Lokatorzy zawiadomili pogotowie. Chłopca próbowano reanimować. Niestety, zmarł. Gdyby okazało się, że rzeczywiście 23-letnia Monika P. go wyrzuciła, to grozi jej za to najsurowsza z kar.
- Jeśli potwierdzą się nasze podejrzenia, to postawimy zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, za co grozi 25 lat więzienia lub dożywocie - podkreśla Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Kręcą się tu różni
Wczoraj rano na miejscu tragedii zebrała się spora grupka gapiów. - To straszne, co się stało. Jak można coś takiego zrobić? - zastanawia się pan Stanisław. Nazwiska nie chce podać, bo jak mówi, w klatce, w której doszło do tragicznego zdarzenia, kręcą się różni ludzie, a on nie chce się narażać.
- W nocy w mieszkaniu, w którym mieszka matka Andrzejka, najprawdopodobniej była jakaś libacja - zastanawia się pani Janina, sąsiadka Małgorzaty P. - Słychać było jakąś kłótnię. Podobno poszło o papierosa. Współlokatorka Małgorzaty krzyczała, że jak go nie dostanie, to "wyrzuci to gówno". W chwilę później Małgorzata wyszła na korytarz, chyba do łazienki. Gdy wróciła, zaczęła strasznie krzyczeć. W domu nie było dziecka. Leżało na dole, pod oknem. Zbiegli się sąsiedzi. Zadzwonili po pogotowie i straż - relacjonuje pani Janina.
Dzielnicowa je znała
Według policji zarówno Małgorzata P. jak Monika P. w chwili zdarzenia były trzeźwe.
- Nie wiem, czy tej nocy było w tym mieszkaniu jakieś pijaństwo, ale nie wydaje mi się, by trzeźwo myśląca kobieta mogła wyrzucić dziecko przez okno. Wcześniej zdarzały się w tym mieszkaniu libacje. Małgorzata mieszkała z tą swoją koleżanką od jakiegoś czasu. Częste były tam kłótnie. Sama Gosia to była dobra matka, dziecko było zadbane - mówią mieszkańcy Legnickiej 7.
Jednak matka Andrzejka miała nadzór kuratora, a Monice P. jej dziecko odebrano i umieszczono w domu małego dziecka. Wcześniej była skazana przez sąd na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności za posiadanie amfetaminy.
- Nasza dzielnicowa znała tę rodzinę i często ją odwiedzała. Były tam problemy wychowawcze - mówi Waldemar Cichocki, rzecznik prasowy policji w Polkowicach.
Andrzejek spadł z drugiego piętra. W miejscu, w którym leżało jego ciało, stoją znicze i kwiaty. Wczoraj obie kobiety były przesłuchiwane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?