MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samo próchno

ROBERT GORBAT 722 69 37 [email protected]
W funkcjonowaniu sekcji wioślarskiej AZS AWF Gorzów nie ma żadnej logiki. Zawodnicy trenują w walącej się nadwarciańskiej przystani przy ul. Fabrycznej, a mimo to co roku zdobywają medale w najważniejszych światowych imprezach.

Zabytkowy, drewniany obiekt na lewym brzegu Warty został wybudowany równe sto lat temu. Wioślarze mówią, że już kilka razy był podpalany. - Gdyby spłonął, pewno od razu doczekalibyśmy się nowej przystani. Obecnej budowli miejski konserwator zabytków nie pozwala ruszyć, a na jej remont nie ma pieniędzy - dodają.

Samo próchno

Przystań groziła kilka lat temu zawaleniem, więc wymieniono w niej newralgiczne części konstrukcji. Odnowienia doczekała się też elewacja. Dziś jednak farba na zewnątrz budynku znów jest złuszczona, a stan pomieszczeń o łącznej powierzchni 200 m kw. urąga podstawowym zasadom higieny. - Praktycznie wszystkie deski są zmurszałe i przegniłe. Siłownia jest prowizoryczna. Ciepłej wody ze 120-litrowego, eklektycznego bojlera starcza po treningu najwyżej dla czterech, pięciu zawodników. Nie mamy ogrzewania, ogrodzenie wokół przystani jest dziurawe, a na dodatek nikt nie pilnuje ponad hektarowego terenu - wylicza jednym tchem trener Marian Hennig.
W 2001 r. miasto sprawiło wioślarzom prezent w postaci metalowego przenośnego hangaru. Mieści się w nim 20 łódek i sprzęt kanadyjkarzy z zaprzyjaźnionej sekcji AZS AWF. Pozostałych dziewięć tak zwanych krótkich łódek wioślarskich jest trzymanych w hangarze w starym budynku. Wartość całego sprzętu, pozostawianego na długie miesiące bez żadnego nadzoru, przekracza 400 tys. zł.
Wioślarze trenują przy Fabrycznej od początku marca do końca października. Na cztery zimowe miesiące muszą się przenosić do siłowni w hali AWF przy ul. Słowiańskiej oraz do sali ergometru w akademiku przy ul. Orląt Lwowskich. Sekcja skupia dziś 60 osób w wieku od 13 do 35 lat.
- Podczas takiej zimy jak tegoroczna moglibyśmy śmiało pływać po Warcie. To na pewno podniosłoby poziom wytrenowania i techniczne umiejętności naszych podopiecznych. Rzecz w tym, że nie chcemy prowadzić zajęć kosztem zdrowia zawodników - wyjaśnia M. Hennig.

Gra warta świeczki

Trzej wioślarscy trenerzy: Marek Kowalski, Janusz Kołodziejczyk i M. Hennig są zgodni w opinii, że z powodu fatalnej bazy i zbyt małej ilości sprzętu wykorzystują najwyżej 20 proc. szkoleniowych możliwości sekcji. Od bieżącego roku przy gorzowskim ZWKF powstało Akademickie Centrum Kształcenia Sportowego w wioślarstwie. Trudno je będzie utrzymać bez poprawy warunków do treningów. Gra warta jest świeczki, bo w ciągu trzech, czterech lat Centrum może dostać nawet 1,5 mln zł dotacji.
Szans na zbudowanie nad Wartą wioślarskiej przystani z prawdziwego zdarzenia na razie nie widać. Stanisław Woźniak, naczelnik wydziału sportu i turystyki Urzędu Miasta obiecuje w bieżącym roku jedynie zakup trzech kontenerów socjalnych za 60 tys. zł. - Na początku marca na terenie przystani odbędzie się posiedzenie komisji edukacji, kultury i sportu Rady Miasta. Mam nadzieję, że radni zrozumieją wagę problemu w kontekście zamiaru uruchomienia od pierwszego września Zespołu Szkół Sportowych ze specjalnościami wioślarstwa, kajakarstwa i pływania - mówi.
Władze Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej widzą problem, ale jedynie w wymiarze kłopotów uczelnianego klubu. Ruina przy ul. Fabrycznej nie przeszkadza procesowi dydaktycznemu, gdyż studenckie obozy wioślarskie odbywają się latem nad jeziorem w Chycinie. - Polska Konfederacja Sportu obiecała nam dotacje na budowę przystani wioślarskiej i hali obok stadionu lekkoatletycznego, ale dopiero w latach... 2008-2012 - wyznaje dziekan ZWKF prof. dr hab. Tomasz Jurek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska