Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Szlagier drugiej ligi dla Astry Nowa Sól. Akademicy byli zbyt grzeczni (WIDEO)

Paweł Kucharski
Atakuje Konrad Grześkowiak z Astry, a zablokować go starają się Robert Bitner (z lewej) oraz Łukasz Klucznik. Siatkarze z Nowej Soli wygrali 11. spotkanie w tym sezonie i pewnie zmierzają do play-offów.
Atakuje Konrad Grześkowiak z Astry, a zablokować go starają się Robert Bitner (z lewej) oraz Łukasz Klucznik. Siatkarze z Nowej Soli wygrali 11. spotkanie w tym sezonie i pewnie zmierzają do play-offów. Tomasz Gawałkiewicz
Mocne otwarcie roku ekipy z Nowej Soli. Astra wygrała mecz na szczycie z AZS UZ 3:1 i utrzymała pierwsze miejsce w tabeli.

- Rywale chyba jeszcze nie do końca obudzili się po świątecznej przerwie - zauważył trener Astry Przemysław Jeton. Początek meczu wskazywał jednak coś innego.

Oto bowiem pierwszy set padł łupem akademików. Miejscowi często ryzykowali mocną zagrywką, co przyniosło pożądane efekty. - Odrzuciliśmy rywali od siatki, popełniali więcej błędów - analizował opienkun AZS UZ Tomasz Paluch. Kibiców rozgrzała bodaj najdłuższa wymiana w całym spotkaniu zakończona atakiem Jędrzeja Jasnosa. Gospodarze objęli prowadzenie 21:18 i nie oddali go do końca. - Wiedzieliśmy, że musimy przetrwać ten ten okres, bo nie da się przez cały mecz utrzymać takiej dyspozycji na zagrywce - mówił Jeton. Na nieszczęście zielonogórzan, jego słowa potwierdziły się, a w dodatku w dalszej części spotkania goście tak często już się nie mylili.

Po dwóch z rzędu asach serwisowych Adriana Bocianowskiego Astra objęła w drugiej partii prowadzenie 5:2. AZS UZ zdołał dojść na 7:7, ale potem znów skuteczniejsi byli siatkarze Jetona. Prowadzili 13:9, 17:12, 21:15, by wygrać seta do 21. Kolejna odsłona okazała się kluczowa dla losów spotkania. Działo się w niej naprawdę wiele, nie tylko na boisku.

Rywalizacja była bardzo zacięta i do połowy seta żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć przewagi wyższej niż trzy punkty. Przy stanie 15:12 dla Astry napięcia nie wytrzymało... oświetlenie w hali. Część lamp zgasła. Wydwało się jednak, że widoczność jest wystarczająca, ale sędziowie przerwali grę. Znim włączono światła rezerwowe minęło około 10 minut. To tylko na chwilę wytrąciło gości z uderzenia. Bocianowski zasrwował w połowę siatki, ale potem nowosolanie grali swoje i pociągnęli prowadzenie do stanu 22:19. Gdy jeszcze tliła się nadzieja na uratowanie seta dla zielonogórzan, w aut zaatakował Roman Kaczurowski, a w siatkę piłkę wpakował Jasnos. Kropkę nad i postawił asem serwisowym Paweł Skibicki. Było 25:19 dla Astry i 2:1 w całym spotkaniu.

- Od stanu 18:19 straciliśmy w jednym ustawieniu kilka punktów i już nie potrafiliśmy się podnieść - ubolewał trener Paluch. Szkoleniowiec miał jeszcze więcej uwag do swojego zespołu. - Dla nas zawsze największym problemem jesteśmy my sami. Jeśli gramy swoją grę, tak jak w pierwszym secie, to jesteśmy w stanie pokonać każdego. Ale jeśli zaczynamy się gotować, dyskutujemy, spuszczamy głowę i nie myślimy o grze, to mamy problemy. Przez to też nie mieliśmy nic do powiedzenia w czwartym secie. Jesteśmy zbyt grzecznym zespołem. To są koledzy, klepią się pod siatką, zamiast wyzwolić agresję i i zagrać fajne spotkanie - opowiadał Paluch.
Jak już wspomniał, w czwartym secie AZS UZ nie miał wiele do powiedzenia. Astra wygrała do 18 i cały mecz 3:1. - Nic lepszego nie mogło nam się przydarzyć niż powrót z Zielonej Góry z trzema punktami. Co prawda do play-offów jeszcze daleka droga, ale zrobiliśmy kolejny krok do przodu ku temu, by było jak najlepiej w tym sezonie - cieszył się trener Jeton.

AZS UZ Zielona Góra - Astra Nowa Sól 1:3 (25:21, 21:25, 19:25, 18:25)
AZS UZ:
Szymeczko, Klucznik, Bittner, Jasnos, Kaczurowski, Biczyk, Zasowski (libero) oraz Smętek, Kępski, Ruciński, Ryba.
Astra: Raca, Bocianowski, Grześkowiak, Lis, Janusz, Skibicki, Odwarzny (libero) oraz Witkiewicz, Januszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska