Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzucił się na mnie wielki wilczur - mówi pan Krzysztof

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
- Ręka boli mnie do dziś. Lekarze musieli mi ją zszywać. Żona nie ma żadnych obrażeń, ale od tamtej pory panicznie boi się psów - mówił nam wczoraj pan Krzysztof.
- Ręka boli mnie do dziś. Lekarze musieli mi ją zszywać. Żona nie ma żadnych obrażeń, ale od tamtej pory panicznie boi się psów - mówił nam wczoraj pan Krzysztof. fot. Tomasz Rusek
- Szliśmy z żoną leśną droga. Ten wilczur spał tuż obok. Zerwał się na nogi i zaatakował. Zasłoniłem żonę, potem stoczyliśmy walkę... - opisywał nam wczoraj. Właściciel psa dostał 200 zł mandatu.

Pan Krzysztof z osiedla Piaski siedzi przede mną z podciągniętym rękawem koszuli. Na lewym przedramieniu wielka, zaszyta rana. Gdy opowiada o tamtej niedzieli, drży mu głos. - Ale ja i tak się trzymam. Żona zrobiła się kłębkiem nerwów. Boi się nawet małych yorków... Jednak najważniejsze, że nic się jej wtedy nie stało - mówi pan Krzysztof.

Z nożem w dłoni

23 sierpnia wyciągnął żonę na spacer w okolicę stawów w Mironicach. - Mamy tam nasze ulubione miejsce. Bukowy las, dalej jezioro, cisza, spokój - opowiada. Wysiedli z samochodu i ruszyli leśną drogą. Na poboczu, w krzakach, coś się poruszyło.

Pomyśleli: dzik! - Zobaczyłem, że to czarny wilczur. Miał obrożę i zawieszony przy niej gruby jak palec sznur. Ale nie był do niczego przywiązany. Patrzyliśmy na siebie. Obnażył kły, zaczął warczeć i ruszył na nas - mówi niemal szeptem pan Krzysztof.

W ostatniej chwili zasłonił żonę. Pies skoczył w jego kierunku, chwycił na lewe przedramię. Kły wbiły się bardzo głęboko. Uszkodziły żyłę, trysnęła krew.

- Pamiętałem z filmów na Discovery, że jak przewrócę go grzbietem do ziemi, to odpuści. Zdrową ręką objąłem go za kark i zaczęliśmy się siłować. Wreszcie się udało. Po chwili wstał, odszedł i położył się na ziemi - mówi gorzowianin.

Zakrwawiony razem z żoną ruszył w kierunku pobliskiego parkingu. Obca kobieta podwiozła ich do samochodu, przy którym... czekał wilczur! - Policja przyjechała po 40 minutach. Mundurowi nie wysiedli z auta, tylko najechali kołem na sznur i tak unieruchomili psa - mówi Czytelnik.

Nie tylko przyjemności

Sławomir Konieczny z komendy policji potwierdza, że doszło do pogryzienia. - Okazało się, że wilczur należy do mężczyzny, który go nie upilnował. Namierzyliśmy tego pana, dostał 200 zł mandatu. Sprawę zgłosiliśmy też dzielnicowemu, żeby miał oko na to zwierzę - mówi S. Konieczny.

Przypomina, że zwierzę to nie tylko przyjemności, ale też obowiązki. - Nie można spuszczać psa w niedozwolonych miejscach, choćby w lesie. Przecież chodzą po nim też inni, którzy - jak wasz Czytelnik - mogą zostać zaatakowani - tłumaczy policjant.

Pan Krzysztof o nas dowiedział się, że właściciel psa dostał mandat. - Ale dla mnie to nie koniec sprawy. Rozważam podanie tego pana do sądu i walkę o odszkodowanie - mówi gorzowianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska