Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Robimy to dla naszego miasta, Sulechowa! - mówi pan Zbyszek

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Zbigniew Chyziak, przedsiębiorca, żona Marzena, dzieci Monika, Paweł, Natalia, hobby wędkarstwo i sport
Zbigniew Chyziak, przedsiębiorca, żona Marzena, dzieci Monika, Paweł, Natalia, hobby wędkarstwo i sport fot. Wojciech Waloch
Już sześciokrotnie ZBIGNIEW CHYZIAK wraz z grupą wolontariuszy jeździł do studia Telewizji Polskiej, żeby na żywo lansować Sulechów podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

- Po raz szósty wziął pan grupkę sulechowskich wolontariuszy do studia Telewizji Polskiej. Po co tam jedziecie?
- Lansujemy nasze miasto. To niepowtarzalna, a zarazem darmowa reklama, gdyż cała Polska ogląda program z Owsiakiem. I zauważa przy tej okazji transparenty z napisem "Sulechów", a nas widzą z kolei rodziny, znajomi, sulechowianie, co przysparza miastu "kibiców", a w konsekwencji w następnym roku wolontariuszy Orkiestrze. A może też, kto wie, przyciągamy inwestorów? Mówię w ten sposób, bo jestem przedsiębiorcą...

- Czy ktoś dzwonił do was, gdy byliście w telewizji, ktoś potwierdzał, że ogląda was?
- Oczywiście, potwierdzenia typu "widzimy was" były co chwila. Telefonowali ludzie z Cigacic, z Sulechowa, dyrektor domu kultury, znajomi z gratulacjami. Sygnały były po każdym naszym pojawieniu się na wizji. Ale najlepszy numer wyszedł z babcią Jacka Stefanowicza, prowadzącego koncert w Sulechowie na rynku. Babcia oglądała telewizor, a że byliśmy często widoczni, była przekonana, iż transmisja idzie z ... sulechowskiego rynku. Co chyba świadczy o niezłej "pracy" czteroosobowej ekipy, która była ze mną, Moniki Bajdy, Jarka Auchimowicza, Krzysztofa Kowalczyka i Łukasza Krystka. Młodzi walczyli ostro.

- Na czym polega "ostra walka"?
- Idzie o dwie sprawy: żeby "sprzedać się" przebywającym w studiu dziennikarzom i żeby stanąć jak najbliżej Jurka Owsiaka lub innych znanych postaci. No i w odpowiednim momencie wyciągnąć przed kamerę baner z napisem "Sulechów". W tym roku zresztą mieliśmy trzy transparenty, w tym tablicę z Falubazem. Lecz do Jurka trudno było się przebić, raptem udało się tylko przywitać, ale ustawiliśmy się np. koła Daniela Olbrychskiego, gdy udzielał wywiadu. Trafiliśmy też na Tomasza Lisa, który jak zobaczył hasło "Falubaz" od razu zgodził się wpisać na nim autograf. Taki sam chcieliśmy wziąć od Owsiaka i od ręki baner zlicytować. Niestety, w tłoku "porwano" nam Lisa i pomysł nie wypalił.

- Tłok w środku jest chyba niesamowity?
- Niestety! Ale to błąd organizatorów, którzy w tym roku wpuścili do studia każdego kto chciał wejść. W inne lata były tylko delegacje, każda z identyfikatorami, co powodowało pewną dyscyplinę.

- Jak długo w tę pamiętną niedzielę byliście w TVP?
- Od 9.00 do 23.00! W okropnych warunkach! Zadyma przez cały dzień - niesamowita. Tam nie ma gdzie usiąść, odpocząć, a jak ktoś gdzieś stanie, to tak zostanie. Już się nie ruszy. Ponieważ wnieśliśmy aż trzy banery, to na prowiant nie było miejsca. A ceny w bufecie telewizyjnym - kosmiczne...

- No dobra, powiedział pan o "walce", a jak udało się "sprzedać" Sulechów innym mediom?
- Co roku pojawiają się w studiu dziennikarze i czyhają na smakowite tematy. To jak licytacja: "- Panie redaktorze, chce pan ciekawy temat?". "- A co pan ma?". Trzeba umieć coś wykombinować. Np. rok temu dobrze się "sprzedał" żołnierz w składzie naszej delegacji, bo nikt inny na to nie wpadł. Więc w tym roku pojechaliśmy składem mieszanym, żołniersko-harcerskim, na dodatek pojechała "żołnierka", Monika. Lecz okazało się, że inne delegacje też na to wpadły. W sumie "sprzedałem" nas na żywo do TVP Info o 14.34. Wystąpili Monika i Łukasz.

- Widzę, że pan nieźle obeznany z mechanizmami funkcjonującymi w mediach, obeznany z telewizją...
- Rzeczywiście wiem już jak to działa. Pamiętam, że cztery lata temu tak namolnie wciskaliśmy się wszędzie, gdzie można, że w końcu Jurek powiedział: "Sulechów dość!" i wyprosił nas ze studia. Oczywiście... nie wyszliśmy.

- Będzie jakaś premia za lansowanie Sulechowa? Burmistrz coś ufunduje?
- Mamy co roku sympatyczne spotkanie wolontariuszy Orkiestry z burmistrzem przy kawie, ciastkach, są podziękowania, ale przecież nie robimy tego bezpośrednio dla burmistrza, tylko dla chorych dzieciaków, dla których gra Orkiestra, a przy okazji dla naszego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska