MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pułapki planu Bidena, uniki Netanjahu, ostrożny Hamas. Koniec wojny Izraela w Strefie Gazy?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 12 lat
Najpierw sześciotygodniowe zawieszenie broni z częściowym wycofaniem izraelskich wojsk ze Strefy Gazy i uwolnieniem części zakładników przez Hamas, potem wynegocjowane przez mediatorów „trwałe zakończenie działań wojennych”, wreszcie odbudowa Strefy Gazy. Tak w ogólnym zarysie wygląda plan pokojowy Joe Bidena. Czy zaakceptują go Izrael i Hamas, to inna rzecz. Można raczej zakładać, że obie strony będą chciały wykorzystać na swoją korzyść luki i wątpliwości, których w propozycji prezydenta USA nie brakuje.

Spis treści

W ostatnią sobotę w Tel Awiwie doszło do największej od początku wojny z Hamasem demonstracji – miało być nawet 100 tys. ludzi, w tym rodziny zakładników, domagających się, by rząd izraelski zaakceptował plan Bidena. Tego samego zdania jest opozycja oraz warunkowo wspierający „wojenny gabinet” centrowi politycy i emerytowani generałowie. Z drugiej strony, Benjamin Netanjahu stoi w obliczu rozłamu w prawicowym rządzie koalicyjnym – dwóch ministrów zapowiedziało odejście, jeśli plan Bidena zostanie przyjęty.

Co przewiduje plan Bidena

Prezydent USA przedstawił trójfazowy plan zakończenia ośmiomiesięcznej wojny w Strefie Gazy w ostatni piątek, wygłaszając przemówienie w Białym Domu. Najbardziej konkretna jest propozycja pierwszej fazy planu.

Obie strony miałyby przestrzegać trwającego sześć tygodni „pełnego i całkowitego zawieszenia broni”. W jego trakcie armia izraelska powinna wycofać się ze „wszystkich zaludnionych obszarów Strefy Gazy”. Hamas uwolniłby kobiety, dzieci, osoby starsze oraz chorych i rannych zakładników, których nadal przetrzymuje, w zamian za uwolnienie przez Izrael setek palestyńskich więźniów. Jednocześnie zwiększono by dostawy pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy - 600 ciężarówek wjeżdżających codziennie do palestyńskiej półenklawy.

Biden opisał fazę drugą jako „trwałe zakończenie działań wojennych” przy udziale mediatorów, z całkowitym wycofaniem się Izraela ze Strefy Gazy i uwolnieniem przez Hamas wszystkich pozostałych żywych zakładników, w tym żołnierzy, w zamian za więźniów palestyńskich płci męskiej. Główny plan odbudowy Strefy Gazy rozpocząłby się w fazie trzeciej, a Hamas zwróciłby szczątki zakładników, którzy zginęli w niewoli.

Reakcja Netanjahu na propozycję Bidena

W oświadczeniu wydanym w piątek wieczorem, krótko po wystąpieniu Bidena, biuro premiera Izraela stwierdziło, że etapowa propozycja spełni cele Izraela, w tym zwrot zakładników i „neutralizację zdolności wojskowych i zarządczych Hamasu”. Tyle że diabeł tkwi w szczegółach. - Warunki zakończenia wojny przez Izrael nie uległy zmianie - oświadczył w sobotę Netanjahu. Premier je powtórzył: „zniszczenie zdolności wojskowych i zarządczych Hamasu, uwolnienie wszystkich zakładników i zapewnienie, że Gaza nie będzie już stanowić zagrożenia dla Izraela”.

Tego samego dnia Ophir Falk, który jest starszym doradcą Netanjahu, potwierdził, że Izrael akceptuje porozumienie, ale zauważył również, że trwałe zawieszenie broni będzie możliwe dopiero po osiągnięciu przez Izrael wszystkich celów wojennych. Amerykańscy urzędnicy wyrazili jednak optymizm, zauważając, że Izrael nie odrzucił pomysłu Bidena.

