[galeria_glowna]
Przed południem pszczeli rój utworzył kokon na śliwie rosnącej przy gospodarstwie Bolesława Bułajewskiego w niewielkich Panowicach pod Trzcielem.
- Nie wiadomo, skąd przyleciał, bo w pobliżu nie ma żadnej pasieki. Pszczoły latają wokół drzewa i szukają miejsca, które mogłyby zasiedlić. Są bardzo rozdrażnione - mówi B. Bułajewski.
Kokon ważył kilogram
Gospodarz poprosił o pomoc miejscowego pszczelarza Stefana Czarneckiego. Hodowca wpierw skropił kokon wodą, a potem przyniósł z domu taboret, karton, ramkę miodu i ręczną miotłę. Nie założył jednak ubrania ochronnego, ani kapelusza z woalką chroniącą przed owadami.
- Nie ma takiej potrzeby. Zajmuje się tym od lat i nigdy żadna pszczoła mnie nie użądliła - mówi.
Pszczelarz postawił taboret po drzewem, wszedł do niego i kilkoma delikatnymi ruchami zgarnął miotełką rój do kartonu. Owady obsiadły znajdująca się w środku ramkę z miodem.
- Rój nie jest zbyt duży. Waży około jednego kilograma. Liczy około trzech tysięcy pszczół - szacuje S. Czarnecki.
Poleciały za królową
Pszczelarz przeniósł owady do pasieki w swoim ogródku i wsadzi je do drewnianego ula. Twierdzi, że pszczoły powinny go zasiedlić i już niebawem odpłacą się mu pysznym miodem. Cała akcja trwała niespełna pół godziny. Dlaczego pszczoły się wyroiły?
- Bo w ulu pojawiła się nowa królowa. Dlatego stara musiała go opuścić i poszukać nowej siedziby. Wraz z nią odleciała cześć robotnic, strażniczek i trutni. Niekiedy roje dzielą się nawet kilka razy w roku - tłumaczy pszczelarz.
Podczas tzw. rojki pszczoły zasiedlają dziuple, wyłomy w murach i nawet dziury w ziemi. Zazwyczaj takie dzikie roje giną zimą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?