Jabłoński wraca do Słubic wtedy, gdy przegrywa walkę o najwyższe stanowiska w województwie. Bo tu zawsze potrafi sobie zdobyć dobrą posadę, nawet jeśli trzeba ją komuś zabrać. Może dlatego każdy jego powrót budzi tyle emocji. Tak jak teraz.
Od kwietnia Jabłoński jest prezesem spółki zarządzającej szpitalem i jednocześnie dyrektorem lecznicy. Zajął miejsce Katarzyny Lebiotkowskiej, którą niegdyś musiał bardzo cenić, skoro uratował ją, gdy jej posada wisiała na włosku. Ówczesny starosta Aleksander Kozłowski chciał zwolnić Lebiotkowską. Kiedy w 2007 r. stracił funkcję po tzw. przewrocie majowym, pozycja dyrektorki się umocniła.
Ludzie, z którymi rozmawialiśmy o Jabłońskim, nie kwestionowali, że to sprawny menedżer i polityk z klasą. - Ale za tę klasę często płacą podatnicy - wytykają. Przypominają o włoskich meblach za ponad 130 tys. zł, które pojawiły się w jego gabinecie i sekretariacie w urzędzie marszałkowskim, wypasionym samochodzie za podobną kwotę czy bardzo wysokich rachunkach za reprezentację (39 tys. zł wydał w ub. roku ze służbowej karty płatniczej).
Ledwo został szefem szpitala, a w Słubicach gruchnęła wiadomość, że urzędowanie zaczął od kupna laptopa za ok. 8 tys. zł. Na naszym internetowym forum zawrzało.
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (16-17 kwietnia) wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?