Pani Stefania i wszyscy pionierzy usłyszeli je od prezydenta Janusza Kubickiego w czerwcu 2011 r. Podczas spotkania w Muzeum Ziemi Lubuskiej z okazji jubileuszu 20-lecia Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry. W tym dniu bohaterka Albumu została uhonorowana nagrodą miasta.
Stefania Sikorska-Zawacka do Zielonej Góry przyjechała z rodzicami w lipcu 1945 r. ze Zwierzyńca w powiecie zamojskim. Rok wcześniej jej miasto zostało prawie doszczętnie spalone. Zamieszkali na placu Zgody, który później nazywał się Lenina, a obecnie to pl. Pocztowy. - Już 16 sierpnia, mając 18 lat, podjęłam pracę w Spółdzielni Rolniczo-Handlowej, która prowadziła trzy sklepy spożywcze oraz skup płodów rolnych od gospodarzy - opowiada pani Stefania. Po roku przeniosła się do Urzędu Likwidacyjnego, który zajmował się sprzedażą mienia pozostawioną przez ludność niemiecką. Rzeczoznawcy odwiedzali zajęte mieszkania i wyceniali m.in. meble. - Na tej podstawie wystawialiśmy rachunki i wypłacane były symboliczne pieniądze - dodaje pionierka. - W międzyczasie wyszłam za mąż i kontynuowałam naukę w wieczorowym gimnazjum i liceum, gdzie zdałam maturę. Ciekawostką jest, że dyrektorem liceum był ojciec Maryli Rodowicz.
Pani Stefania pracowała do 1952 r. w Narodowym Banku Polskim. Później poświęciła się rodzinie oraz wychowaniu syna i córki. Dziś również czterech wnuków i prawnuka. - Po śmierci męża odnalazłam się w pracy społecznej. Już 15 lat działam w Uniwersytecie Trzeciego Wieku, gdzie prowadzę klub brydżowy - mówi zielonogórzanka. Od 1991 r., kiedy powstało Stowarzyszenie Pionierów, jest w jego zarządzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?