Hamas odpowiada na ofertę pokoju

Również Hamas wydał w piątek oświadczenie, w którym stwierdził, że postrzega uwagi Bidena „pozytywnie”. Grupa stwierdziła, że „potwierdza swoją gotowość do pozytywnego i konstruktywnego rozpatrzenia każdej propozycji opartej na trwałym zawieszeniu broni, całkowitym wycofaniu się ze Strefy Gazy, odbudowie, powrocie przesiedleńców do wszystkich miejsc zamieszkania oraz sfinalizowaniu poważnego porozumienia w sprawie wymiany więźniów, jeśli okupant zadeklaruje swoje szczere zaangażowanie w takie rozwiązania”.

Wysoki rangą przedstawiciel Hamasu Mahmoud Mardawi powiedział jednak w sobotę w wywiadzie dla katarskiej telewizji: „Nie można osiągnąć porozumienia, zanim nie zostanie spełnione żądanie wycofania armii okupacyjnej i zawieszenia broni”, wzywając do zakończenia wojny i całkowitego wycofania wojsk izraelskich ze Strefy Gazy.

Amerykańska presja ws. Strefy Gazy

Stany Zjednoczone mocno naciskają na zawieszenie broni w Strefie Gazy, w tym na wstępne wstrzymanie walk i uwolnienie niektórych zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Nie ma co ukrywać – to dla Bidena bardzo ważne z powodów wyborczych. Im dłużej trwa krwawa wojna, tym więcej wyborców arabskiego pochodzenia i o skrajnie lewicowych poglądach odwraca się od kandydata demokratów.

Stany Zjednoczone, Katar i Egipt opublikowały w niedzielę wspólne oświadczenie, w którym wezwały Izrael i Hamas do przyjęcia propozycji zawieszenia broni. Sekretarz stanu USA Antony Blinken odbył tego samego dnia osobne rozmowy z izraelskim ministrem obrony Yoavem Gallantem i ministrem gabinetu Bennym Gantzem. Wcześniej w niedzielę rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Kirby powiedział, że jeśli Hamas zgodzi się na proponowany rozejm, Stany Zjednoczone oczekują, że Izrael zaakceptuje ten plan.

- Wiem, że w Izraelu są tacy, którzy nie zgodzą się z tym planem i będą wzywać do kontynuowania wojny w nieskończoność. Niektórzy z nich są nawet w koalicji rządowej – mówił w piątek Biden. „Dali jasno do zrozumienia, że chcą okupować Gazę. Chcą walczyć przez lata, a zakładnicy nie są dla nich priorytetem”. Biden wie, że głównym problemem wciąż są skrajnie prawicowi koalicjanci Netanjahu.

Netanjahu między „jastrzębiami” a „gołębiami”

Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gvir i minister finansów Bezalel Smotricz zagrozili w sobotę obaleniem rządu Netanjahu, jeśli ten zgodzi się na propozycję Bidena. Zapowiedzieli, że nie zgodzą się na "trwałe zawieszenie broni", dopóki zdolności militarne i administracyjne Hamasu nie zostaną zlikwidowane, a "Gaza nie będzie stanowić zagrożenia dla Izraela". Smotricz zażądał kontynuowania walk aż do „zniszczenia Hamasu i odbicia wszystkich zakładników”, a także „stworzenia zupełnie innej rzeczywistości bezpieczeństwa w Strefie Gazy i Libanie”. Ben Gvir określił porozumienie jako „lekkomyślne” i „zwycięstwo terroryzmu”, a także zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela.

Lider opozycji Yair Lapid wezwał tymczasem Netanjahu do przyjęcia umowy i zaoferował wsparcie, jeśli Ben Gvir i Smotricz odejdą. - Groźby Ben Gvira i Smotricza są zaniedbaniem bezpieczeństwa narodowego, zakładników i mieszkańców północy i południa – powiedział Yair Lapid. „To najgorszy i najbardziej lekkomyślny rząd w historii kraju. Dla nich wojna będzie tu trwać wiecznie, zero odpowiedzialności, zero zarządzania, kompletna porażka”.

Czekając na Trumpa

Biden nie określił, ilu izraelskich zakładników lub palestyńskich więźniów zostanie uwolnionych w ramach jego propozycji, ani nie określił długości fazy drugiej i trzeciej. Pierwsza ma trwać sześć tygodni. Ale co, jeśli w tym czasie strony nie wynegocjują trwałego zawieszenia broni? Biden proponuje, że w takiej sytuacji wstępny rozejm byłby przedłużany aż do zawarcia porozumienia. Czy Izrael pozwoliłby na zamrożenie walk – a więc i danie czasu na odbudowę sił Hamasowi – na dłużej niż sześć tygodni? Na pierwszy rzut oka, to zdecydowanie złe rozwiązanie. Ale…

Paradoksalnie, takie zamrożenie operacji może być na rękę Netanjahu. Dlaczego? Doradca premiera ds. bezpieczeństwa narodowego Tzachi Hanegbi powiedział kilka dni przed wystąpieniem Bidena, że wojna z Hamasem w Strefie Gazy będzie trwała przez kolejne siedem miesięcy, co najmniej do końca roku. Dlaczego akurat tyle? Za siedem miesięcy, w styczniu 2025 r., izraelska prawica może doczekać się powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu. I na to liczy Netanjahu. Jest też druga kalkulacja. Notowania premiera odbiły i jest już znów popularniejszy od tymczasowego (na czas wojny) sojusznika, b. generała Gantza. To ważne w kontekście możliwych – kolejnych – przedterminowych wyborów.

Pole do interpretacji

Niecałą godzinę po tym, jak Biden przedstawił propozycję, Netanjahu podkreślił, że Izrael nie zakończy wojny w Strefie Gazy, dopóki nie osiągnie wszystkich swoich celów, w tym zniszczenia Hamasu. Zakres, w jakim Netanjahu zgadza się z planem, jest jednak niejasny. Minister obrony Yoav Gallant ostrzegł, że Izrael nie zaakceptuje dalszego rządzenia Strefą Gazy przez Hamas na żadnym etapie procesu pokojowego i że bada alternatywy dla islamistycznej grupy.

Tymczasem Hamas dał jasno do zrozumienia, że nie zaakceptuje żadnej innej grupy rządzącej Strefą Gazy. Powtórzył, że jego żądania to trwałe zawieszenie broni, wycofanie sił izraelskich ze Strefy Gazy, odbudowa Strefy Gazy, powrót wysiedlonych Palestyńczyków i „prawdziwa” wymiana więźniów. Czy przy takich sprzecznościach można się spodziewać, że plan Bidena, nawet gdyby udało się go zainicjować, zdoła przejść z fazy pierwszej do drugiej?

Wojna w Strefie Gazy

Wojna w Strefie Gazy została wywołana bezprecedensowym atakiem Hamasu z 7 października ub.r., w wyniku którego zginęło 1189 osób, głównie cywilów. Bojownicy wzięli również 252 zakładników, z których 121 pozostaje w Strefie Gazy, w tym 37, według armii, nie żyje. Izraelskie bombardowania odwetowe i ofensywa naziemna zabiły co najmniej 36 439 osób w Strefie Gazy, głównie cywilów, według ostatnich danych ministerstwa zdrowia zarządzanego przez Hamas. Od trzech tygodni izraelskie wojsko prowadzi ofensywę w rejonie miasta Rafah, powodując straty wśród cywilów na skalę niewidzianą od początku operacji lądowej w palestyńskiej półenklawie.

źr. VOA News, Al-Monitor, CNN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pułapki planu Bidena, uniki Netanjahu, ostrożny Hamas. Koniec wojny Izraela w Strefie Gazy? - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska