Stal Gorzów. Czy ten zestaw mistrzów pachnie medalem?

Jiro Ono, japoński mistrz sushi, mówił: „Tylko jedząc doskonałe potrawy, jesteś w stanie takie przygotować”.
To kulinarne powiedzenie przychodzi nam do głowy przed tegorocznym sezonem Moich Bermudów Stali Gorzów. W składnikach aktualnych wicemistrzów Polski aż roi się od różnych „potraw”.

Bartosz Zmarzlik smaku żółto-niebieskim potrawom nadaje już od dekady. 25 kwietnia minie dziesięć lat od jego debiutu ligowego, a on jest już dwukrotnym indywidualnym mistrzem świata!
Szymon Woźniak. Dzięki niemu Stal została jesienią „wicemistrzem świata”. Wraz ze Zmarzlikiem tworzył reprezentacyjne zestawienie w październikowych zawodach Speedway of Nations. Polska zajęła tam drugie miejsce.
W tej polskiej kuchni nie brakuje też „przypraw” z Danii. I to jakich! Anders Thomsen pół roku temu wskoczył na najwyższe podium indywidualnych mistrzostw Danii. W tym roku będzie jeździł też w Grand Prix (nie zakładamy, że cykl się nie odbędzie).

Z półwyspu Jutlandzkiego pochodzi też Marcus Birkemose. To zawodnik, z którym Stal ma kontrakt od jesieni 2019. I musimy przyznać, budzi on nadzieję, że może w tym roku jednym z ważniejszych ogniw w Stali. Niczym odrobina pieprzu może dodać smaku drużynie. Po jego - co tu dużo mówić: impulsywnym - zachowaniu, gdy na torze przytrafia się niepowodzenie wprost widać, że liczy się dla niego zwycięstwo. Nic dziwnego, że jeszcze tuż przed 17. urodzinami zdobył seniorski „brąz” w Danii, a kilkanaście dni później został juniorskim mistrzem Europy. Gorzowski tor będzie miał okazję poznawać regularnie, bo już kilka miesięcy temu przeniósł się do Polski.

Medali na arenie międzynarodowej nie zdobył w zeszłym roku wracający do Stali Martin Vaculik. Ale on to też klasa sama w sobie. W zeszłym sezonie był piątym zawodnikiem PGE Ekstraligi. I jak Zmarzlik oraz Thomsen, będzie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix.

Na co będzie stać ekipę, w której składzie są jeszcze Rafał Karczmarz oraz trójka juniorów: Wiktor Jasiński, Kamil Nowacki i Kamil Pytlewski?
W zeszłym roku przewidywaliśmy, że Stal będzie jak lokomotywa - że będzie rozpędzać się z każdą kolejką. W tym roku tak być nie musi, bo może być bardziej spokojnie. Terminarz pierwszych spotkań może być sprzymierzeńcem stalowców. W pierwszych siedmiu kolejkach gorzowian czekają wyjazdowe spotkania z dwiema teoretycznie słabszymi drużynami (Grudziądzem i Zieloną Górą). Do tego u siebie podejmować będą rywali, z których żaden nie jest uważany za głównego kandydata do mistrzostwa (Lublin, Częstochowa, Toruń). Rozstrzygnięcie tych pojedynków na swoją korzyść może dać gorzowianom punktowy spokój, którego brakowało im przez połowę ubiegłorocznego sezonu.

Z mobilizacją na te spotkania raczej nie powinno być kłopotu. Od kilku tygodni Stal zmaga się z atakami pracowników jednego z ogólnopolskich portali. Niepowodzenia u progu sezonu mogłyby je tylko spotęgować. A zwycięstwa? Zamkną niektórym usta (i klawiaturę).
Aby jednak kłopotów nie było, stalowcy muszą się mieć jednak na baczności. Zwłaszcza w sprawach sanitarnych. Z informacji sztabu szkoleniowego wynika, że koronawirusa nie przeszli jeszcze m.in. B. Zmarzlik i Sz. Woźniak. Zakażenie zwłaszcza mistrza świata mogłoby stanowić spory problem. Przed wakacjami mecze odbywać się będą w zasadzie co tydzień.
A na jaki rezultat stać gorzowian? Przy tylu mistrzach i medalistach w składzie awans do rundy play off wydaje się być bardzo realny. A co więcej? Wydaje się nam, że ten skład pachnie medalem.

Czytaj również:
Żużel. Stal Gorzów już gotowa do jazdy, ale pogoda nie sprzyja treningom. Tor zmrożony na 50-70 cm

WIDEO: Bartosz Zmarzlik sponsorem Stali Gorzów