- To jest poważny problem społeczny, który u mnie pojawił się w zeszłym roku - zaczyna Agnieszka Szeląg, dyrektorka Domu Pomocy Społecznej w Trzebiechowie. Także od niedawna pełniąca obowiązki szefowej DPS w pobliskim Bełczu. - Chodzi o to, że w obu placówkach, którymi zarządzam mam ostatnio stale wolne miejsca dla pensjonariuszy. W tej chwili w Trzebiechowie na 105 miejsc jest sześć wolnych, zaś w Bełczu na 75 są cztery wolne.
Jak wyjaśnia A. Szeląg, rzecz w tym, iż DPS-y, jako placówki samorządowe, powiatowe, nie mogą sobie na coś takiego pozwolić, gdyż każde miejsce oznacza określoną kwotę w budżecie domu pomocy. Miesięczny koszt utrzymania jednej osoby w Bełczu wynosi 2.725 zł, zaś w Trzebiechowie 2.698 zł. Na tę kwotę składa się 70 proc. emerytury czy renty pensjonariusza oraz dopłata ze strony gminy, z której on pochodzi lub rodziny.
- Jeśli nie będę miała dochodów zostanę zmuszona ubiegać się o wsparcie w swojej jednostce prowadzącej, czyli w powiecie - ciągnie dyrektorka. - Ale jak długo powiat zechce się dokładać do deficytu?
Czy może dojść do zamknięcia DPS-u?! Byłoby to absurdem w sytuacji, gdy wszyscy mówią, iż społeczeństwo polskie się starzeje, że potrzeba nam więcej miejsc opieki.
Barbara Kucharska, dyrektorka DPS w Dobiegniewie sugeruje, że problemy z miejscami zaczęły się po roku 2004 kiedy posłowie zmienili ustawę o pomocy społecznej. Przedtem skierowaniami do domów opieki zajmowały się Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie, a utrzymaniem pensjonariuszy - budżet państwa. Potem spadło to na samorządy.
- Wiadomo, że jesteśmy województwem biednym, ludzi, rodzin nie stać raczej na dopłacanie do opłat za mieszkanie w domach pomocy, zatem ten problem spada na gminy - tłumaczy B. Kucharska i uzupełnia: - Ponieważ samorządy też oglądają każdą złotówkę, to wprawdzie przyjmują wnioski o umieszczenie w DPS, ale pensjonariuszy do nich nie wysyłają. Tworzą się kolejki.
Kolejki do DPS-ów
I o te kolejki chodzi. Są bowiem tylko dwa miejsca, gdzie lista oczekujących na przyjęcie w DPS-ie jest olbrzymia. To Gorzów i Zielona Góra, gdzie istnieją po dwa domy pomocy. W całym województwie jest ich 24.
- W skali województwa kolejka oczekujących liczy prawie 300 osób, przy czym w Gorzowie razem 77, a łącznie w Zielonej Górze 132 - wylicza Grażyna Jelska, wicedyrektorka wydziału polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego. W całym województwie są dziś łącznie 2.344 miejsca w DPS-ach, zaś zajętych (też w sumie) 2.328. - Jak widać w skali regionu idzie tylko o 16 wolnych miejsc, nie jest to aż taki problem.
Zgoda. Rzecz w tym jednak, iż długie kolejki w Zielonej Górze i Gorzowie powodują, że w innych placówkach są "dziury", wolne miejsca. A. Szeląg uważa, że osoby z tych długich kolejek mogłyby z powodzeniem zamieszkać tam, gdzie są wolne miejsca. Ponieważ jednak "za pensjonariuszem idą pieniądze" z jego gminy, to gminy blokują takie "transfery". - Codziennie mam telefony od osób zainteresowanych, nawet z różnych gmin, ale "ich samorządy" nie chcą puszczać - sugeruje Szeląg.
- Cóż mogę zrobić, jeśli nasz "Kombatant" cieszy się tak ogromną popularnością, że ludzie wolą tutaj czekać w kolejce, niż pójść gdzieś indziej - mówi Mieczysław Jerulank, dyrektor Miejskiego Ośrodka Opiek Społecznej w Zielonej Górze. - Proszę mi wierzyć, że podpowiadamy możliwość umieszczenia pensjonariuszy w Trzebiechowie i innych placówkach, ale rodziny odmawiają. Głównie ze względu na dojazdy.
Na szczeblu województwa zdają sobie sprawę z narastania problemu osób starszych wymagających wzmożonej całodobowej opieki. - Sytuacja w regionie jest taka, że należałoby zbudować ze trzy domy pomocy - uważa G. Jelska. Wskazuje, iż dwa powiaty, żagański i słubicki do dziś nie mają swoich placówek. Wiadomo też, że rodzi się zjawisko prywatnej opieki społecznej, traktowane oczywiście jak możliwość zarobkowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?