Radosne duszenie

Inflacja w grudniu, liczona rok do roku, spadła do 8,5 proc. z 9,3 proc. w listopadzie podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. To dobra wiadomość, zwłaszcza że we wrześniu wskaźnik ten był jeszcze dwucyfrowy, a w lipcu sięgał 11,6 proc.
Nie ma jednak powodów do euforii, bo przecież Rada Polityki Pieniężnej zakładała, że zakończymy rok 2000 inflacją rzędu 5,4-6,8 proc. Tymczasem z dużym mozołem prawie udało nam się wrócić do września 1999 r., kiedy wskaźnik ten był 8-procentowy.
Z mozołem, bo kosztem schłodzenia gospodarki, na co skarży się wielu przedsiębiorców. Utrzymywanie przez RPP wysokich stóp procentowych pomaga zdusić inflację, ale oddech tracą też firmy. Na kredyt ich nie stać, siada popyt, zmniejsza się zatrudnienie. Mam wrażenie, jakby cyferka inflacji przesłaniała sternikom naszej gospodarki liczby ilustrujące wzrost Produktu Krajowego Brutto czy stopę bezrobocia komentuje jeden z lubuskich przedsiębiorców.
Firmy wypatrują obniżki stóp jak kania dżdżu i jest nadzieja, że wreszcie doczekają się choćby drobnego kapuśniaczku. RPP kieruje się jednak nie tylko poziomem inflacji, a przecież rząd zwiększył planowany na ten rok deficyt ekonomiczny, grozi nam także dalszy wzrost cen paliw.
Rada zbierze się w najbliższy poniedziałek, po raz pierwszy z nowym prezesem Narodowego Banku Polskiego Leszkiem Balcerowiczem. Wątpliwe jednak, by Balcerowicz chętniej opuszczał stopy niż Hanna Gronkiewicz-Waltz. Duszenie inflacji jest przecież jego specjalnością.