Radny miejski Andrzej B. nie będzie siedział na ławie oskarżonych sam. W sumie w tę sprawę zamieszanych jest siedem osób, w tym jedna kobieta. A zarzuty prokuratury okręgowej są poważne, zagrożone aż dziesięcioma latami więzienia. Proces zaczyna się zaledwie dwa dni po wyborach samorządowych, w których Andrzej B. staruje na radnego miejskiego razem z komitetem wyborczym Jana Zubowskiego, działacza PiS.
Śledztwo w tej sprawie trwało dość długo. Najpierw, w 2008 roku, zajmowała się nim głogowska prokuratura rejonowa. Jednego dnia doszło do zatrzymania sześciu osób w ich domach, trafili na kilka dni do aresztu. Później, gdy okazało się, że zarzuty dotyczą znacznych pieniędzy, dalszym badaniem sprawy zajęła się prokuratura okręgowa.
- Akt oskarżenia dotyczy działania w porozumieniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Ten oskarżony działał na szkodę Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze i Stowarzyszenia Energetyków Polskich - wyjaśnia rzeczniczka prokuratury okręgowej Joanna Sławińska - Dylewicz. - Andrzej B. doprowadził do rozporządzenia mieniem znacznej wartości, w sumie chodzi tu o 370 tys. zł. Jeśli chodzi o innych oskarżonych, to zarzuty dotyczą innych kwot.
A co konkretnie robił ten oskarżony, zgodnie z aktem oskarżenia? Fałszował dokumenty, poświadczał nieprawdę w kwestiach pomiarów elektrycznych wykonywanych w SM Nadodrze. Był wtedy głównym energetykiem w Nadodrzu i działaczem Stowarzyszenia Energetyków Polskich. Wygląda na to, że razem z innymi oskarżonymi udawali, że robią pomiary w budynkach spółdzielni, wypełniali dokumenty i kasowali pieniądze za nic. Ten proceder to nie był jednorazowy wyskok, jak wynika z aktu oskarżenia działalność przestępcza Andrzeja B. rozpoczęła się w 2003 roku.
Prokuratura zakończyła śledztwo, sporządziła akt oskarżenia i przesłała go do sądu 30 czerwca br. Termin pierwszej rozprawy w tym procesie już został wyznaczony. Andrzej B. 21 listopada powalczy o mandat radnego razem z działaczami PiS i ich zwolennikami, a 23 listopada zasiądzie na ławie oskarżonych.
- Wiemy o tej sprawie. Jednak zgodnie z prawem ten kandydat wciąż jest niewinny - powiedział Krzysztof Sadowski, szef kampanii wyborczej Jana Zubowskiego. - Teraz dopiero sąd oceni zarzuty prokuratury i wyda wyrok, a proces może potrwać nawet kilka lat. Nie ma więc podstaw by nie mógł ubiegać się o mandat radnego. Jeżeli okaże się, że jest winny, wtedy na pewno podejmiemy odpowiednie kroki.
To co się stanie, gdy radny i kandydat na radnego okaże się winny, nie będzie musiało już zaprzątać głowy działaczom PiS. Wtedy zapewne zajmie się nim już służba więzienna.
Andrzej B. nadal jest pracownikiem SM Nadodrze, którą, zgodnie z aktem oskarżenia oszukał na grubo ponad 300 tys. zł. Jednak jak zapewnił nas prezes Mirosław Dąbrowski, w jego gestii nie jest już wykonywanie pomiarów energetycznych. - W obliczu prawa wciąż jest niewinny, nie mamy więc podstaw do zwolnienia tego pracownika. Każdy sąd pracy zakwestionowałby takie zwolnienie, jako niezgodne z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?