Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawca śmierci 15-letniego Mikołaja jutro stanie przed sądem

(pij, mich)
Koledzy Mikołaja długo zapalali znicze na miejscu tragedii. Ocena zdarzenia podzieliła starszych i młodszych nowosolan.
Koledzy Mikołaja długo zapalali znicze na miejscu tragedii. Ocena zdarzenia podzieliła starszych i młodszych nowosolan. Fot. Paweł Janczaruk
Pijany mężczyzna skatował 15-latka na oczach znajomych chłopca. Usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi mu do 10 lat więzienia. W lutym rusza proces w sprawie, która wstrząsnęła Nową Solą.

W miejscu, w którym zginął Mikołaj jeszcze długo płonęły znicze. Pamięć o chłopcu nadal żyje, w sercach jego znajomych. Dlaczego? Bo do dziś trudno zapomnieć o takiej tragedii. Do nieszczęścia doszło wieczorem 15 lipca ub.r. Mikołaj ze znajomymi siedzieli na ławce osiedla XXX-lecia. Wtedy, około godz. 20.00, podszedł do nich pijany mężczyzna. To Alfred K., doskonale znany w mieście jako "Fred". To facet z przeszłością kryminalną. Był już karany. Znajomi Mikołaja opowiadali, że "Fred" ich zaczepiał, zapraszał dziewczyny na piwo. Zdenerwowany zaczął szarpać siedzących obok chłopaków. Uspokoiła go krzykiem jedna z dziewczyna.

Według relacji młodych Alfred K. odszedł, jednak po chwili wrócił. Był zdenerwowany i agresywny. Podbiegł do Mikołaja i zaatakował go. Mężczyzna, który wrócił z "Fredem" odciągnął kolegów Mikołaja. "Fred" katował 15-latka. Okładał go pięściami po twarzy. Kopnął w klatkę piersiową tak mocno, że Mikołaj klęknął i upadł na ziemię tracąc oddech. Leżąc dostał od swojego oprawcy jeszcze kilka kopniaków w żebra. Mikołaj nie oddychał, zsiniał aż skonał na ziemi.

Wtedy zebrało się mnóstwo ludzi. Zjawił się nawet lekarz, który próbował ratować życie chłopaka. Potem przyjechało pogotowie. Zabrało nieprzytomnego Mikołaja do szpitala. Niestety pomimo intensywnej akcji reanimacyjnej, lekarzom nie udało się uratować chłopaka. Sprawca został zatrzymany przez policję niemal natychmiast po tragicznym zajściu. Dziś już wiadomo, że przyczyną śmierci było kopnięcie w mostek. Kopniak wywołał wstrząs neurogenny. Prokuratura postawi zarzuty udziału w bójce kilku osobom. Wśród nich jest jeden z chłopców, który uczestniczył w całym zdarzeniu.

Mieszkańcy osiedla mówili o różnych wersjach bójki. Opowiadali, że podobno to chłopcy pili alkohol i zaczepiali mężczyzn. Niecałą godzinę pod tragedią na miejscy zdarzenia był patrol policji i straży miejskiej. Widzieli młodzież na ławkach, ale nie zauważyli żeby pili alkoholu. Śledztwo pokazywało jednak inne oblicze zajścia. - Z zeznań świadków wynika, że mężczyzna mógł być nawet sprowokowany przez grupę młodzieży - mówił prokurator Jacek Buśko z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Niektórzy świadkowie zeznali, że "Fred" miał ponoć zwrócić uwagę chłopakom, siedzącym na schodach pobliskiej apteki, na niewłaściwe zachowanie. To wywołało ich agresję. Pijany Alfred K. zaatakował wtedy Mikołaja.

Taką wersję wydarzeń potwierdzali także mężczyźni, spędzający czas w pobliskim barze piwnym. - Fred był zaczepiany i to nie pierwszy raz Nic pozytywnego o tych młodych chłopakach nie da się powiedzieć - przekonywali. Z kolei koledzy Mikołaja, z którymi rozmawialiśmy kilka dni po tragedii zapewniają, że stanęli jedynie w obronie kolegi. Mieli żal, że teraz mogą być z tego powodu pociągnięci do odpowiedzialności.

"Fred" siedzi w celi. Nie ciąży na nim jednak zarzut zabójstwa, tylko udziału w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to nie dożywicie, ale jedynie kara do 10 lat więzienia. - Żeby przyjąć, że doszło do zabójstwa, musielibyśmy ustalić, że sprawca działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia. A tak nie było - tłumaczyła nowosolska prokurator rejonowa Ewa Kańduła, która właśnie wysłała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.

Znajomi i przyjaciele Mikołaja już skazali winnego. - Dla nas to morderca - mówili tuż po tragicznym wydarzeniu i twierdzą tak do dziś. O ostatecznej karze zadecyduje sąd. Proces rusza 1 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska