Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie ze śmiercią

Kazimierz Nowik, Zielona Góra
Mieszkałem w mojej rodzinnej wsi Chrustowo na Ziemi Wałkowyskiej. W roku 1939 Niemcy do mojej miejscowości nie doszli, gdyż na mocy porozumień niemiecko-radzieckich okręg białostocki został pod zarządem ZSRR.

Miałem już 18 lat, gdy nadszedł dzień 22 czerwca 1941 roku. Była niedziela, rano obudziło nas bombardowanie odległego o 25 km miasta Wołkowyska. Z zaskoczeniem oglądaliśmy widziany na horyzoncie potężny słup czarnego dymu, to paliły się zbiorniki paliwa, radzieckiej bazy wojskowej. Z radia dowiedzieliśmy się, że Niemcy bez wypowiedzenia wojny napadli na Związek Radziecki. W następnych dniach nastąpiła ewakuacja rejonowych władz radzieckich, a u nas we wsi pojawili się pojedynczo i grupowo żołnierze i oficerowie radzieccy, którzy w ucieczce przed Niemcami przedzierali się w kierunku wschodnim.

W czwartym dniu, w południe, przez wieś na motocyklu przejechał zwiad niemiecki, który przed wsią zastrzelił spotkanego na drodze, przebranego po cywilnemu, bardzo młodego rosyjskiego lejtnanta. Następnie we wsi postrzelili w głowę żołnierza radzieckiego-Uzbeka. Zwiad odjechał i zapanował spokój, tylko leżący przy płocie ranny Uzbe k strasznie jęczał, wołając nie zrozumiale eli, eli...
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że za zwiadem nadejdą oddziały Wehrmachtu. Strzelił mi do głowy pomysł, aby odwiedzić znajome dziewczyny Rosjanki, które pracowały w odległym 2 km od mojej wsi majątku Hurczyny, w punkcie skupu żywca. (…) Kiedy byłem w pół drogi do celu, nagle w zagajnikach rozpoczęła się gęsta strzelanina.

Raptem z zagajnika wyłoniła się tyraliera żołnierzy niemieckich. Nie wiedziałem co robić, chciałem zawrócić, usłyszałem krzyki halt i inne słowa, których nie rozumiałem. Widząc, że już nie mam szans ucieczki, stanąłem i na wszelki wypadek podniosłem ręce do góry.
Niemcy powoli zaczęli zbliżać się do mnie, na ich czele szedł potężnie zbudowany, w ogromnym hełmie na głowie dowódca, z pistoletem maszynowym w ręku. (…) Nagłym ruchem zerwał mi czapkę z głowy i rzucił pytanie; Russ? Odpowiedziałem po polsku; Nie, jestem Polak, i na migi pokazałem, że jestem tu aby narwać trawy dla bydła.

(…) Wtedy on machnął ręką że mogę już iść. Zawróciłem w stronę domu, idąc po drodze mijałem niemieckie stanowiska karabinów maszynowych, obsługa tych stanowisk już mnie nie zatrzymywała. Idąc doszedłem do wniosku, że zainteresowanie tego Niemca moją głową wynikało z tego, że on chciał najpierw zobaczyć moje włosy, bo wszyscy radzieccy żołnierze byli ostrzyżeni na krótko. Ja natomiast miałem ogromną i bujną czuprynę, która mnie uratowała. Niemcy złapanych żołnierzy radzieckich, przebranych w cywilne ubrania uważali za szpiegów i z miejsca ich rozstrzeliwali.
Po powrocie, we wsi zobaczyłem pełno niemieckich żołnierzy zbierających broń porzuconą przez żołnierzy radzieckich. Rannemu Uzbekowi nikt nie mógł pomóc, jego jęki i krzyki w nocy zdenerwowały Niemców, następnego dnia rano został przez nich zastrzelony.
(…)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska