W Kotwicy nie dzieje się najlepiej. Są problemy z wypłatami, w ubiegłą środę, w zaległym meczu, zespół został zmiażdżony u siebie przez AZS Koszalin. Dodatkowo kłopoty z pachwiną miał najlepszy snajper Ted Scott i okazało się, że nie może zagrać. Wszystko więc przemawiało za Zastalem. Wydawało się, że jeśli nasi wyjadą na parkiet zdeterminowani, unikną błędów, to wygrają i już w Kołobrzegu zaczną się cieszyć z udziału w play offach. W sporcie tak jednak bywa, że kłopoty i przeciwności czasem cementują zespół. To stało się z Kotwicą. Oni chcieli pokazać, że potrafią więcej niż to wynika z miejsca w tabeli, a brak najlepszego strzelca nie jest przeszkodą w odniesieniu sukcesu. Gdyby Zastal przeciwstawił im to, co pokazywał wielokrotnie wcześniej, pewnie mielibyśmy ostry, wyrównany pojedynek. Wówczas o porażkę poniesioną po zaciętej walce nie moglibyśmy mieć pretensji.
Tymczasem Kotwica rozwaliła nas z uśmiechem na ustach. Zastal grał na przyzwoitym poziomie przez sześć minut. Później zaczął się festiwal błędów, niecelnych rzutów i strat. Co się stało z naszym zespołem? Dlaczego daliśmy się tak zdominować? Czemu drużyna grająca tak ważne spotkanie gasła z minuty na minutę? Kibice w hali Millenium aż przecierali oczy ze zdumienia.
- Widziałem w telewizji wasz mecz z Koszalinem - mówił jeden z fanów. - Spodziewałem się ze strony Zastalu czegoś znacznie lepszego i bałem się o moją Kotwicę. Jak się okazuje niepotrzebnie.
Trudno nie przyznać racji kibicowi z Kołobrzegu. Nie potrafiliśmy wykorzystać przewagi wzrostu. Pod kosz wjeżdżał mały Łukasz Diduszko i, mimo obecności naszych dwumetrowców, zdobywał punkty. Darrel Harris potrafił mijać naszych i bezkarnie trafiać. Jessie Sapp jak wszedł na parkiet od razu trafił trójkę, po chwili poprawił za dwa, wreszcie przejął piłkę. My tak nie potrafiliśmy, a prawie wszystkich ogarnęła jakaś niemoc, słabość i brak wiary. Odnosiło się wrażenie, że mniej więcej od połowy drugiej kwarty nikt nie wierzył, że coś tu można ugrać. Skąd taka postawa w tak ważnym meczu? Owszem, Kotwica zaskoczyła nas nieco agresywną obroną, ale przecież powinniśmy jakoś na nią odpowiedzieć!
Inna sprawa. Zawodnicy spoza pierwszej piątki zdobyli w Kotwicy 18 pkt., a w Zastalu pięć! Choćby to zestawienie pokazuje jak wyglądali gospodarze na tle rywala. A kroki!? Ten błąd zdarzał się nie tylko w momencie, gdy rywale osaczali naszego zawodnika, ale także przy kozłowaniu! W meczu popełniliśmy 21 strat. To stanowczo za dużo...
Historia tego meczu jest krótka. Od stanu 16:10 dla nas zaczął się odwrót i trwał do końca. Najwyżej, bo 68:50 Kotwica wygrywała w 29 min. Ta porażka może nas drogo kosztować...
KOTWICA KOŁOBRZEG - ZASTAL ZIELONA GÓRA 76:66 (21:20, 25:14, 22;23, 8:9)
KOTWICA: Fisher 21, Harris 15, Sikora 7, Wołoszyn 5, Henderson 0 oraz: Sapp 15, Diduszko 10, Sarzało 3.
ZASTAL: Maye 20, Dłoniak 16, Hodge 14, Kęsicki 5, C. Burgess 6 oraz: D. Burgess 4, Flieger 1, Comagić, Raczyński i Chodkiewicz po 0.
Sędziowie: Tomasz Trawicki (Szczecin), Wojciech Imiołek (Kielce), Damian Ottenburger (Gdańsk). Widzów 800.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?