Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Gorzów: Narodziny złotego pokolenia (cz. 5)

Paweł Tracz
Drużynowy mistrz Polski sprzed 40 lat (od lewej): Marek Towalski, Bogusław Nowak, Ryszard Fabiszewski, Jerzy Padewski, Mieczysław Woźniak, Zenon Plech, Jerzy Rembas, Edward Jancarz oraz trener Ryszard Nieścieruk.
Drużynowy mistrz Polski sprzed 40 lat (od lewej): Marek Towalski, Bogusław Nowak, Ryszard Fabiszewski, Jerzy Padewski, Mieczysław Woźniak, Zenon Plech, Jerzy Rembas, Edward Jancarz oraz trener Ryszard Nieścieruk. Archiwum Stali Gorzów
Na inaugurację sezonu 1973 Stal Gorzów wysoko przegrała w Rybniku, ale po czterech kolejkach już była liderem. Wówczas mało kto przypuszczał, że "żółto-niebiescy" nie oddadzą prowadzenia już do końca rozgrywek.

Przed sezonem 1973 klub z Gorzowa pożegnał swoich dwóch wspaniałych zawodników, Andrzeja Pogorzelskiego i Ryszarda Dziatkowiaka, ale w Stali coraz bardziej czołowe role zaczynała odgrywać młodzież. Bogusław Nowak, Ryszard Fabiszewski i Mieczysław Woźniak mieli po 21 lat, Zenon Plech i Roman Jóźwiak - 20, Jan Puk, Mirosław Ćwikła i Janusz Tarasewicz - 18, a Jerzy Rembas - 17. I choć w drużynie byli także 27-letni jeżdżący trener Edward Jancarz oraz wracający z wypożyczenia do Startu Gniezno 35-letni Jerzy Padewski, to średnia wieku wynosiła... 22 lata! I właśnie ci młodzi gniewni zawojowali ekstraklasę.

Początek sezonu stalowcy mieli jednak fatalny - na inaugurację nasi przegrali z ROW-em w Rybniku aż 30:47 (tylko w jednym biegu wystąpił Jancarz), co tylko utwierdziło niektórych, że na drugi tytuł drużynowego mistrza Polski Gorzów musi jeszcze poczekać. "Drużyna dzieciaków", jak wówczas mówiono o Stali, udowodniła jednak niedowiarkom, że szkolenie idzie w nadwarciańskim klubie w dobrą stronę i na sukcesy wcale nie trzeba czekać latami.

Już w następnym spotkaniu gorzowianie pokonali Polonię Bydgoszcz 43:35. Zwycięstwo mogło być okazalsze (gospodarze prowadzili już 15 punktami), ale rywale korzystali z rezerw taktycznych. Kilka dni później kibice w Lesznie byli świadkami nokautu - Stal wygrała z Unią aż 47:31. Wówczas w lidze prowadził Śląsk Świętochłowice, ale po czterech kolejkach to nasi zostali liderami.

Także kolejne zwycięstwa mistrzów Polski z 1969 roku, choć budziły coraz większe uznanie i szacunek, były przyjmowane przez innych z niedowierzaniem. - Młodzież ma swoje prawa - żartował w 2008 roku na 70. urodzinach Padewskiego Roman Bukartyk, kierownik drużyny z tamtego okresu. - To byli wspaniali zawodnicy, którzy na początku swoich karier mieli się od kogo uczyć. Starsi koledzy "opiekowali się" nimi, a ponieważ wszyscy razem tworzyli kolektyw, sukcesy prędzej czy później musiały przyjść.

Bukartyk przyznał, że po pierwszych naszych wygranych rywale liczyli, że młodzi stalowcy nie udźwigną presji i z czasem opuszczą pierwsze miejsce. - Nic z tych rzeczy. W zasadzie już do końca sezonu wygrywaliśmy z każdym i na każdym torze. Nie było na nas mocnych. Miałem świetny sezon nie tylko w lidze, ale także w zawodach indywidualnych. Tworzyliśmy świetną ekipę na torze i poza nim. A ponieważ mieliśmy różne charaktery, to i zabawy i radości było co niemiara - mówi Zenon Plech, najskuteczniejszy żużlowiec ligi w sezonie 1973.

"Super Zenon" (przydomek nadany zawodnikowi kilka lat później podczas występów w lidze angielskiej) miał średnią biegową aż 2,87! W ścisłej czołówce najskuteczniejszych był też Jancarz - 2,50. Ponieważ ich koledzy także jeździli bojowo, Stal zmiatała z toru prawie każdego rywala. Prawie, bo już po zapewnieniu sobie złotego medalu nasi doznali drugiej porażki.
Tytuł DMP gorzowianie wywalczyli już na trzy kolejki przed końcem rozgrywek (drugi w tabeli ROW Rybnik tracił wówczas siedem punktów). Rozpędzony "gorzowski ekspres", jak ochrzcił Stal jeden ze śląskich działaczy, stanął przed semaforem dopiero w przedostatniej kolejce, przegrywając sensacyjnie z broniącą się przed spadkiem Polonią aż 30:47. Na całej linii zawiedli liderzy: Plech zdobył siedem "oczek", Jancarz o dwa mniej. Porażka nie zmąciła oczywiście radości z odzyskania mistrzowskiego tronu po czterech sezonach przerwy.

- Już wtedy dochodziły do nas głosy, że w Gorzowie narodził się zespół, który podobnie jak dekadę wcześniej ROW, zdominuje polską ligę na długie lata. I rzeczywiście tak się stało, bo choć dwanaście miesięcy później nie obroniliśmy mistrzostwa, to następne sezony należały już do naszego złotego pokolenia - wspomina Plech.

W ogóle rok 1973 był dla pana Zenona udany. Był najlepszy w Złotym Kasku (drugi był Jancarz), a w finale mistrzostw świata par wspólnie z zielonogórzaninem Zbigniewem Marcinkowskim zdobył brązowy medal. Największym sukcesem było jednak trzecie miejsce w chorzowskim finale indywidualnych mistrzostw świata. I choć wiele osób, na czele ze znanym dziennikarzem Janem Ciszewskim widziało w nim nowego mistrza (został nim Jerzy Szczakiel), to i tak brąz był ogromnym sukcesem zaledwie 20-letniego żużlowca.

Stalowcy zaznaczyli swą obecność także w innych imprezach. Do kalendarza wprowadzono rozgrywki o mistrzostwo Polski par - każdy klub wytypował przed sezonem trzy osoby, które przez cały sezon rywalizowały o to trofeum podczas... zawodów ligowych, ale w dwóch osobnych biegach, nie wliczanych do dorobku drużyn. Najlepsi okazali się Plech, Jancarz i Nowak. Ten ostatni błysnął też w finale IMP w Rybniku, gdzie był trzeci oraz w Srebrnym Kasku - drugi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska