Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosja uzna niepodległość Naddniestrza? Tym rozpęta kolejną wojnę w Europie

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Czy Rosja uzna niepodległość Naddniestrza?
Czy Rosja uzna niepodległość Naddniestrza? Amos Chapple / Rex Features/EAST NEWS
To może być kolejny front konfrontacji Rosji z wolnym światem, kolejny punkt zapalny w Europie, na dodatek związany z toczącą się już wojną z Ukrainą. W ostatnich dniach bardzo gorąco zrobiło się wokół Mołdawii. Kiszyniów i Kijów zarzucają Moskwie plany agresji, Moskwa mówi o prowokacji ukraińskiej. Kreml wycofuje się z zobowiązania pokojowego rozwiązania konfliktu w Naddniestrzu, a Joe Biden rozmawia z mołdawską prezydent Maią Sandu w Warszawie. Kto i jak rozmrozi zamrożony od trzech dekad konflikt?

Spis treści

Rosyjskie wojsko i promoskiewscy separatyści w Naddniestrzu od 1992 roku stanowią ciągłe zagrożenie dla legalnych władz Mołdawii, a od 2014 roku także dla wojującej z Moskwą Ukrainy. Przypomniał o tym Alaksandr Łukaszenka, gdy tuż po inwazji Rosji na Ukrainę wystąpił na naradzie przy mapie, na której widać strzałki mówiące, że Rosjanie zaatakują także z Naddniestrza.

Rozwód z ruskim mirem

Władimir Putin odwołał we wtorek dekret z 7 maja 2012 roku dotyczący polityki zagranicznej Rosji, w którym zawarte jest m.in. stanowisko Moskwy w sprawie rozwiązania konfliktu naddniestrzańskiego. W dokumencie tym Rosja zobowiązuje się do "dalszego aktywnego udziału w poszukiwaniu sposobów rozwiązania problemu naddniestrzańskiego w oparciu o poszanowanie suwerenności, integralności terytorialnej i neutralnego statusu Republiki Mołdawii przy ustalaniu specjalnego statusu Naddniestrza".

Jak zwracają uwagę eksperci, taki krok otwiera Moskwie drogę nawet do uznania niepodległości Naddniestrza.

Mołdawia deklaruje wciąż jednak, że chce pokojowego rozwiązania konfliktu naddniestrzańskiego zamrożonego od lipca 1992 roku, gdy zawarła porozumienie z Moskwą, po tym jak siły rosyjskie interweniowały po stronie naddniestrzańskich separatystów w konflikcie z wojskami lojalnymi wobec Kiszyniowa. "Będziemy nadal domagać się wycofania rosyjskich sił wojskowych z terytorium Mołdawii w następstwie jej zobowiązań" - stwierdza mołdawskie MSZ. Sęk w tym, że Rosja nigdy nie respektowała traktatów, które zawarła w odniesieniu do Mołdawii. Choćby zobowiązania z 1999 roku na szczycie OBWE w Stambule, na mocy którego zobowiązała się do wycofania swoich wojsk z terytorium Mołdawii do 2002 roku.

Naddniestrze: i beczka prochu, i papierowy tygrys

Na ile groźnym z punktu widzenia militarnego problemem jest Naddniestrze? Wiadomo, że dla armii ukraińskiej nie jest to duże zagrożenie – odpowiednie siły szybko mogą się rozprawić zarówno z rosyjskimi oddziałami na lewym brzegu Dniestru, jak i „siłami zbrojnymi” separatystów, które w takim starciu zapewne w większości od razu rzucą broń. W Naddniestrzu jest 1,7 tys. Rosjan i ok. 8 tys. separatystów – jeśli mówimy o potencjale zbrojnym. Przy czym i jedni i drudzy bez ciężkiego sprzętu.

Około jedna trzecia Rosjan z nich to żołnierze uczestniczący w tzw. misji pokojowej. Pozostałe dwie trzecie to oddziały przebywające w Mołdawii bez zezwolenia, które stacjonują tam pod pretekstem pilnowania dawnego składu amunicji w Cobasnie. Znajduje się tam około 20 tys. ton amunicji. Międzynarodowi inspektorzy nie sprawdzali magazynu od prawie 20 lat, kiedy to Tyraspol i Moskwa po raz ostatni zezwoliły na takie międzynarodowe inspekcje.

Ale już np. potencjalny atak z Naddniestrza na prawobrzeżną Mołdawię, zajęcie lotniska w Kiszyniowie, destabilizacja państwa – to wszystko poważnie skomplikowałoby sytuację. Po pierwsze, Rosja mogłaby wykorzystać ten przyczółek do wbicia noża w plecy Ukrainie (wystarczy rzut oka na mapę). Po drugie, taki scenariusz oznacza blokadę części połączeń komunikacyjnych i energetycznych Ukrainy z Europą.

Już w 2014 roku Moskwa grała separatystami z Tyraspola, a szczególnie kontyngentem armii rosyjskiej (część to „siły pokojowe”, zaś część oficjalnie ma ochraniać wielkie składy amunicji pozostawione przez Sowietów) przeciwko Ukrainie. Już wtedy, gdy Rosjanie prowokowali starcia w Odessie, Kijów brał pod uwagę możliwość operacji zbrojnej, w wyniku której Moskwa połączy swe siły nad Morzem Czarnym z Naddniestrzem.

Pod „fałszywą flagą”

W czwartek, dwa razy w ciągu jednego dnia (!) rosyjski resort obrony alarmował, że Ukraina może zaatakować Naddniestrze. W piątek MSZ Rosji oświadczyło, że „wszelkie działania zagrażające rosyjskim siłom w Naddniestrzu zostaną uznane zgodnie z prawem międzynarodowym za atak na Federację Rosyjską”. Moskwa stwierdziła, że odnotowała „znaczne nagromadzenie personelu i sprzętu wojskowego jednostek ukraińskich w pobliżu granicy ukraińsko-naddniestrzańskiej, rozmieszczenie artylerii na stanowiskach strzeleckich, a także bezprecedensowy wzrost lotów bezzałogowych samolotów ukraińskich sił zbrojnych nad terytorium Naddniestrza”.

Rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło, że ukraińskie wojska przygotowują "zbrojną prowokację" przeciwko Naddniestrzu. "Jako pretekst do inwazji planowana jest inscenizacja rzekomego ataku wojsk rosyjskich z terytorium Naddniestrza. W tym celu ukraińscy dywersanci biorący udział w zainscenizowanej inwazji będą przebrani za funkcjonariuszy rosyjskich sił zbrojnych" - podało ministerstwo.

Na początku lutego prezydent Ukrainy powiedział, że ukraiński wywiad przechwycił "rosyjski plan destabilizacji sytuacji politycznej w Mołdawii". Kijów przekazał odpowiednie informacje władzom mołdawskim. Tamtejsza Służba Informacji i Bezpieczeństwa (SIS) potwierdziła otrzymanie dokumentów i zidentyfikowanie w kraju "działań wywrotowych, mających na celu destabilizację sytuacji". Kilka dni później prezydent Mołdawii Maia Sandu powiedziała, że sabotażyści z przeszkoleniem wojskowym mogą w najbliższym czasie zaatakować budynki państwowe i wziąć zakładników. Wskazano nawet, skąd mogą przybyć jako cywile: z Serbii, Czarnogóry i Białorusi.

Dywersja Rosji, interwencja Ukrainy, gwarancje Bidena?

Chaos w Mołdawii i prowokacje na granicy Naddniestrza z Ukrainą Rosja miałaby wykorzystać jako pretekst do bezpośredniej interwencji zbrojnej. Ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow uważa że w ramach takiej operacji Rosjanie mogą zająć lotnisko w Kiszyniowie i na długo je zablokować. Jednocześnie – uważa Żdanow – nie są w stanie wysadzić tam znaczącego desantu wojskowego. Taka próba transportu żołnierzy drogą powietrzną może być udaremniona przez obronę przeciwlotniczą Ukrainy i/lub Rumunii.

Ale i tak Rosjanie – grupy dywersyjne, które by przeniknęły na teren Kiszyniowa w cywilnych przebraniach – mogliby obsadzić i kontrolować lotnisko, by udaremnić łączność powietrzną Mołdawii z Zachodem. I dać czas siłom prorosyjskim na przejęcie rządów w Kiszyniowie. Wówczas wyjściem może być interwencja wojskowa Ukrainy – na oficjalny wniosek legalnych władz Mołdawii – by rozbić separatystów, Rosjan i oswobodzić też lotnisko. Jakiś czas temu – były już doradca administracji Zełenskiego – Ołeksij Arestowycz mówił, że rozwiązanie problemu Naddniestrza zajęłoby ukraińskiej armii maksymalnie trzy dni.

Czy taki scenariusz jest realny? Zapewne więcej byśmy mogli przewidywać, gdybyśmy znali szczegóły rozmowy Joe Bidena z Maią Sandu w Warszawie kilka dni temu. Niewykluczone, że padła obietnica wojskowej pomocy w razie rosyjskiej agresji. Nie jest przypadkiem, że w ostatnich dniach ze strony amerykańskich urzędników padło tyle słów na temat zagrożenia dla Mołdawii ze strony Rosji, co przez cały poprzedni rok.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rosja uzna niepodległość Naddniestrza? Tym rozpęta kolejną wojnę w Europie - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska