Jeszcze niedawno mecze z PGE Turowem Zgorzelec wywoływały w Zielonej Górze wiele emocji. Hala CRS zazwyczaj była wypełniona po brzegi kibicami obu ekip. Wczoraj było zupełnie inaczej. Drużyna prowadzona przez trenera Mathiasa Fischera w tym sezonie może mieć duże problemy, aby awansować do fazy play-off. Personalnie zespół wygląda jeszcze słabiej niż rok temu.
Mecz rozpoczął się podobnie jak w Sopocie. Pierwsze punkty dla zielonogórzan zdobył Vladimir Dragicević, który nie mógł liczyć na wsparcie pod koszem Borisa Savovicia. Na początku goście dwukrotnie wyszli na minimalne prowadzenie po celnych trójkach, jednak błyskawicznie do głosu doszli nasi. Czarnogórzec mylił się tylko z linii rzutów wolnych i w pierwszej kwarcie uzbierał aż 11 punktów. Pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy w akcji Thomasa Kelatiego. Ta wiadomość ucieszyła wszystkich, ponieważ na tego gracza mocno liczy trener Artur Gronek. Mistrzowie Polski prowadzili grę i kontrolowali jej przebieg. Po 10 minutach prowadzili 23:16.
Stelmet BC Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 102:64 (23:16, 23:23, 22:12, 35:13)
Stelmet BC: Dragicević 33, Zamojski 13, Matczak 8 Koszarek 7, Mokros 5 oraz Florence 14, Moore i Kelati po 8, Hrycaniuk 4, Der 2.
PGE Turów: Balmazović 15, Waldow i Han po 10, Ayers 7, Bochno 5 oraz Borowski 6, Petrukonis 4, Mack i Patoka po 3, Jarecki 1, Koelner 0.
Sędziowali: Marcin Kowalski, Michał Chrakowiecki, Łukasz Jankowski (wszyscy Łódź)
Widzów: 3.200
Pełna relacja z meczu w "Gazecie Lubuskiej" z 5 października lub w internetowym wydaniu "Gazety Lubuskiej PLUS".
Przeczytaj też: Stelmet BC Zielona Góra zrobił to, co miał zrobić...
Zobacz też: O składach Falubazu Zielona Góra i Stali Gorzów w sezonie 2018 [WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
