Prawie cała drużyna ZKŻ-u Kronopolu: Piotr Protasiewicz, Piotr Świderski, Fredrik Lindgren i młodzieżowcy byli przy Wrocławskiej od rana. Kręcili próbne kółka, żeby możliwie najlepiej dopasować sprzęt. Trener Jan Grabowski cały czas krążył po torze i pokazywał: co jeszcze poprawić.
- Powiedziałem zawodnikom, że jestem do dyspozycji. Wskazywali, co jeszcze zmienić i doszliśmy do porozumienia, że wszystko gra - tłumaczył szkoleniowiec. Tymczasem ołowiane chmury coraz ciaśniej wypełniały niebo, a prognozy mówiły o opadach. Niestety, władzy nad pogodą nie miał nikt z obecnych w parkingu.
Około 16.00 przelotny deszcz przeszedł w ulewę i zrobił przy Wrocławskiej grzęzawisko.
Jednak dziś
- Skoro gospodarze powiedzieli, że tor nie nadaje się do jazdy, to ufamy, że tak jest - przyznała prezes Marmy Polskich Folii Rzeszów Marta Półtorak. - Szanse na rozegranie tego meczu był żadne - ocenił "PePe". - Nawierzchnia po porannym treningu była idealna, ale warunek: nie mogło padać. Niestety, nasiąkła tak bardzo, że nic nie dało się zrobić.
- Sędzia podjął bardzo dobrą decyzję - przyznał as gości Nicki Pedersen. - Wracaliśmy z Pragi, a deszcz gonił za nami. Było zbyt dużo wypadków, żeby ryzykować.
Arbiter odwołał zawody i do akcji wkroczyli działacze. Trzeba było ustalić nowy termin. W myśl regulaminu, zaległe spotkanie musi się odbyć wcześniej niż ostatni mecz rundy zasadniczej (przed 5 sierpnia). Odpadał czwartek - zarezerwowany na pojedynek ZKŻ-u Kronopolu z Atlasem we Wrocławiu i piątek - finał MPPK. Na przeszkodzie stanął także udział zawodników obu drużyn w meczach ekstraklasy angielskiej (dziś) i szwedzkiej (jutro).
- Pasuje mi każdy termin, bo priorytetem jest liga polska - zadeklarował Protasiewicz. - Idealnie, gdyby wyznaczono poniedziałek.
Kolizja terminów
Stało się tak, jak życzył sobie nasz zawodnik. Strony ustaliły, że mecz odbędzie się dziś o 18.00. Niestety, na torze nie zobaczymy Lindgrena ze strony ZKŻ-u Kronopolu i Scotta Nichollsa wśród gości. Obaj muszą jechać na Wyspy, bo pierwszeństwo ma tamtejsza ekstraklasa.
- Musieliśmy pójść na kompromis - powiedziała Półtorak. - Najchętniej sama bym nie pojechała. W ostatniej chwili okazało się, że goście muszą także zrezygnować z usług Davey'a Watta, który wcześniej zgodził się na gościnny występ w Anglii.
- Myślę, że gdyby zabrakło tylko pierwszej dwójki, mielibyśmy podobne składy. Szkoda, że dodatkowo nie ma Davey'a, ale i tak przyjechaliśmy tu, żeby wygrać - skwitował Pedersen.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?