Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smutny obraz polskiej piłki: Przez sędziego "z amnezją" zespół leci z ligi

Szymon Ludowski 663 371 055 [email protected]
Przez kłopoty sędziego z pamięcią, ktoś spada z A-klasy.
Przez kłopoty sędziego z pamięcią, ktoś spada z A-klasy.
Amnezja to choroba, która na pewno do przyjemnych nie należy. Dotyka głównie osób starszych, ale - jak pokazuje przykład pewnego sędziego - niekoniecznie! Szkoda tylko, że przez jego kłopoty z pamięcią i uczciwością, ktoś spada z A-klasy.

Tenże właśnie arbiter był rozjemcą w A-klasowym spotkaniu Nafty Rybaki z Zorzą Mostki. Na początku drugiej połowy poinformował kapitanów obydwu zespołów, że po meczu chce przeprowadzić weryfikację zawodników - tuż po końcowym gwizdku obydwie drużyny zbierają się na środku murawy i sędzia ustala ich tożsamość. W tym przypadku istniała obawa, że w drużynie gospodarzy grało dwóch nieuprawnionych zawodników.

"Podejrzani" po zakończeniu meczu szybko się ulotnili, tłumacząc, że spieszą się do szkoły. Sędzia zapisał to w protokole, a wedle regulaminu, uniknięcie weryfikacji wiąże się z przyznaniem walkoweru drużynie przeciwnej - w tym przypadku Zorzy, która na boisku przegrała 2:5. Taką też decyzję podjął Lubuski Związek Piłki Nożnej. I wydawałoby się, że sprawę można uznać za zakończoną...

Niestety, problemy pojawiły się w momencie, kiedy okazało się, że Nafcie tych trzech punktów zabrakło do utrzymania. Działacze złożyli odwołanie i tłumaczyli się tym, że sędzia wcale nie zgłaszał ich kapitanowi konieczności weryfikacji. Zostało ono oczywiście rozpatrzone negatywnie dla nich - w końcu w papierach stało jak byk - dwóch zawodników nie zgłosiło się do weryfikacji, a arbiter kolejny raz potwierdził, że takie zdarzenie było i doskonale je pamięta. No a regulamin w tym przypadku jest wyjątkowo jasny - walkower.

Koniec sprawy?

Nie! Tu dopiero zaczyna się najciekawsza część scenariusza. Działacze z Rybak postanowili nie dać za wygraną. Złożyli kolejne odwołanie, a tym razem do związku zabrali ze sobą dwóch zawodników, którzy - rzekomo - wystąpili wtedy w potyczce z Zorzą. Na spotkaniu komisji pojawił się także rozjemca tamtego meczu i - dość nieoczekiwanie - stwierdził, że... przypomniało mu się, że jednak nie zgłaszał kapitanowi Nafty konieczności weryfikacji i nie przypomina sobie jakichkolwiek problemów w tamtym spotkaniu! Śmieszne? Ale prawdziwe.

Komisja nie miała wyjścia - musiała cofnąć decyzję o walkowerze. Problem polega jednak na tym, że teraz spada Obra Trzciel, a tamtejsi działacze nie zamierzają zaakceptować amnezji arbitra. - To jakaś farsa - sędzia raz mówi tak, a raz inaczej, nagle mu się coś przypomina, przecież to od razu widać, że coś jest nie tak! - grzmią przedstawiciele Obry.

Jednak związek rozkłada ręce. - Mogę jedynie złożyć doniesienie do wydziału dyscypliny - tłumaczy Waldemar Sawicki. Faktycznie, jest w tym przypadku bezradny. Co ciekawe, w amnezję arbitra nie wierzy ani Sawicki, ani prezes podokręgu ze Świebodzina, Ryszard Obała. - To sprawa, która mnie osobiście bardzo bulwersuje i postaram się za wszelką cenę ją wyjaśnić - deklaruje.

Co grozi arbitrowi? Degradacja klasę niżej, ale... - Temu panu jest wszystko jedno, bo nie zdał egzaminów i - niezależnie od tej sprawy - zostanie zdegradowany - mówi Obała. Istnieje więc uzasadniona obawa, że arbiter nie zachował się do końca uczciwie. Jak on sam się tłumaczy? - Za pierwszym razem skłamałem, nie zgłaszałem nic kapitanowi - twierdzi. - Uznałem, że kłamstwo ma krótkie nogi i się przyznałem - dodaje. Czyli najpierw zapomniał, a potem stwierdził, że jednak kłamał. A co z jego degradacją i egzaminami? - Niech się zajmą graniem w piłkę, a nie moimi licencjami - oburzył się. Nie zgodził się na ujawnienie swoich danych.

KOMENTARZ

Piłkarski poker trwa

Niestety, film Janusza Zaorskiego nie traci na aktualności. Wciąż o awansach i spadkach nie decyduje postawa na boisku, a zielony stoliczek. No i sędziowie, a w tym przypadku chyba też ciężka choroba. Może sędzia naprawdę cierpi na amnezję? W takim przypadku należy chyba mu współczuć... Na podobne odczucia zasługuje też Obra Trzciel, której udało się utrzymać, ale na skutek ciekawej przypadłości arbitra, jednak spada. Pogłaskać można również związek, który w tym akurat przypadku naprawdę jest bezradny. Co teraz? Sprawiedliwe będzie chyba zostawić w lidze i jedną i drugą drużynę. W końcu trzeba Nafcie oddać, że na boisku sporne spotkanie wygrała. A arbitra należy...zaraz, zaraz, co z arbitrem? Zapomniałem... Amnezja to straszna choroba.

Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska