Przypomnijmy, w miniony poniedziałek poinformowaliśmy, że nad jeziorem w Dominikowie pojawiła się firma, która wycięła kilkanaście drzew. Mieszkańcy wsi twierdzili, że zwracali się do gminy o przycięcie suchych gałęzi przy drodze biegnącej przez wieś. Jednak wycięto topole nad jeziorem, a przy okazji kilka dorodnych olch. Zdaniem ludzi popełniono przestępstwo, bo drwale mieli zezwolenie jedynie na wycięcie topoli. Po naszej interwencji wicestarosta Andrzej Chmielewski wysłał tam komisję z wydziału ochrony środowiska.
Protokół komisji
Raport komisji potwierdza, że drwale mieli zgodę na usunięcie topoli. - Nie poinformowaliśmy o tym mieszkańców, bo nie mieliśmy takiego obowiązku. To gmina zwracała się do nas o pozwolenie i to ona jest stroną w sprawie - tłumaczyła nam wczoraj Alina Dachowska, kierowniczka wydziału.
Komisja ustaliła też, że olchy trzeba było wyciąć, bo zostały zniszczone przez upadające topole. - Drwale sporządzili nawet specjalny protokół. Poza tym nie pojawił się ani jeden świadek, który by stwierdził, że było inaczej - mówił nam członek komisji Ryszard Dobrzaniecki.
Nie ich sprawa
Mieszkańców to nie zadowala. - W ogóle odniosłem wrażenie, że komisja ma za złe sołtysowi, że się wtrąca do cudzych spraw. Zostaliśmy pouczeni, że wycinka drzew to rzecz gminy! - oburza się Zbigniew Łukasik z Dominkowa.
Inny mieszkaniec napisał do nas: "Byłem na ostatnich dwóch zebraniach wiejskich i jakoś nie słyszałem, żeby ktokolwiek z nas domagał się wycięcia drzew nad jeziorem. Sposób, w jaki to zrobiono, to barbarzyństwo. Nie wnikam już, czy ktoś miał pozwolenie czy nie. Jeszcze rok temu była to najpiękniejsza plaża w regionie".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?