stan,
Bo choć przed nami dzienne światło kryje
Toć dla ojczyzny trud ten jest nam dan”.

(pierwsza zwrotka hymnu górników).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska