Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siadcza, wioska schowana w lesie

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Na funduszu sołeckim mamy 500 zł, wykorzystujemy je na organizację Dnia Dziecka, planujemy Dzień Matki - mówi nowa sołtyska Mariola Głogowska. Dopiero zaczęła, ale ma swoje plany, co zrobić we wsi.
- Na funduszu sołeckim mamy 500 zł, wykorzystujemy je na organizację Dnia Dziecka, planujemy Dzień Matki - mówi nowa sołtyska Mariola Głogowska. Dopiero zaczęła, ale ma swoje plany, co zrobić we wsi. Mariusz Kapała
Siadczą od niedawna rządzi nowa sołtyska, Mariola Głogowska. Poprzednia zrezygnowała i wyprowadziła się. Wieś należy do małych. 28 domów, około 100 mieszkańców. Co tutaj się dzieje? - A jest cicho i spokojnie - mówią panie.

Do Siadczy trudno dojechać. Asfalt ze stolicy gminy kończy się w Bełczu. Potem kilka kilometrów lasem. Polną drogą... powiatową. Jakiś czas temu odezwał się do nas w tej sprawie Maciej Kamiński z Bełcza. - Opiszcie w jakim stanie jest droga do Siadczy. Dziura na dziurze! A my tędy jeździmy do lekarza, a dzieci do szkoły! - przekazał.

- Mieszkańcy Bełcza dojeżdżają tą drogą także do pracy w Kargowej, na zakupy. Lecz żeby dostać się do Kargowej musimy najpierw dojechać do Siadczy. Tymczasem droga między wsiami jest w fatalnym stanie. Sprawdziliśmy wtedy. Racja. Choć ostatnio nie było tak źle, bo... leżał śnieg.

- To mała wieś, mamy tu zaledwie 28 numerów - wylicza Mariola Głogowska, która niedawno została wybrana sołtyską Siadczy. Dostała 14 głosów i pokonała Zbigniewa Ostpaczuka - siedem głosów. Do wyborów doszło ponieważ poprzednia pani sołtys wyprowadziła się ze wsi.

- To spokojna miejscowość - uważa Anastazja Kaźmierczak i podaje przykład: - Jakiś czas temu przyjechał w odwiedziny jeden z mieszkańców, który się kiedyś wyprowadził. Stał, stał, gdzieś na środku wsi przez godzinę i nikogo nie spotkał. Śmiał się potem z tego. Ale tak to u nas jest.
Jednak ludzie mają swoje problemy, jak wszędzie. Umówiliśmy się z kilkoma osobami na spotkanie. Przyszły same panie. Usiedliśmy w zimnej świetlicy wiejskiej. Wprawdzie wyremontowanej za unijne złotówki dwa lata temu, ale połowicznie.

- Przede wszystkim przydałaby się kuchnia - mówi Genowefa Szmicel. - Budynek jest spory, za ścianą są puste pomieszczenia. Wystarczyłoby przebić ze świetlicy drzwi i urządzić tam kuchnię, no i powiększyć główną salę.

Co z tym oświetleniem

- I droga przez wieś by się przydała - dorzuca sołtyska. - Przynajmniej wyrównana, utwardzona. A z wiosną ogrodzenie oraz oświetlenie placu zabaw. A przede wszystkim sklep. Tego nam potrzeba.
Niestety, poprzedni sklep zbankrutował. Budynek gmina przebudowała właśnie na świetlicę. Coś za coś, można rzec.

Pytamy jeszcze zebranych o niedostatki oświetlenia wsi, a zwłaszcza w kontekście opinii Z. Ostapczuka, że miejscowość jest z tego powodu niebezpieczna. Tak bowiem w rozmowie z dziennikarzami "GL" sugerował mieszkaniec Siadczy walczący o lampę na drodze przy swojej posesji. Kobiety jednak zaprzeczają, jakoby wieś była niebezpieczna.

Już po powrocie do redakcji zadzwonił telefon. - Ludzie mówią, że Ostapczuk swymi wypowiedziami w "Gazecie" ośmiesza naszą miejscowość, psuje nam opinię - powiedział Czytelnik (proszący o zachowanie nazwiska do naszej wiadomości). - Tutaj żyje się normalnie, nikt nikogo nie atakuje. Oczywiście, że lampy by się przydały, ale wcale nie koło Ostapczuka tylko na zakręcie. Opuszczamy schowaną w lasach Siadczę z zaproszeniem pani sołtys na jagody i grzyby. No, kto wie?

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska