Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rak jelita grubego - wierzę, że go pokonam

oprac. (tami)
Dziękuję całemu personelowi szpitala za wszystko, bo dzięki nim dostałam szansę na nowe życie.
Dziękuję całemu personelowi szpitala za wszystko, bo dzięki nim dostałam szansę na nowe życie. sxc.hu
"Moje spotkanie z rakiem było już pięć lat temu. Bardzo źle się czułam. Miałam przeprowadzonych bardzo wiele różnych badań. Między innymi kolonoskopię" - pisze Maria w kolejnym liście przysłanym na konkurs "GL".

Na wyniki trzeba było czekać aż osiem długich dni. Jestem już bardzo zmęczona. Jest wieczór przewracam się z boku na bok, a sen nie chce przyjść. Spoglądam na zegarek, dochodzi północ. Nadchodzi upragniony sen. Tak mija kolejnych siedem dni, a ja jestem coraz słabsza. Nadchodzi wreszcie dzień, ten dzień, w którym się dowiem co mi tak naprawdę jest. Wkrótce będzie obchód. Ordynator nie ma dla mnie dobrych wiadomości. Mam się zgłosić do pokoju lekarskiego. Lekarz prowadzący spokojnie mnie informuje, że mam raka jelita grubego. Zaczynam płakać, jestem załamana, dla mnie to przecież wyrok(tak myślałam). Lekarz mnie pociesza. Mówi, że 25 proc. ludzi wychodzi z tego i ma nadzieję, że będę wśród tych 25 proc. Ja też chcę w to wierzyć.

Dostaję dwa dni przepustki do domu celem załatwienia najpotrzebniejszych spraw. Jeśli się zdecyduję, to za dwa dni idę na operację usunięcia tego, co zagraża mojemu życiu. Znów jestem w szpitalu w Zielonej Górze. Cała rodzina jest ze mną. Wszyscy mnie wspierają. Przyjęłam sakrament chorych. Na koniec kapelan powiedział: Do zobaczenia jutro. Siostra czekała, aby zawieźć mnie na salę operacyjną. Już jedziemy. Koła łóżka wystukują du,du,du,.... Jestem już na sali operacyjnej, ale czegoś brakuje i odwozi mnie siostra (pielęgniarka) na powrót na moją salę. Boję się, że to zły omen.

Wszyscy czekają, Czas się wlecze niemiłosiernie. Wreszcie po raz drugi siostra wiezie mnie na salę operacyjną. Na sali już komplet lekarzy i sióstr. Jeszcze kilka pytań i zapadam w niebyt. Po wybudzeniu nie wiem gdzie jestem. Gdy zobaczyłam siostrę w bieli to myślałam, że już w niebie. Siostra się uśmiechnęła i powiedziała, że na razie tu, na ziemi. Dodała na pocieszenie, że jest dobrze, bo nie mam stomii, czego tak naprawdę się obawiałam.
Gdy mnie przywieziono na salę wszyscy moi bliscy na mnie czekali. Przywitałam się i wkrótce zapadłam w długi sen. Syn załatwił mi na tę pierwszą noc prywatną pielęgniarkę. Tak naprawdę to tylko dzięki jej szybkiej i fachowej interwencji ja żyję. Udusiłabym się po prostu własnymi wymiocinami, jakie zdarzają się po narkozie.

Dziękuję całemu personelowi szpitala za wszystko, bo dzięki nim dostałam szansę na nowe życie. Jestem uczulona na prawie wszystkie środki przeciwbólowe, dlatego po operacji dostawałam morfinę. Po niej miałam majaki. To był horror. Widziałam lekarzy na sali, których wcale nie było. Miałam wrażenie, że chodzę po ścianie, lub wpadam pod pędzący pociąg, a może wcale nie spałam. Sama nie wiem, czy to był sen, czy jawa. Minęło już pięć lat, a ja mam wrażenie, że to było wczoraj. Po trzech takich nocach poprosiłam lekarza o odstawienie morfiny. Powiedział, że nie wytrzymam z bólu, ale ja już nie raz wytrzymywałam bardzo duży ból i tym razem sobie poradziłam, choć uczciwie przyznaję było bardzo ciężko. Czułam się coraz lepiej. Po kilku dniach wyjęto mi dren i niestety zemdlałam. Jestem po prostu uczulona na widok własnej krwi. Pozostało mi to z dzieciństwa, gdy uratowałam życie mojej siostrze, której noga została przebita kosą na wylot w łydce.

W końcu radość wracam do domu. Nie będę czekała na odwiedziny, ale będę już z tymi, których kocham. Teraz już tylko pozostało czekać na wynik. Okazało się, że pozostały pojedyncze komórki rakowe. A więc chemioterapia. Jestem przerażona, ale się nie poddaję. Może będę wśród tych 25 proc. Zostałam szybko przyjęta na oddział dzienny. Polegało to na przyjmowaniu przez pięć dni chemii i przerwy trzy tygodnie i tak przez sześć miesięcy. Po drugim dniu brania chemii myślałam, że to koniec.. Nie mogłam nic jeść ani pić. Gryzłam wodę, nie mogłam połykać własnej śliny. W nocy syn zawiózł mnie na oddział laryngologiczny, gdzie pani doktor zapisała mi lekarstwa. Pomogły. Mimo, że miałam owrzodzoną całą jamę ustną mogłam już połykać. Najłatwiej szło mi picie ciepłego mleka. W czasie brania chemii schudłam 25 kilogramów. Wypadły mi wszystkie włosy. Czułam się okropnie, ale wiedziałam, że muszę wytrzymać. Rodzinka szeptała, że mama przez to schudnięcie się postarzała, ale to przecież mały pryszcz. Ja żyłam. Miałam dla kogo żyć. W czasie tych sześciu miesięcy wydarzyły się dwie uroczystości, a mianowicie: roczek mojej wnusi Weronisi i osiemnaste urodziny siostrzenicy mego męża. Ja w tym czasie leżałam z miską pod głową. Przed szóstą chemią był ślub mojego syna. Ślub był zaplanowany zanim zachorowałam Musiałam na nim być. Byłam, część z gości była zdziwiona, że zmieniłam kolor włosów, a ja miałam po prostu dobrze dobraną perukę.

Chemia niszczy wszystko. Od mojej operacji minęło już pięć lat. Wyniki są różne. Po raz pierwszy mój onkolog pozwolił na krótki wyjazd. Byłam nad morzem. Patrzę teraz całkiem inaczej na świat. Kocham fotografować. Pisze czasem do MM-ki. Te wspomnienia piszę do takich jak ja, aby wiedzieli, że rak to jeszcze nie wyrok. Trzeba walczyć, trzeba mieć dla kogo żyć. Życie jest takie piękne. Trzeba tylko docenić jego piękno. Nie można gonić tylko za fortuną, bo życie tak szybko ucieka, a minionego czasu już nam nikt nie wróci. Gdy się budzę to się cieszę, że nadal jestem wśród rodziny, którą bardzo kocham i dla której nadal warto żyć. Mam wielu przyjaciół, których poznałam na MM-ce i UTW. Jeżeli komuś, kto przeczyta, pomogę w walce z rakiem, to będzie dla mnie wielka radość. Ja jestem szczęśliwa, że nadal żyję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska