Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice. Kupcy handlują już na nowym targowisku

Beata Bielecka
- Wielka radość! - komentuje przenosiny na nowy bazar Ryszard Żałoba (fot. Beata Bielecka)
- Wielka radość! - komentuje przenosiny na nowy bazar Ryszard Żałoba (fot. Beata Bielecka)
Odbudowali je sami, w miejscu spalonego bazaru. Mimo, że od pożaru, minęło prawie pięć lat, do dziś ludzie mają łzy w oczach gdy wspominają tamtą styczniową noc.

Przeczytaj też: Słubice. Kupcy wreszcie mają bazar

24-letni Mateusz był wtedy u kolegi, z którym miał stoisko na bazarze, gdy przybiegł jego tata i powiedział, że płonie bazar. Była 21.30. Wskoczyli w samochody i pojechali ratować, co się da. Paliła się już połowa straganów. Zdążyli wynieść kurtki z jednego pawilonu, a butów z sąsiedniego już nie zdołali, bo gonił ich ogień. Kilka chwil później płomienie pochłonęły całe targowisko. Nie ocalało ani jedno stoisko, ani jeden skrawek bazaru.

Ryszard Żałoba też pamięta dokładnie tamtą noc. - Tragedia!- mówi i głos mu się łamie. Handlował mięsem, wędlinami i serami. Spłonął towar, spłonęły lodówki. - Wszystko straciłem - dodaje.

Z dymem poszło 3 tys. miejsc pracy

Straty na całym bazarze oszacowano na 24 mln zł. Zaczęto też szukać winnych tej tragedii. Pierwsze komunikaty strażaków mówiły, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Policja postawiła nawet zarzuty dwóm robotnikom, którzy podczas szlifowania jednego ze stoisk, nie zachowali ostrożności, ale nic im nie udowodniono. Ustalono natomiast, że w czasie akcji strażacy nie mieli skąd czerpać wody, bo w hydrancie na bazarze było za małe ciśnienie, a następny był o 100 metrów dalej, przy Folwarcznej. Tyle, że tam nie można było dojechać, bo bazarowicze zastawili całą ulicę swoimi samochodami. Strażacy po wodę jeździli w głąb miasta, a Niemcy, którzy pomagali gasić pożar, do Frankfurtu!

Przeczytaj też: Odbudowa bazaru w Słubicach trwa już 4 lata!

Do problemów z wodą doszedł jeszcze silny, zmienny wiatr, wiejący momentami z prędkością 8 metrów na sekundę. To wszystko powodowało, że jak zapałki paliły się stragany zbudowane z łatwo palnych płyt. W dodatku targowisko naszpikowane było butlami z gazem i fajerwerkami. To cud, że nikomu nic się nie stało. Ale w czasie jednego wieczoru ok. 3 tys. osób, które żyły z bazaru, straciło pracę.

Dlatego odbudowując bazar kupcy postawili przede wszystkim na bezpieczeństwo przeciwpożarowe.

Teraz jest bezpiecznie

- Na targowisku są podziemne i nadziemne hydranty, gaśnice przy każdym z hydrantów wewnętrznych, bazar został zbudowany z atestowanych materiałów budowlanych, które w razie pożaru nie powodują rozprzestrzeniania się ognia - mówi Paweł Sławiak, szef Stowarzyszenia Handlowców Targowisk Miejskich "Odra” w Słubicach. Ponadto w każdym pawilonie są czujki dymowe podłączone bezpośrednio do centrali powiatowej straży pożarnej. Zadbano też o szeroką drogę przeciwpożarową, która dzieli bazar na dwie części i daje poczucie bezpieczeństwa jeśli konieczna byłaby ewakuacja.

Nowy bazar kupcy odbudowali za własne pieniądze. Kosztował ok. 14 mln zł. Po pożarze handlowali na tymczasowym targowisku, które miasto urządziło dla nich na placu przy bazarze, który przed pożarem pełnił rolę parkingu. Gmina postarała się też, żeby pogorzelcy dostali zapomogi. Łącznie od wojewody popłynęło do nich wtedy 1,8 mln zł.

Przeczytaj też: Słubice. Po pięciu latach od pożaru bazaru kupcy wracają na stare miejsce

Teresa Skrzypczak pamięta obietnicę, że tymczasowy bazar miał istnieć góra rok. - A byliśmy tam ponad 4,5 roku - mówi. - Zaczął już przeciekać dach, gniły drewniane podłogi - opowiada. To dlatego, że najpierw trwały przepychanki, kto sfinansuje budowę nowego bazaru, a potem doszły do tego problemy z wykonawcą.

- Na szczęście to wszystko już za nami - mówi Renata Niźniak, która czwarty dzień handluje na nowym targowisku. Ma stoisko z ceramiką. - Jest pięknie, przestrzennie, jest gdzie wyeksponować towar - mówi. Opowiada, że w sobotę były tłumy Niemców.

Bo kupcy przyznają, że bazarowy handel nadal się opłaca. Szczególnie teraz, gdy euro jest tak drogie.

- Dobrze idzie- przyznaje R. Żałoba. Wędzone polędwiczki, które sprzedaje, Niemcy wprost uwielbiają. Podobnie jak inne wędliny i polskie mięso. - Nie tylko smak jest lepszy, ale są jeszcze tańsze - mówi Irmgard Heide z Frankfurtu, która jest stałą klientką na słubickim bazarze. Niemców nie brakuje też na innych przygranicznych targowiskach, m.in. w Kostrzynie. - Takiego bazaru jak teraz w Słubicach ze świeczką szukać jednak gdzie indziej - mówi z radością P. Sławiak. Cały teren jest pod dachem, a niektóre pawilony przypominają nowoczesne sklepy. Zadbano też o toalety dla klientów. Wyglądają ja te w nowoczesnych centrach handlowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska