Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdź, jak znikał drogi beton na budowie CEA

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Miasto chce zwrotu 5,6 mln zł/ fot. Kazimierz Ligocki
Miasto chce zwrotu 5,6 mln zł/ fot. Kazimierz Ligocki
Dotarliśmy do najnowszego raportu fachowców, którzy na zlecenie prezydenta prześwietlili budowę filharmonii. Skala błędów, braku nadzoru i omijania uzgodnień jest ogromna. A przecież chodzi o inwestycję za 133 mln zł!

O tej sprawie napisaliśmy jako pierwsi już w listopadzie, a od kilku tygodni mówi o niej całe miasto (a także CBA i prokuratura): na budowie podmienione zostały materiały. Zamiast drogiego betonu i drogiego drewna użyto tańszych zamienników. Najpierw miasto zapewniało, że za zgodą urzędu. Potem poszło na wojnę. - Nie było naszej zgody. Żądamy 5,6 mln zł rekompensaty - ogłosił prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Dodatkowo powołał specjalną ekipę, która miała prześledzić cały proces inwestycyjny. To na podstawie tej opinii miasto wystąpiło do wykonawcy - firmy Polimex Mostostal - o zwrot fortuny.

Czytaj też: Filharmonia w Gorzowie już na ukończeniu

Dotarliśmy do dokumentu sporządzonego przez komisję Jędrzejczaka. Choć można było się spodziewać próby łagodnego potraktowania sprawy, tezy w nim zawarte porażają. Wynika z nich, że nadzór magistratu nad gigantyczną inwestycją i praca osób, które miały w naszym imieniu dbać o interes Gorzowa, wyglądały - delikatnie rzecz ujmując - niefachowo. Podkreślmy: to opinie nie opozycji prezydenta czy przeciwnych mu radnych, ale niezależnych ekspertów i jego własnych urzędników, którzy badali inwestycję i wszystkie dokumenty. Oto, co wynika z ich raportu.

Po pierwsze: na pewno w dokumentach była mowa o ,,betonie architektonicznym, barwionym w masie'' - tym droższym; miasto zażądało go w 2008 r. w tzw. programie funkcjonalno - użytkowym garażu. Dlatego też chciało go od startujących w przetargu i konsekwentnie odpisywało na pytania o zasadność jego zastosowania: ma być!

Po drugie: beton zniknął z dokumentów w kwietniu 2009 r., gdy nie pojawił się w projekcie koncepcyjnym garażu, który wykonano na zlecenie Polimeksu Mostostalu już po wygranym przez tę firmę przetargu. Według ekspertów Jędrzejczaka nie przesądzało to jeszcze o niczym, ale inżynier kontraktu Artur Widziński na niedawnym przesłuchaniu przed komisją rewizyjną Rady Miasta, która też bada sprawę, stwierdził, że to był moment, gdy faktycznie zamiana została przedstawiona na papierze i zyskała akceptację prezydenta. Jednak do tej pory zdaniem fachowców od strony proceduralnej wszystko przebiegało jak należy.

Po trzecie: zarzuty wobec inżyniera kontraktu (zewnętrzna firma, która pilnuje na budowie interesów miasta) pojawiają się w maju 2009 r. To wtedy dostał on od firmy Polimex Mostostal projekt budowlany garażu z betonem zwykłym. Nie przedstawił jednak kopii miastu, a zgodnie z umową powinien to zrobić. W czerwcu niezgodnie z umową zachowuje się też firma budowlana, która składa w urzędzie wniosek o pozwolenie na budowę, choć nie ma jeszcze pisemnej akceptacji projektu przez miasto!

Można więc przyjąć, że właśnie na przełomie kwietnia i maja 2009 r. dochodzi do formalnej podmiany betonu, na którą wykonawca nie ma pisemnej zgody miasta, ale też miasto nie reaguje na kolejne sygnały, że do podmiany może dojść.

Po czwarte: okazuje się, że prawdą jest zaginięcie jednego z dokumentów, o czym pisaliśmy jako pierwsi w marcu tego roku. Chodzi o pismo z sierpnia 2009 r. Był to projekt budowlany garażu, który trafił do wydziału inwestycji. ,,brak daty odbioru (...), w książce pism przychodzących brak jest takiego pisma'').

Kolejne zaginie jeszcze 18 listopada 2009 r. To dokument od inżyniera kontraktu do wydziału inwestycji. W nim też jest mowa o innym betonie. Nie wiadomo, jak, kto i gdzie przegapił list i dlaczego nie został on wpięty do książki pism przychodzących. To była kolejna szansa na odkrycie podmiany, którą urzędnicy przegapili. Od samego początku inwestycji do tego momentu wydziałem kierował Władysław Żelazowski.

Po piąte: w styczniu 2010 r. Żelazowski został pełnomocnikiem prezydenta ds. filharmonii. Był na budowie bardzo często. Akurat wtedy zaczęły się prace przy garażu. Żelazowski - jak przyznał radnym we wtorek podczas posiedzenia komisji rewizyjnej - już wtedy zauważył, że używany jest inny beton niż zamówiony. Ale nie poinformował o tym prezydenta.

Jednak w podsumowaniu nie znajdziemy nawet słowa o winie urzędników. Czytamy za to: ,,Żadne działanie wykonawcy i inżyniera w zakresie zamiany betonu nie zostało przeprowadzone zgodnie z procedurami kontraktu. Inżynier bez akceptacji zamawiającego zaaprobował zmianę materiału i nie dostosował się do zapisów kontraktu (...)'' - podsumowuje prezydencki zespół.

Pytanie, czy to przekona firmę do wypłacenia miastu 5,6 mln zł. Nam już zapowiedziano, że wszystkie zamiany były dokonywane z porozumieniu z miastem. Co dalej? Magistrat w walce o miliony jest gotowy iść nawet do sądu.

Czytaj też: Gorzów. Galeria Nova Park już wyrosła ponad płot (wideo)

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska