Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rynek samochodowy. Sprzedawcy kuszą promocjami

Czesław Wachnik [email protected]
Do spadku cen aut nowych przyczynił się też ogromny import aut używanych (fot. Czesław Wachnik)
Do spadku cen aut nowych przyczynił się też ogromny import aut używanych (fot. Czesław Wachnik)
Na rynku mamy przysłowiową kichę. W kwietniu Polacy kupili tylko 25,3 tys. nowych aut. Wstępne wyniki maja pokazują, że załamanie sprzedaży nadal trwa. Dlatego dilerzy wprowadzają coraz większe promocje.

A to oznacza, że obecnie nowe auto możemy kupić w salonie za sumę nawet o 5-10 tys. zł niższą od tej w marcu czy lutym. Rekordzistą jest chyba Volkswagen, który niektóre modele passata, oferuje nawet o 25 tys. zł taniej. Wprawdzie passat powoli odchodzi w przeszłość, bo już późną jesienią poznamy jego następcę, ale tak wysokich obniżek dawno nie było. Promocjami do zakupu swoich samochodów przekonują niemal wszyscy sprzedawcy. Weźmy Hyundaia i jego najnowsze cacko a więc SUV-a ix35. Zamiast 79.900 zł, a taką sumę ix35 kosztował na początku kwietnia, zapłacimy 73.400 zł. A więc o 6.500 zł mniej. Niewiele, ale jednak kusi.

Przykłady promocji możemy mnożyć. W salonach Toyoty avensisa kupimy o 8 tys. zł taniej, a popularny auris a więc auto rodzinne jest dostępny od sumy 53 tys. zł. Nie inaczej jest u Renaulta. Nowy megane z silnikiem o mocy 100 KM jest jeszcze tańszy. Kosztuje poniżej 52 tys. zł. Szokują też ceny laguny. To wręcz luksusowe auto segmentu D jest dostępne już za sumę poniżej 62 tys. zł. A przypomnijmy, że jeszcze rok czy dwa lata wcześniej, podobnie kosztowały samochody segmentu C a więc kompakty. Nieco ponad 50 tys. zł zapłacimy za citroena C4. Wadą tego wyboru jest to, że C4 schodzi z rynku. Jesienią poznamy jego następcę. Zresztą obniżkom cen nie oparł się bezpośredni konkurent C4 a więc seat leon. Auto kosztuje poniżej 50 tys. zł. Ale jeszcze mniej, bo 45,99 tys. zł zapłacimy za rodzinnego fiata bravo.

Tak źle już dawno nie było

Dilerzy nieoficjalnie dodają, że tak złych miesięcy jak kwiecień i maj dawno nie mieli. Przykładowo, o ile lubuskie salony sprzedawały wcześniej miesięcznie 25-30 aut, to w kwietniu sprzedaż spadła do 10-15 sztuk. Dlaczego? Jako powód nasi rozmówcy podawali katastrofę w Smoleńsku i późniejszą żałobę oraz powódź. I pewnie jest w tym sporo racji. My dodajmy niepewną sytuację na rynku oraz duży import aut używanych. Nadal mamy do czynienia z kryzysem a raczej jego odbiciem, a duży import aut używanych i niskie ich ceny, zachęcają do zakupu kilkuletniej laguny czy citroena C5.

Wielu naszych rodaków przekonuje, że jeśli ma wydać 50 tys. zł na auto kompaktowe a więc megane, C4 czy leona to za podobną sumę kupi dwu czy trzyletni samochód klasy wyższej jak C5, lagunę czy passata. Są one lepiej wyposażone i bardziej komfortowe. I można byłoby z tym argumentem się zgodzić, gdyby nie jedno zastrzeżenie. Przeszłość wspomnianych pojazdów jest najczęściej niepewna. Nie wiemy czy wcześniej nie były rozbite, nie jesteśmy pewni co do przebiegu itp. A to oznacza potencjalne kłopoty. Jeśli nie teraz, to za rok czy kilka lat.

Przywozimy więcej z zagranicy

Przypomnijmy, że w kwietniu sprowadzono do Polski prawie 66 tys. samochodów używanych, co wynika z ostatnich danych Ministerstwa Finansów. To o 13,4 proc. więcej niż w kwietniu 2009 roku. Łącznie od początku roku sprowadzono 239 tys. aut. Natomiast od maja 2004 roku do końca kwietnia 2010 roku, czyli od wejścia Polski do Unii Europejskiej, przywieźliśmy łącznie 5,4 mln aut. W konsekwencji, średnio co trzecie auto jeżdżące po polskich drogach, to pojazd, który trafił jako używany. I to one wymusiły obniżkę cen samochodów nowych.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska