Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet Zielona Góra - Trefl Sopot: Sukces na przełamanie? (wideo)

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
W akcji Christian Eyenga. Kongijczyk miał świetny początek, potem było gorzej, ale na szczęście Stelmet wygrał
W akcji Christian Eyenga. Kongijczyk miał świetny początek, potem było gorzej, ale na szczęście Stelmet wygrał Tomasz Gawałkiewicz
Stelmet wygrał inauguracyjny mecz ligowy na swoim parkiecie. Pokonał Trefla Sopot po dogrywce 90:88. Emocji było bardzo wiele, ale niepokój o formę mistrza Polski pozostał.
Tauron Basket Liga. Stelmet Zielona Góra vs Trefl Tauron Basket Liga. Stelmet Zielona Góra vs Trefl Sopot 90:88

Tauron Basket Liga. Stelmet Zielona Góra vs Trefl Sopot 90:88

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w środę, 23 października, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Zwycięzców się nie sądzi i trudno się nie zgodzić z tym, że taka wygrana po zaciętym meczu i dogrywce cementuje zespół. Niepokój jednak pozostaje. Ekipa była budowana przez kilka miesięcy i wszyscy mieli nadzieję, że - nawet dokładając margines jakiegoś błędu w przygotowaniach - w momencie startu prezentować się będzie lepiej. Martwi słaba dyspozycja rzutowa. Aaron Cel, którego ,,rekę" znamy z Turowa na trzy próby z gry nie trafił ani razu, Erving Walker cztery razy bez efektu. Przemysław Zamojski zdobył 17 punktów, ale znów na niskim procencie rzutów z gry (trzy celne rzuty na dziewięć). Na szczęście był skuteczny z wolnych, bo na dziesięć prób nie trafił tylko raz.

Najlepiej pod tym względem wypadł Łukasz Koszarek, a 60 proc. skuteczności (9/15) to przyzwoity wynik. Z kolei Christian Eynega zaczął kapitalnie i na 10 punktów Stelmetu w pierwszych czterech minutach wszystkie były jego. Po pierwszej kwarcie miał znakomitą skuteczność, bo 80 proc. Potem jednak było coraz gorzej, a w dogrywce nawet nie trafił obu osobistych. A Craig Brackins? Kiedy pojawiał się na parkiecie w żaden sposób nie pomógł zespołowi. Zresztą trener Mihailo Uvalin widząc, w jakiej jest dyspozycji zostawił go na ławie i Amerykanin zagrał w sumie niecałe cztery minuty. A przecież nie chodzi o wchodzącego do drużyny juniora, a zawodnika ściągniętego z zagranicy, który miał wzmocnić zespół. Oto jak mecz ocenili trenerzy obu drużyn i kapitan zielonogórzan.

To sukces na przełamanie

- Wprawdzie nie powinno się chwalić zespołu po porażce, ale to był nasz dobry mecz - powiedział szkoleniowiec Trefla Darius Maskoliunas. - Moi chłopcy bili się do końca. Niestety, nie udało się. Mamy trochę za krótką ławkę jak na taki zespół jak Stelmet. Pewnie zauważyliście, że na boisku w pewnym momencie było dwóch dwudziestolatków i jeden osiemnastolatek. I oni walczyli z mistrzem Polski uczestnikiem Euroligi! Byliśmy blisko sukcesu i to kolejnego w Zielonej Górze. Zabrakło nam do tego bardzo, bardzo mało. Może to zwycięstwo pozwoli Stelmetowi dostroić się przed kolejnym meczem w Eurolidze z Malagą? Życzę tego ekipie zielonogórskiej

- Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować za to, że kibice dzisiaj byli z nami - podkreślił Mihailo Uvalin. - Naprawdę bardzo mocno nam pomogli. Cieszę się, że fani dodali nam dzisiaj skrzydeł. Jestem też dumny ze swoich chłopaków, bo potrafili wrócić z dalekiej podróży i z tego, jak zareagowali na trudne chwile w drugiej części spotkania. Bardzo potrzebowaliśmy tej wygranej po meczu z Bayernem Monachium. To sukces na przełamanie, na podbudowanie, na odbudowę wiary w siebie. Wytrzymaliśmy ciśnienie i presję, przeszliśmy trudne chwile i pokazaliśmy charakter. Teraz pojedziemy do Malagi silniejsi. Jeszcze raz bardzo dziękuję kibicom, bo bez ich wsparcia nie byłoby tej wygranej.

Łukasz Koszarek: - Mieliśmy małą powtórkę z rozrywki, ale chyba czegoś się przez te kilka dni nauczyliśmy, bo wypadło to już lepiej i zwyciężyliśmy. Ktoś może być niezadowolony z naszej gry, narzekać, ale musicie pamiętać, że ta drużyna wciąż jest w fazie budowy. I tak naprawdę nie ma, kiedy jej budować, bo gramy mecze, co kilka dni. My sami nie jesteśmy z siebie zadowoleni, nie obrastamy w piórka po tej wygranej. Udało się, ale teraz dalej ciężko pracujemy i jedziemy dalej. Zanotowałem kilka strat, przyznaję. Po części wynikają one z moich błędów indywidualnych, a po części z grania na pamięć. A ta pamięć szwankuje, bo nie znamy się jeszcze za dobrze. To jest właśnie to, co mówiłem wcześniej - wciąż musimy się zgrywać.

Mecz z Treflem to już historia. Jutro zielonogórzanie wylatują do Malagi na kolejny pojedynek w Eurolidze (piątek godz. 20.45), a w poniedziałek grają w Słupsku z Energą Czarnymi. Miejmy nadzieję, że ciężko wywalczony sukces z Treflem jest jak mówi trener sukcesem na przełamanie i sprawi, że pokażą, na co ich naprawdę stać.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska