MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjemnie, gdy ktoś słucha

ALEKSANDRA SZYMAŃSKA [email protected]
- To indywidualności – mówią o Marku Szymańskim (z lewej) i Mirku Jaraszkiewiczu znawcy muzycznych talentów
- To indywidualności – mówią o Marku Szymańskim (z lewej) i Mirku Jaraszkiewiczu znawcy muzycznych talentów ALFRED PIĄTEK
Marek Szymański gra na flecie dopiero półtora roku, a z powodzeniem wystąpił już w czterech konkursach instrumentalnych. Na pierwszy pojechał po czterech miesiącach nauki. Mirka Jaraszkiewicza przyjęto od razu do czwartej klasy szkoły muzycznej, choć gry na pianinie zaczął uczyć się pół roku przed egzaminami. Nauczyciele nie mają wątpliwości, że chłopcy są nieprzeciętnie zdolni.

- Nie brakuje nam utalentowanych uczniów, ale czasem trafiają się indywidualności, tacy właśnie jak Marek. Z miejsca opanował technikę gry na flecie poprzecznym, nauczył się czytać nuty i ma doskonałą pamięć - mówi Izabela Cieślik, nauczycielka gry w Szkole Muzycznej I stopnia przy Teatralnej. Małgorzata Raminiak, która w tej samej szkole uczy Mirka, przyznaje, że zdolny chłopiec jest też bardzo dojrzały. - Nie trzeba go nakłaniać do ćwiczeń, bo sam wie, że powinien pracować - mówi.

Przyjemnie, gdy ktoś słucha

Marek i Mirek są rówieśnikami, mają po dziesięć lat. Muzyka była obecna w ich domach, choć nikt z rodziny wcześniej nie grał zawodowo. - Zdolności i zainteresowania muzyką pojawiły się u syna dość nieoczekiwanie. Zapisaliśmy go więc na prywatne lekcje, ale po pół roku nauczycielka powiedziała, że z tymi umiejętnościami powinien iść do szkoły. Po egzaminach wstępnych dostał się od razu do czwartej klasy - mówi ojciec Mirka Henryk Jaraszkiewicz. Chłopiec ma bardzo słaby wzrok. Właściwie nie może czytać nut, więc uczy się utworów na pamięć. - Słyszę muzykę bez przerwy. Mam ją w głowie. Cały czas gram, poruszam palcami nawet, gdy siedzę w szkole przy ławce - opowiada Mirek. Pytany, czy chce zostać muzykiem i koncertować, odpowiada, że mógłby grać nawet bez publiczności. Po chwili namysłu dodaje: - Jednak przyjemnie jest, gdy ktoś słucha mojej gry.

Typ solisty

O Marku Szymańskim jego nauczycielka mówi, że jest typem solisty - estradowca. - Uwielbia koncerty i nie boi się publiczności - wyjaśnia I. Cieślik. Marek przyznaje jednak, że przed każdym występem trochę się denerwuje. - Nie wiem jak wypadnę, czy będę się podobał i czy nie pomylę nut - mówi.
Zaczął grać po tym, jak z nauki zrezygnował jego brat Mateusz. - Starszy syn nie chciał się dalej uczyć, więc jesteśmy trochę sceptyczni wobec młodszego. Cieszymy się z talentu Marka, ale pilnujemy, żeby z nadmiaru sukcesów woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Jest systematyczny i zdyscyplinowany, ale zamiast ćwiczyć, czasem chciałby pograć w piłkę lub posiedzieć przy komputerze - opowiada ojciec chłopca Andrzej Szymański.

Muszą wyjechać

Praca ze zdolnym uczniem, to także wyzwanie dla nauczyciela. - Z jednej strony trzeba realizować pewien program, z drugiej nie tłamsić indywidualności - mówi dyrektor szkoły muzycznej Lech Serpina. Z kolei nauczycielki przyznają, że dzieci, takie jak Marek i Mirek, wymagają indywidualnego toku nauczania. - Ci utalentowani powinni jeździć na konsultacje do znanych profesorów i muzyków, mieć więcej zajęć, choć i tak pracujemy z nimi po godzinach - opowiada M. Raminiak.
Chłopcom na razie nie pomoże miasto. Zgodnie z przepisami o stypendia dla uczniów szkół artystycznych mogą ubiegać się dopiero, gdy skończą 16 lat. Natomiast prywatni sponsorzy poprzestają na obietnicach. Nauczycielki martwią się więc o przyszłość młodych talentów: - W Gorzowie właściwie nie mają szans na dalszy rozwój. Musieliby wyjechać choćby do Szczecina, gdzie jest gimnazjum muzyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska